W sobotę, 4 czerwca br., na murawie stadionu Dialog Arena rozegranych zostało aż pięć meczów piłki nożnej. Policjanci z KPP w Lubinie – których wspomagali Michał Wiśniewski, lider zespołu Ich Troje, oraz Maciej Friedek, znany z serialu Detektywi – walczyli z dziennikarzami sportowymi (m.in. reprezentującymi Polsat, Canał +, nSport, „Gazetę Wyborczą”, „Sport”, a którym dzielnie pomagał Tomasz Zubilewicz z TVN) oraz samorządowcami. Lubińscy włodarze rozegrali też mecz z reprezentacją KGHM Zagłębie Lubin, która następnie stoczyła walkę z dziennikarzami. Nieistotne, która drużyna strzeliła najwięcej, a która najmniej goli. W tej imprezie chodziło – jak podkreślali organizatorzy i zawodnicy – o Marcela. To dla niego została ona zorganizowana, to dla niego bezinteresownie zagrali, to on został zwycięzcą. Pieniądze ze sprzedaży cegiełek uprawniających do obejrzenia meczów pozwolą na poprawienie jakości jego życia.
NAJMŁODSZY STARSZY ASPIRANT
Marcel zapragnął zostać policjantem po tym, jak z grupą dzieci z przedszkola integracyjnego zwiedził KPP w Lubinie. Kiedy Beata Banaś, prezes fundacji For Art (zajmującej się edukacją artystyczną dzieci) dowiedziała się o jego marzeniu, skontaktowała się ze st. asp. Janem Pociechą, oficerem prasowym lubińskiej Policji. 4 grudnia 2009 r. chłopca odwiedził policyjny św. Mikołaj i zabrał do komendy. Jakież było jego zdziwienie, gdy komendant, podinsp. Tomasz Gołaski, mianował go – kładąc szablę na jego ramieniu – starszym aspirantem, honorowym funkcjonariuszem KPP w Lubinie. Następnie szef lubińskich policjantów skierował go do służby. Marcel odwiedził stanowisko kierowania, zapoznał się z pracą techników kryminalistyki, nawet nauczył się zdejmować odciski palców. Razem z policjantami patrolował radiowozem ulice miasta. A po zakończonych czynnościach zdał relację ze służby.
PRZYJACIELE GO NIE ZOSTAWIĄ
– Marcel to niesamowity chłopiec – mówi komendant Tomasz Gołaski. – Jest bardzo inteligentny, wszystko go interesuje. Zaskoczył nas niejednokrotnie swoimi bardzo mądrymi i dociekliwymi pytaniami. Jest w nim wiele radości, optymizmu. Nauczył nas pokory. Jest naszym przyjacielem.
Lubińscy policjanci cały czas wspierają Marcela, m.in. zorganizowali zbiórkę pieniędzy na kupno nowego – lekkiego, niekrępującego ruchów – wózka inwalidzkiego.
– Trzeba było widzieć radość na jego twarzy – mówi st. asp. Jan Pociecha. – Mama Marcela powiedziała, że na starym nie chciał się poruszać, teraz jest szczęśliwy.
Policjanci nie tylko zapraszają go do komendy. Towarzyszą w najpiękniejszych dla niego chwilach, jak np. ta, kiedy uczniowie jednej z legnickich szkół ogłosili go swoim bohaterem. Na spotkanie z nimi zawiózł go sam komendant.
Marcel nie tylko dostaje, ale także daje. Kiedy lubińska policja przeprowadziła akcję Oddaj pluszaka dla dzieciaka jej honorowy funkcjonariusz spotkał się z dziećmi w szpitalu i rozdawał zebrane maskotki chorym dzieciom.
MAMO, PRZYNIOSĘ CI ŚWIEŻE BUŁKI
O tym, że Marcel urodzi się z wadą cewy nerwowej (w jego przypadku to przepuklina oponowo rdzeniowa odcinka lędźwiowego kręgosłupa) pani Agata dowiedziała się w 33. tygodniu ciąży.
– Wadę tę widać już w czternastym tygodniu ciąży – mówi kobieta. – Niestety, lekarze, do których chodziłam od samego początku zagrożonej ciąży, nic mi o niej nie powiedzieli, mimo że kilka razy robiono mi badania ultrasonograficzne. A przecież można byłoby przeprowadzić operację przed narodzinami i Marcel byłby zdrowy.
Po przyjściu chłopca na świat lekarze twierdzili, że całe życie będzie roślinką. Sugerowali mamie, by umieściła go w zakładzie opiekuńczym. Pani Agata nie wyraziła zgody, zabrała dziecko do domu. Chłopczykowi wszczepiono zastawkę odprowadzającą płyn mózgowo-rdzeniowy, na stopki założono gips, był zacewnikowany. Nie miał też odporności. Pani Agata nauczyła się zmieniać opatrunki, zakładać cewniki. Poza nią nikt nie wierzył (również jego ojciec, który zresztą szybko opuścił rodzinę), że kiedykolwiek będzie mówił, słyszał, siedział.
– Pamiętam moment, gdy zobaczyłam, że miś, który zawsze stał w kąciku jego łóżeczka, zmienił miejsce – opowiada kobieta. – Serce zaczęło mi walić, zrozumiałam, że Marcel widzi. Potem okazało się, że również słyszy.
Cały czas jeździła z synkiem na rehabilitację. Metoda, którą stosowano, jest bolesna, ale Marcel nigdy nie płakał. I robił postępy – zaczął pełzać, siadać, jeździć na pupie.
– Rozwój psychiczny Marcela jest adekwatny do jego wieku – mówi pani Agata. – Staram się nauczyć go samodzielności, potrafi już np. umyć sobie głowę. Chcę, żeby prowadził normalne życie.
Aby jednak móc normalnie żyć, trzeba mieć odpowiednie warunki mieszkaniowe. A Marcel i jego mama mieszkają w 27-metrowej kawalerce, usytuowanej między 8. a 9. piętrem wieżowca. Aby dostać (lub wydostać) się do mieszkania, pani Agata przez pół piętra musi dźwigać wózek z Marcelem – na półpiętrze winda się nie zatrzymuje. Oboje marzą więc o zamianie kawalerki na większe, położone na parterze, lokum. Potrzebne są jednak pieniądze, a tych mama chłopca nie ma. Od czego są jednak przyjaciele – akcja charytatywna Gramy dla Marcela została zorganizowana właśnie po to, aby je zdobyć. Komendant Tomasz Gołaski już rozmawiał z prezesem spółdzielni, który jest życzliwie nastawiony do planów pani Agaty. A Marcel obiecuje mamie: Jak się przeprowadzimy, codziennie rano będę chodził do sklepu, żeby przynieść ci świeże bułki.
– Policjanci okazali, i nadal okazują, Marcelowi tyle serca, że czasami wydaje mi się, że to sen – mówi pani Agata. – Od kiedy zaczęła się jego przygoda z policją, bardzo się zmienił: jest pewniejszy siebie, bardziej otwarty. Wie, że policjanci są jego przyjaciółmi, wie, że może na nich liczyć. Kocha ich i najchętniej nigdy by się z nimi nie rozstawał.
ZAWSZE TRZEBA MIEĆ NADZIEJĘ
Aquapark Polkowice – Regionalne Centrum Rekreacyjno Rehabilitacyjne od niedawna realizuje cykliczne zajęcia rehabilitacyjne dla dzieci i młodzieży z dysfunkcjami ruchu oraz uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego „Oswoić przestrzeń”.
– Do terapii wykorzystywane są najnowocześniejsze urządzenia – mówiła Beata Batka, prezes Zarządu Aquapark, podczas spotkania z Marcelem i jego mamą. – Jest to pionizator UPP4, dający możliwość ćwiczenia pacjenta w różnych pozycjach, od czworaków do wspomaganego pionu. Pacjent umieszczany jest w uprzęży i za pomocą cięgien elastycznych przypinany do konstrukcji pionizatora. Pozwala to na przyjęcie pożądanej pozycji do ćwiczeń i jej korekcję oraz zapewnia pacjentowi poczucie bezpieczeństwa.
Pani Agata ma nadzieję, że rehabilitacja prowadzona przy użyciu takiego urządzenia pomoże Marcelowi. Wprawdzie na razie chłopiec nie może korzystać z programu „Oswoić przestrzeń” – jest po wymianie zastawki odprowadzającej płyn mózgowo-rdzeniowy (miał wodogłowie), przeszedł operacje stóp (jedna noga jest jeszcze w gipsie), ale należy próbować wszystkich sposobów.
– Cuda się zdarzają – mówi kobieta. – Bo jak inaczej nazwać to, że spotkał tak wspaniałych ludzi.
Grażyna Bartuszek
grazyna.bartuszek@policja.gov.pl
zdj. Andrzej Mitura
więcej informacji o Marcelu i o tym, jak można mu pomóc: http://www.fundacja sloneczko.pl/page.php?idd=op&ida=138/P
st. asp. Jan Pociecha, tel. 601 974 322, 76 840 62 62