"Bunt dzielnicowych w Łodzi" donosiła TVN, "Tchórze z łódzkiej policji" - brzmiał tytuł artykułu w "Dzienniku Łódzkim". Poszło o to, że nie wszyscy dzielnicowi wyrazili zgodę na publikowanie swoich fotografii w ramach akcji "Poznaj swojego dzielnicowego" prowadzonej przez lokalną gazetę. [...]
[...] Asp. Robert Lewkowicz z komisariatu VI jest policjantem od 14 lat, a dzielnicowym od 8. To jeden z tych, którzy nie wyrazili zgody na publikowanie swojego wizerunku w gazecie.
- Nie wstydzę się, że jestem dzielnicowym, ale nie widzę też powodu, żeby rozpoznawała mnie cała Łódź. W moim rewirze, owszem, powinni mnie znać, ale na moim osiedlu ktoś może złośliwie zniszczyć mi samochód. Również moja żona nie życzyła sobie, żeby wszyscy wiedzieli, gdzie i w jakim charakterze pracuję. Gazeta ukazuje się w całym województwie. Mamy przecież prawo do prywatności - mówi.
Innego zdania jest sierż. szt. Radosław Gwis z komisariatu VIII - Łódź Górna, dzielnicowy od 7 lat.
- Dzielnicowy musi być osobą znaną, bo bez tego nie będzie mógł dobrze wykonywać swojej roboty - mówi. - W moim komisariacie jest 23 dzielnicowych. Wszyscy pozwoliliśmy się sfotografować i opublikować zdjęcia w gazecie, bo uznaliśmy to za fajny pomysł, który pomoże nam w pracy. Nie przekonują mnie argumenty, że jak dzielnicowy będzie znany w swoim miejscu zamieszkania, to może narazić na niebezpieczeństwo siebie lub swoją rodzinę. To bzdura. Jak ktoś się boi, to nie powinien być nie tylko dzielnicowym, ale w ogóle policjantem. [...]
[...] W sprawie tej jednoznacznie wypowiedział się prof. Jacek Sobczak z Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, sędzia Sądu Najwyższego, uznany autorytet w dziedzinie prawa prasowego i autorskiego:
"Dzielnicowy jest funkcjonariuszem publicznym i jego wizerunek, jako osoby pełniącej funkcję publiczną, może być bez przeszkód publikowany w mediach. Dzielnicowy mógłby nie życzyć sobie publikowania swego prywatnego wizerunku - po służbie, z żoną, z dziećmi, ale, niestety, praca przez niego wykonywana ma charakter publiczny i dlatego jego brak zgody na publikację nie znajduje uzasadnienia na gruncie prawa. Przecież dzielnicowi mają być rozpoznawani. Oni w imieniu państwa chronią obywateli. Ich praca ma głęboki sens właśnie wtedy, gdy są publicznie znani. Publikowanie zdjęć w mediach pozwala rzeczywiście ich poznać. Skoro ktoś decyduje się zostać dzielnicowym, musi liczyć się z ograniczonym prawem do ochrony swego służbowego wizerunku".
ELŻBIETA SITEK
Archiwalne wydania POLICJA 997 w postaci plików PDF, można pobrać z archiwum strony.
Komentarze od czytelników:
Mariola
(...) Czy policjanci kryminalni nie są funkcjonariuszami Policji, a więc publicznymi? Czy można ich zdjęcia publikować z gazecie? Jeśli nie, to dlaczego nie? Może od nich właśnie zaczniecie? Czy policjant zawsze był dzielnicowym? A co z tymi, którzy kiedyś byli "kryminalnymi", a teraz nie chcą, by ktoś ich po zmianie pracy "dopadł" w innym mieście za to, co robili wcześniej?
Proszę rzetelnie podejść do tematu i nie traktować dzielnicowego jako kogoś, kto musi robić wszystko, co mu każą, łącznie z naruszaniem jego prywatności. Wystarczy, że wysługują się dzielnicowymi wszystkie inne wydziały policyjne. (...)
Dzielnicowy z Olsztyna
Dzielnicowy... Jest, był i będzie "zapchajdziurą" wszystkich wydziałów w strukturze Komend (Komisariatów).
Jeżeli wszyscy jesteśmy Policjantami to wszyscy nimi bądźmy, niech publikują zdjęcia Komendantów, Naczelników, Kierowników, Kryminalnych, Dochodzeniowców, Patrolowców, Dzielnicowych... Skoro wszyscy jesteśmy Policjantami to wszyscy niech chodzą w mundurach, wszyscy niech otrzymują "podobną" pensję, nagrody... Niestety, jaki mamy kraj, takich ludzi, jedni są równi drudzy równiejsi . Powracając do Dzielnicowych to należy im się największy szacunek, są chodzącymi Ministerstwami i to na dodatek wszystkimi. Kto będzie miał sprawę do Dzielnicowego, to z całą pewnością go znajdzie i pozna.
Leszek
Jestem dzielnicowym od 10 lat i w tym czasie trzy razy były publikowane moje i moich kolegów dzielnicowych zdjęcia w lokalnej prasie i nikomu z nas nawet do głowy nie przyszło, aby nie wyrażać zgody na umieszczenie swojego wizerunku w prasie. Dzięki temu jesteśmy bardziej rozpoznawalni w swoich dzielnicach . Fakt rozpoznawania mnie odczuwam również w czasie wolnym od służby, gdy jestem nawet wspólnie z rodziną w swojej dzielnicy, gdzie z szacunkiem jestem traktowany również przez ludzi z tzw. marginesu społecznego. W niczym to MI, jak i mojej rodzinie, nie przeszkadza.