Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Mostowski w policyjnych rękach

Ten adres w Warszawie znają wszyscy. Nawet przyjezdni. Mogą nie kojarzyć z nazwy, że to pałac Mostowskich, ale wiedzą, że jest to siedziba stołecznej policji.

„Porucznik Michał Dziarski stał w oknie swojego biurowego pokoju i patrzał na dachy. Z gmachu Komendy Stołecznej MO widać było Arsenał, ulicę Długą, narożnik Bielańskiej i słynną studnię Grubą Kaśkę z miedzianym słupkiem i takąż kulą na szczycie. Porucznik Dziarski mało miał wspólnego z teorią architektury, niemniej, patrząc na dachy, odczuwał wyraźnie ich warszawskość. W latach pięćdziesiątych w Warszawie wszyscy znali się choć trochę na architekturze, tak jak w swoim czasie na Alasce wszyscy znali się na poszukiwaniu złota. Architektura stanowiła główne zainteresowanie niemal wszystkich w tym mieście”.

Pokój porucznika Dziarskiego, bohatera powieści „Zły” Tyrmanda musiał się mieścić w południowo-wschodnim skrzydle pałacu Mostowskich. Dzisiaj urzęduje tam zastępca komendanta stołecznego Policji ds. prewencji insp. Tomasz Znajdek.

OD BRYGIDEK DO LITERATÓW

Historia pałacu Mostowskich zaczyna się od sprzedaży gruntów należących do Jadwigi Danielowej w XVII w. siostrom zakonnym – tzw. brygidkom z Lipia pod Warszawą. Co ciekawe, to zakonnicom zawdzięczamy nazwy ulic, które przetrwały do dziś. Pomiędzy polami rolnymi utworzyły drogi i na pamiątkę swojego dawnego miejsca nadały im nazwy Nowo-Lipia i Nowo-Lipek. Zanim tereny te trafiły do Mostowskich, zakupił je od sióstr malarz dworu Augusta III Daniel Ernst Poltz, który w 1735 r. zbudował drewniany dworek podmiejski. Inni badacze twierdzą, że działkę kupił architekt Jan Zygmunt Deybel. Kolejnymi właścicielami byli książę Adam Poniński, marszałek sejmu rozbiorowego (1773–1775) i kasztelan połocki, uczestnik konfederacji barskiej i zwolennik Radziwiłłów – Adam Brzostowski. Kolejny właściciel, wojewoda miński, autor dziejów Inflant i książki o Bibliotece Załuskich, Jan August Hylzen wybudował w tym miejscu pałac, najprawdopodobniej w stylu barokowym. Wiemy, że był to budynek piętrowy, o trzyosiowym ryzalicie z bramą wjazdową pośrodku i zwieńczony czterookienną facjatą. Na pierwszym piętrze było 13 okien. Po śmierci Hylzena jego żona Konstancja rozbudowała pałacyk o jedną siedmioosiową piętrową oficynę wzdłuż ul. Nowolipie. Czy miał służyć za czynszówkę? Nie wiemy. Wykaz Tadeusza Mostowskiego z 1819 r., kolejnego właściciela pałacu, potwierdza, że budynek miał dwa piętra i była dołączona do niego „kamienica tylna dwupiętrowa”. W 1795 r. pałac stał się własnością Tadeusza Antoniego Mostowskiego, wówczas 40-letniego wnuka Jana Hylzena. Już wtedy posiadał trzy frontony od strony placu i ulicy Przejazd. Ogrody i budynki gospodarcze sięgały Nowolipek.

KULTURALNY URZĘDNIK

Sam Tadeusz Mostowski, trzy lata młodszy od księcia Józefa Poniatowskiego, jeszcze przed ostatecznym rozbiorem państwa zasłynął na kilku polach: wydawniczym, prasowym, politycznym, literackim i krytyczno-literackim. Już w 1790 r. został zaproszony jako asesor do zasiadania w sądach kryminalnych. Jako 24-latek wydawał z Józefem Weyssenhoffem i Julianem U. Niemcewiczem „Gazetę Narodową i Obcą”, nawołującą do reform Rzeczypospolitej w czasie Sejmu Czteroletniego. Sławili tam Konstytucję 3 Maja, wiedli ostre boje ze Stefanem Łuskiną, jezuitą i wydawcą pierwszego regularnego dziennika w Polsce – „Gazety Warszawskiej” i tygodnika „Kurier Polski”. Po zwycięstwie targowiczan „Gazetę Narodową i Obcą” zamknięto. W 1802 r. Mostowski w prawej oficynie pałacu założył nowoczesną drukarnię. Z Paryża i Lipska sprowadził wykwalifikowanych drukarzy i najnowsze czcionki. Wydał serię 27 tomów „Wybór celniejszych pisarzów polskich” rozpoczynającą dwutomową edycję Kochanowskiego, a do 1806 r. drukarnia wytłoczyła ponad 85 pozycji, m.in. dzieła Naruszewicza i Niemcewicza.

Kajetan Koźmian w swoich pamiętnikach pisał o Mostowskim tak: „Namiętnością jego były piękne kobiety, polityka, literatura i gospodarstwo rolne”. W 1812 r. został ministrem spraw wewnętrznych Księstwa Warszawskiego, a w okresie Królestwa Polskiego ministrem prezydującym w Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policji (1815–1830). To wówczas, w 1822 r. Mostowski sprzedał pałac Komisji, której był ministrem. Miały się tam znaleźć pomieszczenia tej i innych instytucji rządowych. „Miano mu za złe, że pałac swój zbyt obszerny na swoje mieszkanie, a nawet zbyt obszerny na umieszczenie biur Komisji, sprzedał rządowi za 600 000 i potem nie tylko zajmował go ze swoją rodziną, całą służbą, lecz umieszczał w nim osoby ze sobą złączone przez związki z płochej młodości zaciągane, z uciskaniem się biur rządowych” – pisał K. Koźmian w „Pamiętnikach”.

SZTUKA RZĄDZENIA I TOWARZYSTWO IKSÓW

Znaczną rolę w życiu kulturalnym i politycznym Warszawy odgrywały salony arystokratyczne. To też czasy, gdy ministrowie otaczali się literatami, filozofami i artystami, wyznaczali modowe trendy kultury polskiej i dbali o jej rozwój, mimo, a może właśnie dlatego, że czasy dla polskości były niesprzyjające. W salonie pałacu Mostowskich ministra spraw wewnętrznych zbierało się „Towarzystwo Iksów” w celu omawiania swych recenzji teatralnych. Spotykała się tam cała elita kulturalna Warszawy i kraju. Bywali tam m.in. książę Adam Czartoryski, Juliana U. Niemcewicz, Kajetan Koźmian i minister skarbu Tadeusz Matuszewicz.

Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych i Policji (1815–1865) była trzecią w kolejności komisją wymienioną przez konstytucję. Zarządzała resortem o dużym znaczeniu politycznym, gospodarczym i administracyjnym. Do jej głównych kompetencji należało – oprócz zabezpieczenia porządku i spokoju publicznego, wolności osób i własności – opieka nad rolnictwem, przemysłem, rzemiosłem, handlem, administracją poczt i współdziałanie z wojskiem w sprawach poboru. Utrzymywała też szpitale, kontrolowała apteki i dbała o stan zdrowia mieszkańców kraju. W „Tygodniku Ilustrowanym” (1859/1860, nr 15) znajduje się obszerna nota biograficzna Mostowskiego i jego zasługi dla kraju. „Jego to staraniom przypisać należy wzrost wielu miast lub ich upiększenie; za niego założone zostały pierwsze u nas miasta fabryczne: Łódź, Tomaszów, Ujazd, Poddębie, Pabianice, Konstantynów, Przedbórz, dziś tyle wpływu na dobry byt w kraju mające. Za jego zachętą i radą ożywił się handel, przemysł i kunszta. On to sprowadził do kraju pierwsze machiny do przędzenia wełny, lnu, konopi, a kosztem rządu założył fabryki sukna dywanów, bawełny, przetworów chemicznych, szkła fajansu, itp., które następnie przeszły w ręce i dały początek tym gałęziom przemysłu”.

W STYLU CORAZZIAŃSKIM

Wielki ruch budowlany w Warszawie rozpoczął się po Kongresie Wiedeńskim (1814–1815). Na rozwój ówczesnej Warszawy miała wpływ działalność Rady Budowlanej powstałej w 1817 r. z inicjatywy hrabiego Mostowskiego, który działał również przy Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Z jego też inicjatywy, mimo że nie był już właścicielem pałacu Mostowskich, w latach 1823–1826 pałac został gruntownie przebudowany według projektu Antonia Corazziego.

Młodego architekta sprowadził ponoć Stanisław Staszic, pisząc do Włochów: „Przyślijcie nam swojego najlepszego architekta!”. W Polsce spędził Corazzi 27 lat życia i zrealizował ponad 50 projektów, w tym 45 w Warszawie. Stolica zawdzięcza mu też regulację placów Teatralnego i Bankowego. Zakochany w klasycystycznej formie, z florenckiej szkoły wyniósł wierność tradycji architektonicznej przynależnej dla danego miejsca, współgrającej z otaczającą je zabudową. Wszystkie budynki Corazziego wyróżniają idealne proporcje, umiar dekoracyjny i prostota. Gmach Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policji był wpisany w zespół gmachów rządowych przy placu Bankowym. Surowo potraktowana bryła gmachu uzyskała bogatsze rozwiązanie części środkowej, na tle której stanął czterokolumnowy portyk z trójarkadową bramą w części parterowej. Budowla ta poprzedziła dojrzalsze architektonicznie gmachy na placu Bankowym oraz gmach Teatru Wielkiego, stąd kompozycja elewacji przypomina raczej wcześniejszy nieco Pałac Staszica.

Nowy gmach w stylu klasycznym przebudowany przez Corazziego znalazł się w albumie Schmidtnera z 1823 r. Włoski architekt nadał ryzalitowi fasady kształt dwukondygnacyjnego, kolumnowego portyku opartego na arkadowym podcieniu. Ozdobne skrzydlate „Geniusze” oraz reliefowy fryz na froncie, przedstawiający w mitologizujący sposób Rolnictwo, Budownictwo, Przemysł i Handel, zostały wykonane przez Aleksandra Jana K. Norblina pod kierunkiem Pawła Malińskiego. Pod środkową płaskorzeźbą można dzisiaj odczytać podpis NORBLIN FECIT. 1823. Z uwagi na zainteresowania Mostowskiego nie dziwi wybór dziedzin, którymi został udekorowany pałac. Zwieńczenie fasady stanowił polski orzeł autorstwa, również Włocha, Nicolao Vincentiego. Oficynę wschodnią przedłużono wówczas do Nowolipek i wraz z nowym budynkiem i nowym skrzydłem zachodnim wchłonięto dawny dziedziniec stajenny. Podczas przebudowy pałacu wydarzyła się pewna historia, rzadka w dzisiejszym świecie. Gdy podwyższono dawną salę balową, współpracujący z Corazzim Józef Boretti wykonał prace dosyć niedbale, nadzorujący więc budowę architekt Hilary Szpilowski musiał ponieść konsekwencje finansowe.

Hrabia, minister i wydawca, Tadeusz Mostowski zmarł w Paryżu 6 grudnia 1842 r. i został pochowany na cmentarzu Montmartre. Do dziś nie powstała monograficzna praca o jego życiu publicznym. Po powstaniu listopadowym pałac pozostał we władaniu resortu spraw wewnętrznych. Nie na długo jednak. W związku ze zniesieniem autonomii Królestwa Polskiego, około 1867 r. komisja została rozwiązana, a gmach przekazano na tymczasowe siedziby różnych instytucji cywilnych, m.in. Banku Handlowego.

ROSYJSKIE KOSZARY I MUZEUM

W latach 1871–1872 gmach został przebudowany na koszary elitarnego Wołyńskiego Pułku Lejbgwardii im. Jego Wysokości, włączony w skład 3. Dywizji Piechoty Gwardii. Zdjęto polskiego orła z attyki i umieszczono dwugłowego – rosyjskiego. Pałac zyskał nazwę Nowe Koszary Wołyńskie. W korpusie głównym gmachu, najbardziej reprezentacyjnym, zorganizowano mieszkania oficerów. Założono wówczas instalację kanalizacyjną i wodociągową. W historii lejbgwardyjskiej w pałacu Mostowskich można doszukać się ciekawych wydarzeń. Zachowało się zdjęcie, które poświadcza, że w latach 1900–1914 znajdowało się tam muzeum zajmujące w pałacu kilka sal: „Na ścianach jednej z nich zawieszone były obrazy, grafika i fotografie przedstawiające portrety i ikonografię dokonań pułku, w jednym z kątów pomieszczenia ekspozycja broni (karabiny na stojaku, mniejsze obiekty w gablocie), przy ścianach przeszklone szafy (z okolicznościowymi naczyniami) i gabloty (odznaczenia); na środku sali stół z wyłożonymi książkami”.

W 1906 r. na attyce dodano napis „1806–1906” odnoszący się do stuletniego istnienia pułku wołyńskiego.

REPREZENTACYJNA CZARNA KAWA

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w pałacowych salach umieszczono Dowództwo Okręgu Generalnego Warszawskiego, przemianowane w 1921 r. na Dowództwo Okręgu Korpusu Nr 1. Po wielu koszarowych przejściach za czasów armii rosyjskiej gmach pałacu Mostowskich wymagał remontu. Odrestaurowano go w latach 1925–1926 wg planów architekta Aleksandra Sygietyńskiego. To wówczas dodano we fryzie u podstawy attyki ryzalitu napis „Dowództwo Okręgu Korpusu Nr 1”.

22 grudnia 1918 r. Sztab Generalny Wojska Polskiego wydał dokument dotyczący pracy oświatowo-wychowawczej i kulturalnej w wojsku. Pół roku później, z inicjatywy Polskiego Czerwonego Krzyża i Heleny Paderewskiej, żony premiera, powołano Dom Żołnierza Polskiego. 10 sierpnia 1919 r. odbyło się uroczyste otwarcie z udziałem premiera Ignacego Paderewskiego, przedstawicieli rządu i biskupa polowego WP Stanisława Galla. Dom Żołnierza Polskiego zajmował w pałacu Mostowskich kilka pomieszczeń. Urządzono bibliotekę z czytelnią i gospodę żołnierską. W pałacu prowadzono pracę oświatowo-wychowawczą i kursy nauczania początkowego. W sali widowiskowej organizowano przedstawienia teatralne i koncerty, a w sali balowej – zabawy żołnierskie. Dom Żołnierza Polskiego w pałacu Mostowskich funkcjonował zaledwie dwa lata. Salony pałacu były jednak wykorzystywane przez całe dwudziestolecie na spotkania dyplomatyczne i charytatywne. Zachowało się np. zaproszenie Związku Młodzieży z Dalekiego Wschodu „na reprezentacyjną czarną kawę pod Wysokim Protektoratem Pana Ministra Pracy i Opieki Społecznej Dr. St. Hubickiego oraz Pana Ito Nobubumi” z 1934 r., które odbywało się w salonach pałacu.

„Jak ozdobą frontu był portal kolumnowy, tak wnętrze kryło prawdziwą perłę architektury, tak zwaną «Białą Salę», empirowe cacko pełne najprzedniejszych ornamentacji i ślicznych profili architektonicznych. Całość dopełniały dwie boczne salki oddzielone od głównej parą kanelowanych kolumn. Ten kompleks sal posiadał wzorem empiru nad sobą jeszcze pół kondygnacji z loggiami” – czytamy w powojennej „Stolicy”. Zaczęła się jednak II wojna światowa i Warszawa została niemal zrównana z ziemią.

Z WIDOKIEM NA GETTO

W 1939 r. w wyniku niemieckiego ostrzału spłonęło północne skrzydło pałacu Mostowskich od strony ulicy Nowolipki. Rok później z okien pałacowych oglądano przerażające widoki. Mury getta, czyli żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej, jak Niemcy je nazywali, dochodziły do pałacu Mostowskich. Wbijały się w pałac i dzieliły go na dwie części. Getto dla ludności żydowskiej zostało utworzone 2 października 1940 r., a zamknięte i odizolowane od reszty miasta 16 listopada 1940 r. W kwietniu 1941 r. w obrębie murów „dzielnicy zamkniętej” mieszkało ok. 450 tys. osób. Marek Edelman, jeden z przywódców powstania w getcie, tak wspominał:

„To był Umschlagplatz. Stałem, patrzyłem, jak szły te tłumy. Ludzi pędzono ulicą Zamenhofa i kolumny wchodziły na Stawki niemal wprost do bramy Umschlagplatzu. Teraz zostały tylko nazwy, układ ulic jest zupełnie inny. Pamiętam, kiedy byłem w szkole powszechnej, esperantyści wywalczyli, że imieniem Zamenhofa nazwano fragment ulicy Dzikiej zaczynający się, jak obecnie, na tyłach pałacu Mostowskich przy Nowolipkach, ale biegnący lekkim skosem do Stawek. (…) Stały tam duże cztero-, pięciopiętrowe wielopodwórzowe kamienice. Wystawały ponad domami ulicy Niskiej i widać je było na Stawkach z bramy wiodącej na Umschlagplatz. A na taborecie, pośrodku bramy wejściowej, stał esesman i strzelał. Strzelał w okna domu naprzeciwko, na Muranowskiej. Jak zobaczył głowę albo cień jakiś ruszający się, to strzelał w to okno. Bo stamtąd ludzie wypatrywali w pędzonym tłumie swoich bliskich. Czy tam ginęli ludzie? Trudno powiedzieć, ale to była ta atmosfera. Śmierci”.

Getto zostało zlikwidowane po powstaniu w maju 1943 r. Adam Czerniakow, komisaryczny prezes Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Warszawie i prezes warszawskiego Judenratu, w „Dzienniku getta warszawskiego” zapisuje: „Zrobiłem próbę porozumienia się z Kulskim w sprawie pałacu Mostowskich, skąd miasto mogłoby przenieść biura techniczne i oddać gmach nam na Bibliotekę Judaistyczną. Niestety, wobec przewidzianej eksmisji szpitala z Resusy Kupieckiej, nie wiadomo, czy ta kombinacja będzie możliwa (informator wiceprezydent Podwiński)”. Po upadku powstania nastąpiło niemal całkowite zniszczenie znajdującej się w getcie zabudowy. Ocalały nieliczne budynki, m.in. pałac Mostowskich, kościół św. Augustyna i Pawiak. Niestety nie na długo. Na mocy rozkazu dowódcy Armii Krajowej gen. Tadeusza „Bora” Komorowskiego powstanie warszawskie rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 r. o 17.00, godzinie „W”. Miało na celu wyzwolenie stolicy spod niemieckiej okupacji przed wkroczeniem do niej Armii Czerwonej. Pałac od 2 sierpnia 1944 r. znajdował się w rękach powstańców, a od 13 sierpnia stał się miejscem zaciętych walk. Był ważnym elementem obrony w Śródmieściu, zagradzał dostęp do Arsenału i Ogrodu Krasińskich. Stanowił też świetny punkt obserwacyjny i wypadowy w kierunku terenu byłego getta. Podczas obrony pałac przechodził z rąk do rąk, nie uniknął bombardowań i ostrzału artyleryjskiego.

„Mieliśmy do obrony, jako «Chrobry», pałac Mostowskich, Arsenał, Pasaż Simonsa, kawałek Ogrodu Krasińskich, bo druga połowa to już był «Parasol». (…) Chrobry I najpierw obstawił barykadę na rogu Leszna i ulicy Przejazd, której już nie ma. Ulica Przejazd dotykała ściany pałacu Mostowskich. Po drugiej stronie ulicy Przejazd były gruzy przedwojennej drukarni wojskowej.

Byliśmy w pałacu Mostowskich. To, co zapamiętałem najbardziej, to że byliśmy piekielnie zmęczeni. Staliśmy na klatce schodowej. Wiedzieliśmy, że nas czeka atak na ruiny getta, i zasnęliśmy po prostu, nie wiedziałem, że coś takiego jest możliwe.” – wspominał dowódca drużyny Janusz Pajączkowski ps. „Orzeł” w Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.

20 sierpnia niemiecka piechota wsparta pojazdami pancernymi ruszyła do natarcia. Około 14.30 od ulicy Przejazd wjechał czołg i jadąc wzdłuż wschodniej ściany, ostrzeliwał okna z broni maszynowej. Z drugiego piętra powstańcy rzucili butelki z benzyną. Trafili. Czołg się zapalił. Ale o 16.00 od Nowolipek nadjechał „Goliat” ubezpieczany przez czołg, który pociskami zmiótł barykadę i wysadził w powietrze cały narożnik pałacu. Od południa niemiecka piechota wdarła się do zachodniego skrzydła. Atak wyparł powstańców i jeszcze przed wieczorem budynek znalazł się w niemieckich rękach. Mogli łatwo zaatakować Arsenał.

Wycofując się z Warszawy, Niemcy podłożyli pod pałac ponad dwadzieścia min. Wysadzany był partiami. Cały spalony wewnątrz, uległ zniszczeniu w 75 proc. „Spalony został dach nad całym gmachem, prócz frontowego runęły wszystkie stropy, do fundamentu zniszczone zostały ściany skrzydła od zachodu i zewnętrzne ściany podwórz. To, co ocalało, groziło w każdej chwili zawaleniem” – donosiła „Stolica”. Szacowano, że gruzy zajmują 15 tys. m3 na hektar, czyli w sumie 3 mln m3 na całej powierzchni Muranowa.

SZALEŃCZA MYŚL ODBUDOWY

„Warszawa będzie jeszcze piękniejsza” – przekonywał gen. dyw. inż. arch. Marian Spychalski, pierwszy prezydent wyzwolonej Warszawy. A rzeźbiarz Xawery Dunikowski, również na łamach „Stolicy” (1949, nr 1), napisał, że nadeszły takie czasy: „Co było własne, jest wszystkich, co było moje, jest nasze”. W 1947 r. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zdecydowało o odbudowie zabytku z przeznaczeniem na Komendę Milicji Obywatelskiej m.st. Warszawy. Projekt odbudowy przypadł młodym architektom Zygmuntowi Stępińskiemu i Mieczysławowi Kuźmie. Murarze przy odbudowie dali z siebie wszystko. Roboty zaczęto w marcu 1948 r. i skończono siedem dni przed terminem. Kierownikiem robót był inż. Ryszard Lichocki, którego wychwalali dziennikarze. Ale na zauważenie zasłużyli też murarze – stachanowcy. „F. Grejszczyk, F. Michalski i J. Grzelka osiągali do 180 proc. normy. Cieśle, przy skomplikowanej konstrukcji dachowej, jak J. Fanfara i J. Osenka, osiągali ponad 200 proc. normy, a inni deptali im po piętach rezultatami ponad 160 proc. Ale największe osiągnięcia mieli sztukatorzy. I rzeźbiarze przy odpowiedzialnych, artystycznych robotach «ciągnionych» kapitelach, ornamentach i gzymsach «Białej Sali». To też nic dziwnego, że ich zarobki dochodziły do 24 000 zł tygodniowo. Odznaczyli się tu w robotach wewnętrznych: bracia Zielińscy, Kózka, Szmidecki, Więckowski, a przy zewnętrznych: Pakuszewski, Orłowski, Szulc, Lewiński, przy rzeźbach zaś St. Świętochowski i nieżyjący już Trawersa. Majstrami budowy byli Gromczak i Syciński” – wyliczała zasługi budowniczych „Stolica”.

Największe trudności nastręczały detale architektoniczne i uszkodzone rzeźby. Sztukatorzy starali się odwzorować każdy fragment. „Jak szła ta ręka? Jak trzymała głowę ta muza? Jak wyglądała brakująca część kwadrygi?” – dziennikarze naśladowali rzeźbiarzy. Wszyscy byli najbardziej dumni z odbudowania Białej Sali jako najpiękniejszego empirowego wnętrza stolicy. „Piękna trójbarwna posadzka (dąb czarny, dąb zwykły i jesion), dopełnia wrażenia. A gdy przyjdą żyrandole, kinkiety, dywany i stylowe meble, Biała Sala będzie jedną z najpiękniej wyposażonych sal w stolicy” – donosili dziennikarze. Podczas odbudowywania murów Białej Sali z pierwszego piętra runął cały północno-wschodni narożnik parteru i przez kilka tygodni część sali wisiała jedynie na stemplach. Przy kopaniu fundamentów pod kotłownię na głębokości siedmiu metrów natrafiono na starą rzeczkę, najprawdopodobniej Nalewek, która podmywała prace.

Na początku 1949 r. przez pl. Bankowy jeździły już tramwaje, ale saperzy ciągle jeszcze rozminowywali stolicę. Pałac Mostowskich do użytku oddano w październiku 1950 r. Jeżeli się pomyśli, że w tak krótkim czasie odgruzowano i odbudowano, jednocześnie odtwarzając zabytek, bez planów ani dokumentacji, to naprawdę trzeba przyznać, że był to nie lada wyczyn. Dzisiaj śmiejemy się z propagandowych 300 proc. normy, ale gdyby nie zapał tych ludzi, Warszawę trudno byłoby odbudować. Do pałacu Mostowskich przeniesiono z ul. Oszmiańskiej 26/28 Komendę MO m.st. Warszawy. Za czasów PRL-u chodził nawet taki dowcip – a’la ogłoszenie: „Sprzedam pałac wraz ze służbą. Mostowski”.

Mało kto pamięta, że w latach 80., na tyłach pałacu było miasteczko ruchu drogowego dla dzieci. Wcześniej było boisko. „Chłopcy z Muranowa grali tam mecze. Turnieje drużyn. Nasz zespół nazywał się Kamaro. Wymyśliłem taką nazwę, bo mężczyzna, z którym wtedy spotykała się moja mama Lidia, jeździł amerykańskim samochodem marki Chevrolet Camaro” – wspominał lata 60. Kamil Sipowicz w książce „Stacja Muranów”. W miejscu boiska i miasteczka drogowego stanął biurowiec o systemowych szklano-aluminiowych ścianach. Pejzaż w okolicach pałacu i sama Rzeczpospolita powoli zaczynały się zmieniać.

Dziś mieści się w pałacu Komenda Stołeczna Policji, która dba o jego zabytkowy charakter.

Izabela Pajdała

LITERATURA

Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego 6 IX 1939 – 23 VII 1942, oprac. Marian Fuks, Warszawa 1983.

Jaroszewski T., Księga pałaców Warszawy, Warszawa 1985.

Stępiński Z., Siedem placów Warszawy, Warszawa 1988.

„Лейб-Гвардии Волынский полк. Снимки Юбилейных торжеств 12.12.1906” za: http://muzeumpamieci.umk.pl/?p=4348.

zdj. NAC, dwutygodnik ilustrowany „Stolica”, http://muzeumpamieci.umk.pl/?p=4348, Piotr Maciejczak (zdj. z drona), Izabela Pajdała, Marek Szałajski