Tegoroczna debiutantka na arenie fitness została mistrzynią Polski. Sukcesy krajowe zaowocowały powołaniem do kadry narodowej i startem w Mistrzostwach Europy w Hiszpanii, gdzie urodziwa policjantka zajęła piąte miejsce.
JESTEM, ABY POMAGAĆ
– W Policji chciałam pracować od zawsze – sierż. sztab. Kinga Szweda uśmiecha się. – Nie wiem, skąd się to wzięło, nie mam żadnych tradycji rodzinnych. Naoglądałam się filmów i spodobała mi się ta praca. Chciałam mieć mundur, broń. Zrealizowałam swoje marzenia i już prawie siedem lat służę w Policji.
– Naszą mistrzynię przyjmowałem do służby – mówi mł. insp. Krzysztof Bodziński, komendant powiatowy Policji w Tucholi. – Pani Kinga, przychodząc do nas, nie uprawiała czynnie żadnego sportu, natomiast interesowała się nim, grała trochę w ping ponga i pływała. Zaczynała od ogniwa patrolowo interwencyjnego, pracowała w wydziale kryminalnym, potem w Posterunku Policji w Gostycynie, prowadząc postępowania przygotowawcze. W tej chwili pełni służbę w zespole ds. prewencji kryminalnej i nieletnich.
Do obowiązków sierżant Kingi należy praca z dziećmi i młodzieżą.
– Organizuję spotkania w przedszkolach i w szkołach – wyjaśnia policjantka. – Jestem po to, aby pomagać, wyjaśniać różne aspekty dotyczące przestępczości. Młodzi ludzie dzisiaj często nie zdają sobie sprawy, że ich działania przekraczają normy prawne. To trzeba im uświadomić.
– Pani Kinga jest bardzo dobrym funkcjonariuszem, angażuje się w to, co robi – mówi mł. insp. Krzysztof Bodziński. – I wspaniale godzi służbę z pasją sportową. Trzeba chylić czoła przed jej samozaparciem. Uprawianie sportu na takim poziomie wymaga wielu wyrzeczeń.
– W Tucholi jestem od niedawna, ale o mistrzyni z tutejszej komendy słyszałem, zanim tu przyszedłem – dodaje kom. Wiesław Gapa, pełniący obowiązki pierwszego zastępcy komendanta KPP w Tucholi. – Z własnego doświadczenia wiem, jak ważne jest mieć pasje i realizować się także poza Policją. Wpływa to na rozwój osobisty policjanta.
TAKA GENETYKA
Kinga Szweda na siłownię trafiła w styczniu 2012 r. za namową swojego chłopaka. Poznali się w kwietniu 2009 r. w klubie, gdzie Mikołaj był ochroniarzem, a Kinga przyszła się pobawić. Teraz Mikołaj pracuje w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w pobliskich Chojnicach i, jak się śmieje, jest trenerem personalnym Kingi.
– Wiedziałem, że Kinga ma olbrzymi potencjał – mówi Mikołaj Kęsik, narzeczony policjantki. – Mam uprawnienia instruktora kulturystyki i fitness i widziałem, jak wyglądają zawodniczki, które trenują, i jak wygląda Kinga, która nie trenuje. Dużej różnicy nie było. Namawiałem ją, aby zaczęła chodzić na siłownię, ale przez długi czas bez efektów.
– Sportu liznęłam tyle co w szkole – dodaje Kinga. – Mój tata jest nauczycielem WF, więc obycie we wszystkich dyscyplinach miałam, ale żadną nie zajmowałam się profesjonalnie. Byłam wszechstronnie sprawna, nic ponadto.
– To kwestia genetyki, Kinga bardzo szybko reaguje na bodźce treningowe, stąd tak spektakularne sukcesy – mówi Mikołaj.
Triumfy przyszły nieoczekiwanie.
– Do tej pory nie mogę uwierzyć w to, co osiągnęłam – kręci głową policjantka. – Zakładałam start tylko w debiutach, a stanęłam na pomoście z najbardziej utytułowanymi zawodniczkami Europy.
SZEŚĆ POSIŁKÓW DZIENNIE
Pasmo sukcesów okupione zostało ciężką pracą i wyrzeczeniami. Do debiutów Kinga zaczęła przygotowywać się w listopadzie 2012 r., po dziesięciu miesiącach uczęszczania na siłownię.
– Całe swoje życie podporządkowaliśmy treningowi – mówi Mikołaj Kęsik. – Kinga w marcu 2012 r. zaczęła stosować dietę, co w połączeniu z wysiłkiem na siłowni dało jeszcze szybsze efekty.
Dieta zakładała spożywanie zdrowej żywności, bez ulepszaczy, sosów i dodatków i składała się z… sześciu posiłków dziennie.
– Rano ćwiczyłam w domu na rowerku treningowym, potem był omlet, a następnie sześć obiadków – ryż, mięso, najczęściej drobiowe i warzywa do woli – wylicza policyjna mistrzyni fitnessu. – Do pracy chodziłam z reklamówką pełną jedzenia. Koledzy nabijali się – ty to wszystko zjesz? Ty na pewno jesteś na diecie? A ja w okresie najbardziej intensywnych treningów byłam co dwie i pół godziny głodna!
Na początku policjantka budowała masę mięśniową, potem przed startem dochodziły ćwiczenia zbijające tkankę tłuszczową i rzeźbiące sylwetkę.
– Mogłam pić tylko wodę, czasami herbatę, zero alkoholu, papierosy niewskazane, ale i tak nie palę, cierpiałam za to z braku słodyczy, czekolady, którą uwielbiam – śmieje się. – Całe szczęście przygotowywaniem jedzenia w naszym domu zajmuje się Mikołaj. Ja już wczesnym wieczorem, po intensywnym treningu, zasypiałam na siedząco, a jeszcze musiałam zjeść ostatni posiłek. Mikołaj natomiast, też po służbie, gotował do północy jedzenie na następny dzień. Wszystko miałam przygotowane rano, porcje poważone, popakowane. Ja zajmowałam się tylko pracą i treningiem.
Na siłowni ćwiczyli zresztą wspólnie, te same partie mięśniowe, tylko z różnym obciążeniem. Wzajemnie się wspierali. Razem jeździli na zawody. Mikołaj, aby nie kusić Kingi, jadł to samo co ona, tyle że w mniejszej ilości. Teraz chcą trochę odpocząć. W starty zainwestowali swoje oszczędności, Kinga na treningi i udział w zawodach wykorzystała już połowę urlopu.
– Okres startowy był bardzo długi, nie spodziewaliśmy się takiego pasma sukcesów – mówi Mikołaj Kęsik. – Rzadko zdarza się, aby zawodniczka tak długo trzymała najwyższy poziom formy. Teraz konieczny jest odpoczynek.
Jesienią zaczyna się runda Pucharu Polski. Odbędą się także mistrzostwa świata. Kinga Szweda chce na razie odpocząć, ochłonąć i dopiero w przyszłym roku spróbować swoich sił na arenie międzynarodowej.
– Mogłabym pewnie zbudować drugi szczyt formy jeszcze w tym roku, ale wolę poprawić parę rzeczy i solidnie przygotować się do startów w 2014 – uśmiecha się policyjna mistrzyni.
Paweł Ostaszewski
zdj. autor
Debiutująca mistrzyni
Kinga Szweda założyła sobie, że wystartuje w marcu 2013 r. w Debiutach Kulturystycznych, które co roku rozgrywane są w Ostrowi Mazowieckiej. Impreza przeznaczona jest dla nowych twarzy w świecie kulturystyki i fitness. Policjantka chciała oswoić się z atmosferą zawodów, a wygrała kategorię fitness sylwetkowego powyżej 163 cm wzrostu i kategorię OPEN. Następnego dnia wystartowała w Pucharze Ziemi Puckiej. Najlepsza była też w Otwartych Mistrzostwach Pomorza w Kulturystyce i Fitness w Bytowie. Tydzień później, w kwietniu, odbyły się Mistrzostwa Polski w Mińsku Mazowieckim, w których tucholanka zdobyła złoto w kategorii powyżej 168 cm i wygrała kategorię OPEN, co dało jej tytuł absolutnej mistrzyni Polski w fitness sylwetkowym. Ten triumf zaowocował powołaniem do kadry narodowej i udziałem w Mistrzostwach Europy w hiszpańskiej Santa Susanna, gdzie Kinga Szweda zajęła piąte miejsce.
Po powrocie zdobyła jeszcze tytuł mistrzyni Litwy w kategorii powyżej 163 cm.