Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

W środku lasu

Dla czteroosobowej rodziny wyjazd na majówkę mógł zakończyć się fatalnie – zgubili się w lesie, a robiło się już ciemno, zbliżała się burza. Na szczęście asp. sztab. Jacek Połetek, zastępca dyżurnego z KPP w Ostrowcu Świętokrzyskim, zlokalizował miejsce ich pobytu i powiadomił Służbę Leśną.

2 maja br. po godz. 20 nadkom. Krzysztof Grabowski, dyżurny z KPP w Ostrowcu Świętokrzyskim, odebrał telefon od kobiety, która prosiła o pomoc – wraz z mężem i dwójką małych dzieci, trzy i siedem lat, nie mogli znaleźć drogi powrotnej z lasu. Policjant przekazał telefon asp. sztab. Jackowi Połetkowi, który wprawdzie skończył już dyżur i wychodził do domu, ale ponieważ z wykształcenia jest leśnikiem, wie jak się poruszać po lesie.

POD STARYM MODRZEWIEM

– W trakcie rozmowy dowiedziałem się, że turyści są mieszkańcami Warszawy – opowiada Jacek Połetek. – Zakwaterowani byli w Bałtowie, skąd pojechali rowerami na wycieczkę do starej gorzelni w okolicach Michałowa. Niestety, wracając zabłądzili w lesie. Poprosiłem, by ruszyli przed siebie, z pewnością dojadą do utwardzonej drogi. Gdy do niej dotarli, poleciłem, aby poszukali znajdującego się gdzieś w pobliżu słupka, na którym będą liczby – określają one oddziały i pododdziały, na jakie podzielone są lasy. Znaleźli słupek, a ja mając te dane, zadzwoniłem do Jana Jamroza, leśniczego Leśnictwa Jeziórka. Numery wskazywały na Leśnictwo Narożnik. Tamtejszy leśniczy Rafał Adamus zlokalizował miejsce pobytu turystów.

Okazało się, że rodzina dotarła do bloku upraw pochodnych drzewostanu nasienia modrzewia polskiego.

– Natychmiast wsiadłem do samochodu terenowego i pojechałem w to miejsce – opowiada leśniczy. – Ci państwo czekali na mnie pod starym, pamiętającym czasy powstania styczniowego, modrzewiem. Przetransportowałem ich do Bałtowa, gdzie byli zakwaterowani.

Rafał Adamus dodaje, że na terenie lasów podległych Nadleśnictwu Ostrowiec Świętokrzyski leśnicy pełnią całodobowe dyżury telefoniczne. Numery komórek są dostępne na stronach internetowych. Leśnicy postępują według obowiązujących ich procedur i w każdej chwili są gotowi do działań.

– Gdy czekaliśmy na przyjazd leśniczego, kilkakrotnie dzwonił do nas dyżurny z KPP w Ostrowcu Świętokrzyskim – mówi turystka, która jest lekarzem. – Pytał, czy u nas wszystko w porządku, jak się czujemy, czy mamy picie, czy nie jest nam zimno. Do tej pory jesteśmy wzruszeni jego postawą. Bardzo mu dziękujemy.

ZAWSZE MIEĆ ZAPALONĄ LAMPKĘ

Asp. sztab. Jacek Połetek do Policji trafił po ukończeniu technikum leśnego. Zaczynał w oddziałach prewencji. Później był dzielnicowym (dziesięć lat), kierownikiem oddziału patrolowo interwencyjnego (sześć lat). Od dwóch lat pełni funkcję zastępcy dyżurnego.

– W naszej jednostce na stanowiskach dyżurnych i ich zastępców służą tylko funkcjonariusze z dużym doświadczeniem zawodowym, z wiedzą z różnych dziedzin oraz ze szczególnymi predyspozycjami osobowościowymi, takimi jak opanowanie czy odporność na stres – mówi insp. Grzegorz Hudomięt, komendant powiatowy Policji w Ostrowcu Świętokrzyskim. – Dyżurni, mimo że mają niewiele informacji na temat danego zdarzenia, muszą błyskawicznie dokonać ich oceny, a następnie podjąć szybkie i trafne decyzje. To oni decydują m.in. ilu policjantów i jakiej służby skierować na miejsce zdarzenia, to oni wzywają inne służby – medyczne, pożarnicze, energetyczne, gazownicze. Każda pomyłka może kosztować życie ludzkie.

Komendant zwraca też uwagę na konieczność szybkiego działania w przypadkach zagubienia się osób. Rocznie na terenie podlegającym KPP w Ostrowcu Świętokrzyskim jest ich kilkadziesiąt. Najwięcej osób, szczególnie starszych, zaniedbanych, ale też dzieci i turystów, gubi się w kompleksach leśnych, których w powiecie ostrowieckim jest mnóstwo.

– W naszej jednostce nie dzielimy zaginięć na kategorie, wszystkie traktujemy priorytetowo – dodaje insp. Grzegorz Hudomięt. – Zawsze należy działać błyskawicznie.

I tak właśnie działa asp. sztab. Jacek Połetek. Kiedy reporterzy „Policji 997” pojechali w połowie maja do Ostrowca, nasz bohater koordynował właśnie ratowanie niedoszłego samobójcy. 21-latek wszedł na skraj dachu dziesięciopiętrowego budynku i groził, że skoczy. Jacek Połetek po odebraniu zgłoszenia od przechodnia natychmiast skierował na miejsce zdarzenia patrole policyjne, wezwał pogotowie ratunkowe, straż pożarną, negocjatora. Po kilkudziesięciu minutach policjanci sprowadzili desperata na ziemię.

SZEROKA DROGA DO LUDZI

– Lubię las – mówi Jacek Połetek. – Lubię też pracować w drewnie, wykonuję na własny użytek proste prace stolarskie, zrobiłem m.in. stół, ławkę.

Policjant bez problemu porusza się po lasach, chociaż i jemu zdarzyło się, jak określa, zastanowić, jak znaleźć drogę powrotną, gdyż za bardzo zaufał swoim umiejętnościom.

– Idąc w las, zapamiętajmy jakieś charakterystyczne znaki, które spotykamy po drodze – radzi policjant. – Nie skracajmy sobie drogi powrotnej, wracajmy tą, którą już szliśmy. A jeżeli zagubimy się, to szukajmy najszerszej drogi, ona zawsze zaprowadzi nas do wyjścia z lasu, do ludzi. Pamiętajmy, wąskie dróżki wiodą w głąb lasu.

Grażyna Bartuszek
zdj. Andrzej Mitura