W całym kraju zorganizowano tego dnia 737 imprez, które zabezpieczała Policja. Tylko w Warszawie było ich 11.
ZADUMA i MODLITWA
Uroczystości państwowe z udziałem Prezydenta Bronisława Komorowskiego rozpoczęły się już o 8.30 od złożenia wieńca przed pomnikiem Józefa Piłsudskiego. Msza święta za ojczyznę w Bazylice Archikatedralnej pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela była kolejnym punktem tych obchodów. Homilię wygłosił biskup polowy WP, krajowy duszpasterz Policji ks. Józef Guzdek.
– Ważne jest nasze wzruszenie przy zapalaniu zniczy na grobach bohaterów. Ważna jest także zaduma przy składaniu kwiatów przy Grobie Nieznanego Żołnierza, w miejscu upamiętnienia wszystkich obrońców Rzeczypospolitej – zwrócił się do wiernych ksiądz biskup. – Ale ważniejsze będzie to, co po zakończeniu uroczystości będziemy chcieli zrobić z naszym życiem. Jakie będzie nasze zaangażowanie w budowanie ojczystego domu? Czy w sytuacji zagrożenia suwerenności naszej ojczyzny będziemy zdolni stanąć w jej obronie? Czy dla kolejnych pokoleń Polaków staniemy się punktem odniesienia i żywą legendą, która nie pozwoli zamienić życia godnego na życie wyłącznie dostatnie i wygodne?
W Pałacu Prezydenckim wręczono odznaczenia państwowe. W samo południe odbyła się uroczysta odprawa wart przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Wieniec złożyła także Minister Spraw Wewnętrznych Teresa Piotrowska z przedstawicielami podległych służb, w tym z Komendantem Głównym Policji gen. insp. dr. Markiem Działoszyńskim. Po ceremonii uformował się Marsz Razem dla Niepodległej, na którego czele kroczył Prezydent RP, składając kwiaty przy mijanych pomnikach bohaterów narodowych.
BIEG I MARSZ
Od 8.00 w sztabie KSP działała specjalna linia telefoniczna, informująca o bieżących utrudnieniach w ruchu drogowym.
Przed południem wystartował Bieg Niepodległości, a po południu rozpoczął się Marsz Niepodległości. Marsz ruszył z ronda Dmowskiego przez most Poniatowskiego do parku Skaryszewskiego. Niestety, wśród wielotysięcznego tłumu spokojnie demonstrujących znaleźli się też zamaskowani chuligani, którzy próbowali zakłócić święto. Od początku nastawieni byli na konfrontację. Zanim zaatakowali policjantów, doszło do przepychanek ze strażnikami marszu, którzy próbowali utrzymać porządek. Na rondzie Waszyngtona bandyci w kominiarkach zaczęli rzucać w stronę policjantów kostką brukową, odłamkami płyt chodnikowych i racami. Strażnicy marszu oddzielili zadymiarzy od innych demonstrantów i pochód ruszył przez błonia Stadionu Narodowego. Na rondzie rozpoczęła się walka chuliganów z policjantami. Zostały użyte środki przymusu bezpośredniego. W ruch poszły armatki wodne i strzelby gładkolufowe. Starcia ograniczyły się do zachodniej i północnej strony ronda. Na ul. Francuskiej toczyło się spokojne życie. W kawiarenkach i restauracjach siedzieli ludzie, po chodnikach spacerowali przechodnie zaintrygowani hukiem petard dobiegającym od strony ronda. Zamieszki nie przeniosły się w inne miejsca.
POLICJANCI, JESTEM Z WAMI!
Jeszcze tego samego dnia wieczorem minister Teresa Piotrowska oraz Komendant Główny Policji gen. insp. dr Marek Działoszyński i komendant stołeczny insp. Michał Domaradzki odwiedzili rannych policjantów, którzy trafili do szpitala.
Następnego dnia pani minister w siedzibie KGP osobiście podziękowała policjantom biorącym udział w zabezpieczaniu Święta Niepodległości.
– To był najspokojniejszy 11 listopada w Warszawie od kilku lat i za to wam bardzo dziękuję – zwróciła się do zebranych minister Teresa Piotrowska. – Pamiętajcie, że zawsze macie mnie po swojej stronie.
Godzinę później, na spotkaniu z dziennikarzami, dowódca operacji w Warszawie komendant stołeczny insp. Michał Domaradzki powiedział m.in.:
– Przeanalizowaliśmy dokładnie zabezpieczenia z lat ubiegłych i postawiliśmy sobie cel: zabezpieczenie miejsc newralgicznych, a więc tych, gdzie wcześniej dochodziło do incydentów. Najważniejsze i najtrudniejsze było odseparowanie chuliganów, zamaskowanych bandytów od reszty uczestników marszu, po to, aby można było prowadzić dynamiczne i skuteczne działania, i to się udało.
– Wszyscy ci, którzy przyjechali do Warszawy nie po to, by świętować, ale by walczyć z Policją, muszą ponieść surowe konsekwencje – dodała minister Teresa Piotrowska. – Każdy, kto podnosi rękę na funkcjonariusza na służbie, musi ponieść konsekwencje.
W działaniach rannych zostało 51 policjantów. 276 osób doprowadzono do jednostek Policji. Zarzuty przedstawiono ponad 120 osobom. Pierwsze wyroki w trybie przyspieszonym zapadły już 12 i 13 listopada. W ośmiu przypadkach orzeczono karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Najsurowszy wyrok to 1,5 roku więzienia. Kolejne sprawy trafiły do prokuratury i będą rozpatrywane w trybie zwykłym. Miasto wstępnie oceniło straty na 90 tys. zł.
PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. Sławomir Katarzyński (1), Marek Krupa (1) Andrzej Mitura (3) , KSP (1) i autor (3)
Gen. insp. dr Marek Działoszyński, Komendant Główny Policji:
– Policja dołożyła wszelkich starań, aby Święto Niepodległości obchodzone było nie tylko godnie, ale i bezpiecznie. Niestety, podczas Marszu Niepodległości w Warszawie doszło do zamieszek. Jestem dumny z postawy podległych mi policjantów, którzy nie wahali się narażać swoje zdrowie i życie w imię spokoju i porządku publicznego.
Nasi Koledzy i Koleżanki z oddziałów prewencji Policji przyjęli na siebie agresję ulicznych bandytów, którzy szukali zwady zarówno z uczestnikami marszu, między sobą, jak i z Policją. To właśnie dzięki właściwej, pełnej poświęcenia postawie funkcjonariuszy Policji udało się odseparować agresywną grupę i umożliwić dalszy przemarsz osób, które chciały godnie świętować rocznicę odzyskania niepodległości.
Wraz z Panią Minister Spraw Wewnętrznych Teresą Piotrowską odwiedziłem w szpitalu naszych kolegów, którzy odnieśli rany w starciach z bandytami. I tak jak Pani Minister niezmiennie stoję na stanowisku, że każdy, kto podnosi rękę na funkcjonariusza na służbie, musi ponieść konsekwencje.
Zobacz także:
Operacja „Siatka 2014” (nr 116/11.2014)