Fidura jest funkcjonariuszką Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Katowicach. Kierowcy, gdy wiedzą, że zaraz zostaną przez nią ukarani, często robią się nerwowi. Wtedy przydaje się jej opanowanie, bo jeżeli ktoś stoczył w ringu ponad 300 walk, to nie ma się czego bać!
– Jestem przygotowana na wybuch ich emocji. Dlatego nim zaczną się warczenie i niepotrzebne kłopoty, staram się sympatycznie podchodzić do ludzi. Zawsze uważam, że agresja wyzwala agresję i to działa w obie strony, także wolę spokojnie rozpocząć czynności. Myślę, że sport nauczył mnie radzić sobie z nerwami i psychicznie też jestem odporniejsza. Na zawodach wysokiej rangi, takich, jakimi są mistrzostwa świata, trzeba to jakoś ułożyć sobie w głowie. I poradzić. Niektórzy spalają się przed walką. W Policji jest podobnie. Pojedzie się na zdarzenie albo poważną interwencję, to stres jest. Coś może się wydarzyć, a my nie wiemy, co nas czeka. Ja lubię mieć swój plan na walkę i na każde zdarzenie podczas służby.
Lidia Fidura ma w sobie coś, co wzbudza respekt. Może jest to spokojne, ale przenikliwe spojrzenie spod daszka policyjnej czapki, a może pewność siebie wyczuwalna w głosie i dostrzegalna w ruchach. Nic głośno, nic gwałtownie. Bo po co? I tak to ona trzyma w ręku mandatownik. No i te starannie zaplecione drobne warkoczyki… To musi być wojowniczka.
I nią jest. Od dziewiątego roku życia. Najpierw trenowała karate. Ma brązowy pas. Potem kick-boxing, aikido i taekwondo. Gdy miała 16 lat, zaczęła trenować boks. Podczas mistrzostw Śląska pokonała mistrzynię Polski, dostała powołanie na obóz kadry i tak już pozostała przy boksie na dobre. W swoim dorobku ma 15 tytułów mistrzyni Polski, brązowy medal igrzysk europejskich i teraz ten najcenniejszy, brązowy medal mistrzostw świata.
Nie każdemu sportowcowi udaje się pogodzić treningi z pracą zawodową i gdy Lidia Fidura w 2016 r. wstąpiła do Policji, zrobiła sobie przerwę od walk. Ale podniosła rękawice. Wprawdzie nie przebywa już na obozach 300 dni w roku, tak jak to było wcześniej, a tylko tyle, ile przysługuje jej urlopu, ale przełożeni poszli jej na rękę i służby ma wyznaczane zazwyczaj na rano, by po południu mogła zrobić trening. Jej klub GUKS Carbo Gliwice jest niedaleko od komendy, ale Fidura ma drugie miejsce, gdzie ćwiczy i prowadzi zajęcia dla pań. To Academia Gorila Ruda Śląska. Przychodzą na nie głównie kobiety, ale nie tylko. Jednym z jej zawodników (stoczył 80 walk w ringu) jest post. Jakub Rus, z którym od niedawna czasem pełni także służbę w WRD.
Na sali treningowej Lidia Fidura jest jakby inną osobą. Porusza się dynamicznie, krótkimi komendami wydaje jasne polecenia i nie stoi z boku, tylko ostro ćwiczy. Są uderzenia, uniki, wysoka garda. Włączony elektroniczny stoper utrzymuje wysokie tempo akcji. Tu panuje prawo pięści, ale uśmiech i przymrużone oczy Lidii tym razem zapowiadają pochwałę, a nie mandat.
ANDRZEJ CHYLIŃSKI
zdj. autor