90 lat temu
luty 1935
Zaczniemy jednak od tego, że w 6. numerze gazety „Na Posterunku” z 1 lutego 1935 r. dowiadujemy się, iż nowym Komendantem Głównym Policji Państwowej został generał brygady Kordjan Zamorski, podwładny i towarzysz legionowy Marszałka Józefa Piłsudskiego. Obszerny artykuł biograficzny opisuje życie i działalność generała Zamorskiego, po czym gazeta przedrukowuje rozkaz nowego Komendanta Głównego Policji Państwowej:
„Rozkaz Nr. 642.
Dnia 25.I. b.m. objąłem Komendę Główną Policji Państwowej. Pozdrawiam wszystkich podkomendnych i życzę im najlepszych wyników pracy na odcinku służby bezpieczeństwa w granicach Rzeczypospolitej. Uczynię wszystko, by Wam tę służbę uprościć i ułatwić, od Was żądam w stosunku do służby powagi i rzetelności. Rzeczpospolita obdarzyła Was zaufaniem, powierzając Wam mundur i broń. Macie zaufanie tego nie zawieść, czci munduru nie splamić, broń szanować, jak na dobrych żołnierzy przystało.
Komendant Główny Policji Państwowej
(-) Kordjan Zamorski gen. bryg
Warszawa, dn. 26 stycznia 1935 r.”
Z kolei w 8. numerze gazety „Na Posterunku” z 16 lutego 1935 r. w krótkiej notce w rubryce „Z policyj zagranicznych” dowiadujemy się, że w Meksyku funkcjonowała policja kobieca: „Istniejąca od 1930 r. policja kobieca w Meksyku i mieście o tej samej nazwie miała ulec likwidacji, została jednak nadal utrzymana na skutek licznych protestów ze strony ludności”. Z tej krótkiej notatki dowiadujemy się że meksykańskie policjantki, podobnie jak nasze w tym czasie, zajmowały się problemami z kategorii obyczajowych: walką z prostytucją, sutenerstwem, bezdomnością i przestępczością dzieci itp. „[…] spełniała ona przeważnie obowiązki służby śledczej związane z policją obyczajową. […] nawet zorganizowano specjalny oddział mundurowy, liczący 28 policjantek, które pełnią normalną służbę bezpieczeństwa na ulicach miasta. […] Umundurowanie policjantek jest koloru niebieskiego i posiadają one białe kapelusze. Pałeczki policyjne należą do kompletu uzbrojenia”.
40 lat temu
luty 1985
W 5. numerze z 3 lutego 1984 r., napotykamy na krótki artykuł poświęcony Kołom Rodzin Milicyjnych, który napisał Paweł Szlachetko. Reporter, wysłany do opisania pracy KRM w Myśliborzu, wspomina: „[…] byłem w rozterce. Z jednej strony czułem się zobligowany do wypełnienia polecenia, z drugiej nie bardzo wiedziałem, jak ten temat ugryźć. Poprosić żony milicjantów, żeby usiadły za stołem, wyciągnęły szydełka, kordonki, igły, nici… […]. Potem […] zadać pytania w stylu: A po co? Dlaczego? A może spytać o wycieczki organizowane przez wybrane koło. Gdzie jeżdżą? Jakie mają plany na przyszłość? […]. Czym są generalnie Koła Rodzin Milicyjnych?”. Po spotkaniu z przedstawicielkami KRM w Myśliborzu autor dzieli się z czytelnikami swoimi przemyśleniami na temat. Potwierdza, że najlepiej działają KRM w małych miejscowościach, gdzie nie ma dużo możliwości spędzania wolnego czasu po pracy, a życie codzienne tchnie monotonią.
„Niekiedy w naszym tygodniku można było przeczytać, iż KRM stawało się swego rodzaju azylem, podporą w czasach, gdy rodzina milicyjna była na cenzurowanym. […] Często też pokazywaliśmy KRM jako swego rodzaju «instytucję» do organizowania zabaw, wycieczek, uroczystości świeckich. A przecież wszystkie z wymienionych wyżej akcji są środkiem, a nie celem, do którego winna zmierzać ta organizacja”. Smutkiem napawa autora myśl, że: „Rodzina – to wielkie słowo, które często używane i odmieniane w przemówieniach szefów chwalących się osiągnięciami swoich KRM-ów, często gdzieś się gubi. Czasami odnoszę wrażenie, że organizacja ta, świadomie lub też nie, jest zaprzęgana do swego rodzaju wyścigu: kto zrobi więcej, lepiej, szybciej, ile odbędzie się pokazów kosmetycznych, kulinarnych, wycieczek do teatrów, wieczorków tanecznych. Potem przychodzi podsumowanie, ktoś komuś wręcza puchar i kolejna gonitwa może ponownie się rozpocząć. A przecież uczestniczące w spotkaniach kobiety przychodzą, ponieważ znajdują tam grono wypróbowanych przyjaciół”.
Autor uważa, że spotkanie z myśliborskim KRM nie było do końca udane. „Gospodynie wieczoru być może oczekiwały ode mnie rutynowo zadawanych przy takich okazjach pytań: ile?, kiedy?, dlaczego?”. Wyjaśnia, że interesowało go: „[…] jak moje rozmówczynie rozumieją słowo «rodzina milicyjna». Nie dogadaliśmy się”.
20 lat temu
luty 2005
Na początku stycznia 2005 r. ukazały się dwa ostatnie numery tygodnika „Gazeta Policyjna”, nie możemy więc sięgnąć do informacji z tamtego roku – miesięcznik „Gazeta Policyjna” pojawił się w kwietniu tego samego roku. W oczekiwaniu na ciekawostki z „Gazety Policyjnej” sięgnijmy zatem jeszcze do numerów z roku 2004 i poszukajmy artykułów związanych z kobietami we współczesnej Policji. Będzie to doskonałe uzupełnienie do obchodów 100-lecia kobiet w Policji. W 17. numerze „Gazety Policyjnej” z 2 maja 2004 r. znajdujemy artykuł autorstwa Tadeusza Noszczyńskiego, ze zdjęciami Krzysztofa Potockiego, pt.: „Szefowa”.
Artykuł opowiada o mł. insp. Annie Pobiedzińskiej, Komendant Rejonowej Warszawa I w Śródmieściu. Otóż „8 marca br. jak co roku «Życie Warszawy» opublikowało listę stu najbardziej wpływowych dam stolicy. […] Na siódmym miejscu tej listy (którą otwierają Danuta Hübner i Jolanta Kwaśniewska) znalazła się szefowa Komendy Rejonowej Policji Warszawa I (Śródmieście) mł. insp. Anna Pobiedzińska”. „[…] swoją karierę zawodową rozpoczęła w prokuraturze na Woli”. Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej z […] VII Komisariatu MO przy ul. Waliców, zwanym wówczas «Dzikim Zachodem», namawiali ją do pracy w milicji. „Po sześciu latach pracy w prokuraturze, pierwszego grudnia 1979 r. została milicjantką. Zaczęła od parzenia kawy (jako sekretarka) […]. Ale już po roku skierowano ją do milicyjnej szkoły. Najpierw ukończyła podoficerską, potem oficerską w Szczytnie”. Początkowo pracowała w Wydziale do Walki z Przestępczością w Transporcie w Komendzie Stołecznej.
Po jego likwidacji wróciła do komendy na Waliców jako inspektor dochodzeniowy. Awansowała. Najpierw na kierownika sekcji, potem na zastępcę komendanta VII Komisariatu Policji Warszawa Wola. W latach 1988–1992 była radną na Woli, „[…] ale ta funkcja nie przypadła jej zbytnio do gustu”. Gdyż „zawsze była człowiekiem czynu, konkretnych działań. […] 1 kwietnia 1998 r. została komendantem. […] Padło na II Komisariat Policji na warszawskiej Woli. […] W następnym roku, w wyniku reorganizacji warszawskiej policji, […] (6 czerwca 1999 r.) została zastępcą komendanta Komisariatu Policji Warszawa Śródmieście. Po kolejnej reformie […] została przemianowana na zastępcę komendanta rejonowego Policji Warszawa I (czyli Śródmieście). Ostatni (na razie!) awans miał miejsce 16 stycznia br. Mł. insp. Anna Pobiedzińska została p.o. komendanta rejonowego Policji Warszawa I”. […] „Mł. insp. Anna Pobiedzińska jest szefową bardzo lubianą i cenioną przez swoich podwładnych, którzy chwalą sobie, że rządzi nimi kobieta. Wyrażają się o niej bardzo ciepło”.
Karol Karasiewicz
Wydział Edukacji Historycznej
Gabinet Komendanta Głównego Policji KGP
Więcej informacji historycznych znajdziesz na stronie