Według statystyk KGP w ub.r. nieletni popełnili ponad 85 tys. czynów karalnych, o 11 tys. więcej niż w 2008 roku. Są też coraz bardziej brutalni i bezwzględni. My, dorośli, powinniśmy chyba zacząć bić na alarm. I poważnie zastanowić się, co robić, aby ograniczyć te patologie.
– Dzieci trzeba wreszcie zacząć wychowywać, ale my, dorośli, przez ostatnich kilkanaście lat zupełnie o tym zapomnieliśmy. Winię przede wszystkim rodziców – nie uczestniczą w ich codziennym życiu, także kulturalnym, nie rozmawiają, nie interesują się ich problemami. Zamiast siebie, dają im rzeczy, w dodatku niczego w zamian nie żądając. A nagradzanie dziecka a priori, tylko dlatego, że ono jest, a nie, że na tę nagrodę zasłużyło – np. było grzeczne, przyniosło ze szkoły pochwałę, posprzątało mieszkanie – wytwarza w nim poczucie, że wszystko mu się należy.
Rodzice są zabiegani, zapracowani i niektórym może nie starcza już sił i czasu na zajmowanie się dziećmi.
– Jeżeli osoba dorosła, psychicznie zdrowa, decyduje się na potomstwo, to nikt i nic nie zwalnia jej z obowiązku jego wychowywania. Dziecku należy pokazać, co w życiu jest dobre, co jest złe, nauczyć je przewidywania skutków swoich decyzji, uświadomić, że za swoje czyny ponosi się odpowiedzialność. Wychowanie to bardzo trudny, żmudny proces. Wymaga konsekwencji, zaangażowania, cierpliwości, wytrwałości. Niestety, wielu rodziców nie chce przyjąć tego do wiadomości.
Może oni po prostu nie mają umiejętności wychowawczych?
– Oczywiście, nie wszyscy rodzice są zdolni do wychowywania kogokolwiek, a już na pewno nie dzieci, niektórym wręcz należałoby tego zakazać. W takim przypadku ich obowiązki powinna przejąć szkoła. Niestety, tak nie jest. A to dlatego, że szkoła tak naprawdę nie wie, czego może wymagać od swoich uczniów i czego oczekują od niej rodzice. Czy np. wolno jej potępiać wychowankę, która wzięła udział w rozbieranej sesji do magazynu erotycznego. Albo czy może swoim uczennicom nakazać, by usunęły z internetu zdjęcie, na którym się całują, a które same umieściły. W obronie tych nastolatek stanęli rodzice, media, rozpętała się prawdziwa burza. Ale z drugiej strony rodzice też nie wiedzą, czego oczekuje od nich szkoła. I tak między szkołą a rodzicami trwa przerzucanie odpowiedzialności za wychowanie dziecka, a ono robi, co chce.
Czyli zastraszy nauczyciela, pobije kolegę z klasy, napadnie na kobietę, wreszcie zabije policjanta...
– A będzie jeszcze gorzej, jeśli polska szkoła się nie zreformuje. Szkoła powinna być miejscem, gdzie przestrzega się prawa. Dziś uczeń, na oczach klasy, poniża nauczyciela, katuje drugiego ucznia, a wszyscy udają, że tego nie widzą. I jeżeli chcemy, aby nasze społeczeństwo było demokratyczne, musimy mieć konserwatywną szkołę. Taką, która nie toleruje przemocy. A uczniowie rzeczywiście uczą się, a nie łaskawie do niej przychodzą. I rozmawiają, a nie wyrzucają z siebie ordynarne przekleństwa. Szkołę, która nie jest też plażą, gdzie pokazuje się odsłonięte ciała, bo do tego są inne miejsca.
Panie Profesorze, jeden z byłych ministrów edukacji wprowadzał już do szkół mundurki. Chciał też, aby niegrzecznych uczniów kierować do ośrodków wychowawczych.
– Pomysły tego ministra w wielu przypadkach uważam za chybione, ale to pierwszy i dotąd jedyny polityk, który głośno mówił o przemocy nieletnich i próbował coś naprawić. Został wyśmiany, wykpiony. Temat wychowania polskiej młodzieży zniknął.
Boję się jednak, że jeśli my nie podejmiemy się reformy naszej szkoły, naszego systemu wychowawczego, skończy się to dla nas wszystkich bardzo źle. Nie łudźmy się, że uda się zresocjalizować 16-, 17-, 18-letnich bandziorów, którzy mają na swoim koncie wiele przestępstw kryminalnych.
Nie poradzimy sobie z nimi. Niechybnie czeka nas model meksykański, czyli wojna młodocianych gangów.
Musimy więc już zacząć myśleć o budowie nowych więzień?
– Przede wszystkim o mądrym i odpowiedzialnym wychowywaniu dzisiejszych 2-, 3-latków. Przez rodziców, nauczycieli. Uczmy ich szacunku dla prawa. A jeśli zostanie ono złamane – stosujmy kary. Dzisiaj nie wykorzystujemy nawet tych możliwości, które daje nam prawo. W Polsce około 4,5 tys. dzieci nie podejmuje obowiązku szkolnego, a jeszcze nie słyszałem, żeby rodzice byli za to pociągani do odpowiedzialności. A taka możliwość istnieje.
A jaką rolę, według Pana, ma spełniać Policja, czy powinna także wychowywać?
– Policja powołana jest po to, żeby zapewnić obywatelom bezpieczeństwo, łapać przestępców, a nie wychowywać dzieci i młodzież. I dajmy jej spokojnie wykonywać swoje ustawowe obowiązki, a nie każmy organizować pogadanki w szkołach czy przedszkolach.
Dziękuję za rozmowę.
Grażyna Bartuszek
zdj. Krzysztof Chrzanowski