Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

P-99 Walther, czy jest na co narzekać?

Lubimy narzekać. Narzekanie wielu z nas sprawia przyjemność i jest wręcz czynnikiem budującym poczucie przynależności do zawodowej wspólnoty, nie tylko w Policji. Często jednak fakty wskazują na to, że powody naszego narzekania nie mają potwierdzenia w rzeczywistości.

Jednym z naszych ulubionych tematów do narzekania jest sprzęt służbowy. Pierwsze tematy z brzegu: naklejki odblaskowe „Policja” odchodzą z munduru już po kilku praniach, tonfa nigdy nie zastąpi miękkiej, „praktycznej w użyciu” białej pałki, a motorolki nie mają zasięgu w betonowych, zbrojonych budynkach.

Kolejnym ważnym tematem budzącym niezadowolenie jest pistolet walther P-99. Broń, której wielu policjantów z założenia nie lubi, a niektórzy nawet boją się z niej strzelać. Elitarny na pewno nie jest, bo waltherów w Policji jest najwięcej. Gdyby było ich tylko 10 tys. czy 15 tys., na pewno wielu chciałoby taki mieć. Zwolenników tego pistoletu mimo wszystko nie brakuje: nieźle wygląda, idealnie leży w dłoni, wielu funkcjonariuszy lubi i potrafi z niego celnie strzelać.

P–99 x 90 000

W wyposażeniu Policji od 1990 r. znajdowały się pistolety kurkowe P-64 i P-83 zasilane amunicją Makarow kaliber 9 x 18 mm. Broń ta nadal jest wykorzystywana w służbie (34 tys. P-64 i 4 tys. P-83), jednak systematycznie jest zastępowana nowszymi konstrukcjami zasilanymi amunicją typu Parabellum kaliber 9 x 19 mm. Obecnie są to pistolety: beretta APX (6 tys.),; glock 17, 19 i 26 (ogółem 15,5 tys.), około tysiąca sztuk słoweńskiego pistoletu kurkowego rex zero 1 i przede wszystkim walther P-99 we wszystkich odmianach. Są jeszcze pistolety kilku innych marek, oraz kilkaset rewolwerów, ale łączna ich liczba nie przekracza nawet 1500 sztuk. A więc to właśnie waltherem Policja stoi.

Mamy ich 90 tys. egzemplarzy. Jest to broń produkcji krajowej na licencji niemieckiej. Podczas testów ujawniła swoją wadę (lub cechę), a po kraju rozeszła się wieść, że ten pistolet może być wręcz niebezpieczny dla strzelca. Najpierw podczas strzelania w CSP w Legionowie doszło do incydentu, podczas którego części uszkodzonego pistoletu poleciały w kierunku głowy strzelca i uszkodziły jego okulary ochronne. Kilka lat później, we wrześniu 2016 r. na terenie KMP w Zabrzu podczas strzelania szkoleniowego z P-99 doszło do kolejnego wypadku. Ranny został 40-letni aspirant. W chwili oddania strzału; oderwał się fragment jego służbowego P-99, który uderzył w okulary ochronne, co z kolei spowodowało uszkodzenie okularów optycznych – fragment tych drugich zranił go w oko. Na skutek uszkodzenia czółka zamka gazy prochowe przedostały się do tyłu broni i przemieściły w tym samym kierunku bijnik (mechanizm igliczny). Energia poruszającego się bijnika była na tyle duża, że rozerwała plastikową zaślepkę zamka. Fragmenty owej zaślepki, spłonki naboju oraz bijnika poleciały w kierunku strzelającego.

Komendant główny Policji wydał wówczas zakaz prowadzenia treningów strzeleckich z P-99 do czasu ustalenia przyczyn awarii i ich wyeliminowania. W pierwszych opiniach jako przyczynę wypadku wskazano słabą jakość zaślepki zamka wykonanej z tworzywa sztucznego. Wydawało się, że modyfikacja zaślepki załatwi sprawę. Ekspertyza przeprowadzona przez biegłych CLKP wskazała, że przyczyną awarii pistoletu są mikrouszkodzenia, które powstają na skutek zderzania się iglicy z wewnętrzną powierzchnią czółka zamka. Dochodzi do nich na skutek prowadzenia treningu bezstrzałowego. Iglica nie ma możliwości wyhamować na spłonce i z całą energią uderza w ściankę zamka. Setki i tysiące takich zderzeń powodowały postępujące, miejscowe zmęczenie materiałów.

To cecha czy wada?

W trakcie prowadzenia treningu bezstrzałowego producenci broni zalecają używanie tzw. zbijaków. Kształtem odwzorowują one idealnie amunicję, jednak w miejscu, gdzie normalny pocisk ma spłonkę, zbijak ma wbudowaną jej imitację, pod którą znajduje się sprężyna. Gdy oddamy strzał na sucho, sprężyna przejmuje energię iglicy, dzięki czemu ta nie zderza się z czółkiem zamka.

Zanim ostatecznie potępimy konstrukcję walthera, powinniśmy znaleźć czas na refleksję: po co w ogóle wymyślono zbijaki? Ile tysięcy strzałów na sucho policjanci oddali podczas szkoleń w szkołach Policji i na strzelnicach w ramach prowadzenia treningu bezstrzałowego? Doszło do kilku wypadków, w tym jednego groźnego, z udziałem broni, którą posługuje się ponad 80 proc. funkcjonariuszy naszej formacji. To właśnie dlatego w grupie użytkowników walthera najczęściej będzie dochodzić do dyskusji na temat jakości tej broni, jej trwałości czy awaryjności. Najbardziej elitarne i najmniej awaryjne zawsze będą wydawały się te pistolety, których mamy najmniej.

Producent pistoletu P-99 zaprojektował nowe metalowe zaślepki, co ostatecznie i definitywnie zamyka dyskusję na temat jego awaryjności i bezpieczeństwa. Zaślepki zostały przetestowane i certyfikowane przez Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia. Ponadto nie prowadzi się już treningów bezstrzałowych, podczas których iglica uderza o czółko zamka.

A co ze strzałem kontrolnym po strzelaniu z prawdziwej amunicji? Wówczas nie stosuje się zbijaka i zespół iglicy nadal uderza w ściankę zamka. Odpowiedzią są wymagania stawiane przez Policję producentom broni, którzy startują w przetargach na jej dostarczenie. Żywotność pistoletu dowolnego producenta to minimum 40 tys. strzałów, w tym 10 tys. strzałów na sucho. W 2017 r. wszystkie zaślepki zamka wymieniono na metalowe, nie prowadzi się treningu bezstrzałowego bez amunicji szkolnej czy zbijaków. Nie ma więcej wypadków spowodowanych awarią broni. Czas odłożyć ten mit na półkę.

Jak strzelać, żeby trafić

Walther P-99 ma kilka unikalnych rozwiązań, które wyróżniają go wśród podobnych konstrukcji. Jedną z nich jest możliwość bezpiecznego noszenia pistoletu z amunicją wprowadzoną do komory nabojowej bez napiętej iglicy, choć resortowe przepisy zabraniają tej praktyki. Polskie prawo nie dopuszcza noszenia broni przez policjanta z amunicją wprowadzoną do komory nabojowej. Jest to możliwe tylko wówczas, gdy zachodzą szczególne okoliczności. Po ich ustaniu istnieje obowiązek natychmiastowego rozładowania broni. Zasady przyznawania i użytkowania broni palnej przez policjantów reguluje zarządzenie nr 24 KGP z 21 lipca 2015 r. W trakcie przeładowania broni nabój trafia do komory. W tylnej części zamka znajduje się przycisk zwalniania iglicy, tzw. dekoker. Po jego wciśnięciu iglica zostaje zwolniona i wyhamowana, ale nie następuje strzał. Żeby wystrzelić, należy pracować na spuście, jednak praca spustu (14 mm) będzie wymagała użycia sporej siły. Podczas kolejnych strzałów droga palca na spuście jest o 9 mm krótsza i nie wymaga użycia już tak dużej siły jak wcześniej. Rozwiązanie to cenią sobie np. członkowie sił specjalnych w różnych krajach, gdyż w sytuacji nagłego zagrożenia może nie być czasu na przeładowanie broni. Konstrukcja walthera umożliwia błyskawiczne – ale dzięki zwiększonemu oporowi spustu – świadome oddanie pierwszego strzału.

Drugą cechą wyróżniającą walthera jest praca spustu podczas strzelania, której policjanci uczą się na kursie podstawowym, a następnie utrwalają podczas obowiązkowych zajęć z wyszkolenia strzeleckiego. Pytanie brzmi – utrwalają złe czy dobre nawyki? Policjanci nie lubią P-99, bo zwyczajnie nie potrafią z niego trafić w tarczę tak precyzyjnie, jak by tego chcieli. Dlaczego tak jest, opowiedział nam asp. szt. Tomasz Wróbel, zwycięzca wielu zawodów strzeleckich, zdobywca tytułu najlepszego instruktora strzelań policyjnych KSP, dzielnicowy KP Warszawa-Żoliborz.

– Po pierwsze, należy zdać sobie sprawę z tego, do jakich celów walther P-99 został zaprojektowany. Tak jak podobne do niego jednostki broni będące w podstawowym wyposażeniu Policji, jest to broń bojowa przeznaczona do walki na dystansie kilku, kilkunastu metrów. Dwadzieścia czy dwadzieścia pięć metrów to maksymalny sensowny limit. Taki pistolet ma być skuteczny, gdy wejdziemy z nim do pomieszczenia, gdy musimy oddać strzał, ponieważ inne sposoby zakończenia ekstremalnie groźnej interwencji nie odniosły skutku. To zwykle są sytuacje bezpośredniego kontaktu na małym dystansie. Nie zapominajmy o tym, że nie jest to broń stworzona do precyzyjnych strzelań sportowych, którą wygrywa się wszystkie zawody. Ale oczywiście da się i tak – decyduje poziom wyszkolenia strzelca. Pistolet sam z siebie nie wystrzeli, a tym bardziej nie trafi do żadnej tarczy, nawet najlepszy – mówi asp. szt. Tomasz Wróbel.

Postanowiliśmy skorzystać z jego doświadczenia i poprosiliśmy o odpowiedź na kilka najbardziej istotnych – z punktu widzenia praktyka – pytań:

Policjanci dzielą się na tych, którzy lubią i potrafią z P-99 strzelać, oraz tych, dla których jest to pistolet, z którego trudno trafić do tarczy. Z czego wynika ten dysonans?

Tomasz Wróbel: P-99 to konstrukcja, w której producent zawarł kilka unikalnych rozwiązań. Jednym z nich jest sposób działania spustu wyposażonego w bezpiecznik zwany anti-stress. Służby mundurowe na świecie oczekiwały rozwiązania, które uchroni użytkownika broni przed niekontrolowanym oddaniem strzału z przeładowanej broni w sytuacji stresowej. W takich okolicznościach palec może pociągnąć spust kilka milimetrów i wówczas następuje niechciany strzał. Według konstruktorów walthera może to być nawet 9 mm. W związku z tym droga, jaką palec musi pokonać na spuście, żeby oddać z P-99 pierwszy strzał, to aż 14 mm, w tym 9 mm to bezpiecznik AS. Każdy kolejny strzał wymaga pracy na spuście w zakresie zaledwie 5 mm. Bez świadomości tego, jak działa nasze narzędzie pracy, nie będziemy w stanie dobrze z niego korzystać.

Przypomnijmy więc, jak powinno się to robić.

T.W.: Podstawa to chwyt broni. Istotne jest tu pojęcie dłoni wiodącej i dłoni wspomagającej. Jeśli jesteśmy praworęczni, to dłonią wiodącą jest ręka prawa. To ona trzyma pistolet, a wszelkie czynności związane z jej obsługą wykonujemy wspomagającą dłonią lewą. Prawidłowy chwyt broni sprawi m.in., że odrzut przy strzelaniu będzie mniejszy. Dla jasności – każdy pistolet, który jest w wyposażeniu Policji, posiadający lekki, kompozytowy korpus i metalowy zamek oraz lufę będzie miał podobną tendencję do podrzutu podczas strzału. Wracając do P-99 – policjant ściąga spust, który działa bardzo równo i płynnie, ale jest tak długi, że strzał zaskakuje niewprawnego strzelca. Jeśli ten całkowicie odpuści spust, znowu musi pokonać drogę 14 mm do oddania kolejnego strzału, który znowu go zaskoczy. Strzelając w ten sposób, w ogóle można nie trafić w tarczę ani razu. Prawidłowa praca na języku spustowym powinna wyglądać tak, że świadomie szybko likwidujemy drogę antystresu, po czym oddajemy kolejne strzały, odpuszczając spust tylko o kilka milimetrów. Gdy to opanujemy, nagle okaże się, że z tej broni naprawdę dobrze się strzela i wszystko się zgadza.

Jakieś minusy ku pocieszeniu najbardziej zatwardziałych malkontentów?

T.W.: Tak, i tu znowu wracamy do charakterystycznego „długiego” spustu. Walther P-99 jest fabrycznie spersonalizowany dla strzelca o średniej lub niedużej dłoni. Powinniśmy pracować na spuście opuszkiem palca, wówczas ciągniemy mechanizm wzdłuż osi broni i nie wpływa to negatywnie na celność. Jeśli jednak strzelec ma duże dłonie i długie palce, wówczas podczas likwidowania 14-milimetrowej drogi na spuście opuszek palca wędruje coraz głębiej i w poprzek osi broni. W chwili oddania strzału na spuście może znajdować się już nie opuszek, ale pierwszy staw palca wskazującego. Podczas tej wędrówki palca w bok, wywieramy nacisk na całą broń w tym samym kierunku. Utrudnia to oddawanie idealnie celnych strzałów. Rozwiązaniem jest zastosowanie nakładek na chwyt broni, które oddalą palec od spustu. Jako instruktor strzelań policyjnych nie mam niestety żadnych możliwości, żeby w ten sposób dostosować broń do strzelca. Problem ten może dotyczyć każdego pistoletu, jednak w przypadku walthera i jego „długiego spustu” jest najbardziej widoczny.

Gdybym miał krótko sformułować moje zdanie na temat P-99, powiem tak: to dobrze wyważona broń bojowa do walki na krótkim dystansie. Jest zaprojektowana dla prawo-, jak i leworęcznych strzelców, ma duże prześwity między muszką a szczerbinką, co ułatwia celowanie w ruchu. Myślę, że walther P-99 ma bardzo duży potencjał, ale jest tak skuteczny i niezawodny, jak poziom wyszkolenia obsługującego ten pistolet strzelca.

TOMASZ DĄBROWSKI

zdj. Tomasz Dąbrowski, Jacek Herok