WIELKIE SERCE
– Jako dzielnicowy ponadprzeciętnie angażuje się w rozwiązywanie problemów powierzonych mu przez inne osoby. Jego oddanie w służbie wpłynęło na to, że mimo dużego rejonu służbowego jest policjantem powszechnie znanym, prężnie współpracującym z różnymi podmiotami na rzecz poprawy bezpieczeństwa i porządku publicznego oraz szeroko rozumianej profilaktyki. Posiada specjalistyczną wiedzę, empatię i wrażliwość na problemy innych ludzi. Potrafi pomóc nawet w bardzo trudnych sytuacjach – mówi o swoim funkcjonariuszu nadkom. Mariusz Wiśniewski, komendant powiatowy Policji w Pile.
Ścisłe centrum Piły, czyli rejon dzielnicowego mł. asp. Włodzimierza Starynowicza, to wymagający teren ze względu na wiele lokali nocnych.
– Dodatkowo mało jest stałych mieszkańców, wiele mieszkań jest wynajmowanych, co czasem utrudnia realizację zadań, szczególnie gdy jest założona Niebieska Karta. Dobrze, że ona wędruje za osobą – mówi laureat, który w Policji służy od 2007 r., a jako dzielnicowy od 2017 r.
Jedno z poruszających uzasadnień świadczących o zaangażowaniu pilskiego funkcjonariusza napisała młoda mieszkanka Piły:
„Mój tata jest osobą uzależnioną od alkoholu i pod jego wpływem znęcał się psychicznie nad moją niepełnosprawną mamą. Miał też założoną Niebieską Kartę. Pan Włodzimierz zawsze był dla mnie wsparciem, udzielał mi porad, jak postępować z taką osobą. Wielokrotnie, gdy potrzebowałam, przyjeżdżał (…). W trudnych momentach zawsze mogłam na niego liczyć. Dzięki wspólnym działaniom mój tata nie pije, chodzi na terapię indywidualną i grupową. Nareszcie skończyły się wieczne awantury. Dziękuję mu za to, co zrobił, bo pod tym mundurem kryje się wielkie serce”.
– Chciałem być dzielnicowym. Zawsze lubiłem bezpośredni kontakt z ludźmi, a ta służba idealnie daje taką możliwość. Jednocześnie do dzielnicowego można się zwrócić z każdym problemem, to też dla mnie ważne – mówi mł. asp. Włodzimierz Starynowicz.
ODPOWIEDNI CZŁOWIEK
– Jako komendant zauważam, że jest policjantem, którego mieszkańcy Piły też dostrzegają, piszą często podziękowania w związku z efektami, jakie osiąga w służbie. Jest zawsze tam, gdzie jest potrzebny, nawet po służbie – mówi nadkom. Mariusz Wiśniewski, który towarzyszył laureatowi podczas Święta Policji w Warszawie.
Sam laureat konkursu organizowanego przez Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” o swojej motywacji wstąpienia do Policji opowiada po prostu: – Chciałem bronić tych, którzy sami nie potrafią lub nie mogą się obronić.
Inny mieszkaniec Piły tak opisał mł. asp. Włodzimierza Starynowicza, który jako pierwszy założył jego rodzinie Niebieską Kartę oraz zauważył, że mężczyzna potrzebuje pomocy:
„Kiedy moja była dziewczyna przetrzymywała moją córkę, ten policjant mi pomógł wstawić się w słusznej sprawie i pomóc odzyskać córkę. Jako dzielnicowy na rejonie, kiedy był potrzebny, służył pomocą oraz wspierał dobrym słowem. Nawet teraz, kiedy córka mieszka ze mną, to interesuje się, jak się ma małoletnia i czy wszystko jest w porządku. Uważam, że to odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku”.
– Największa satysfakcja jest z samego pomagania. Chociaż przyjemnie jest spotkać kogoś w centrum handlowym, kto podchodzi i dziękuje za pomoc. Kilkakrotnie mi się tak zdarzyło. Jeżeli się pomaga ludziom, oni o tym zwykle nie zapominają. Zasada wzajemności jest wpisana w psychikę każdego z nas – mówi wyróżniony funkcjonariusz, który na co dzień, oprócz wyostrzonego zmysłu na pomaganie, lubi spędzać czas z dwiema córkami i oglądać filmy historyczne.
IZABELA PAJDAŁA
zdj. autor