–Ojca pamiętam jak przez mgłę – mówi Krystyna Brydowska, wiceprezes Zarządu Federacji Rodzin Katyńskich, członek Zarządu Warszawskiego Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939, na co dzień pracująca w Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. – Pamiętam wielkie pakowanie do olbrzymich kufrów, gdy opuszczaliśmy w 1939 r. dom w Szereszowie. Pamiętam, że próbowałam do tych sakwojaży wcisnąć jedną z moich lalek wraz z ubrankami, aby też mogła z nami jechać. Bardzo byłam do moich lalek przywiązana, to były „moje dzieci”. Pamiętam, jak ojciec nachylił się, ucałował nas i powiedział – „To już jadę”. Nigdy więcej go nie zobaczyłam.
(...)
We wrześniu 1939 r. nastąpiło gwałtowne rozstanie. Janina Miszczak z dwójką dzieci: trzyipółletnią Krysią i półtorarocznym Januszem przeniosła się do Brześcia, gdzie mieszkała jej rodzina.
– Jeszcze w 1939 r. mama dostała z więzienia w Brześciu gryps, że ojca złapano – wspomina pani Krystyna. – Znam to z opowieści rodzinnych. Mama zrobiła paczkę, zaniosła do więzienia, a tam jej powiedziano, że ojciec „wyjechał w nieznanym kierunku”.
Po miesiącach niepewności przyszła kartka z obozu w Ostaszkowie. Feliks Miszczak pisał, żeby się o niego nie martwić, że tęskni, jest w niewoli i ma nadzieję na rychłe spotkanie. Był początek 1940 r. Pani Miszczakowa szybko odpisała. Gdy Sowieci potwierdzili w ten sposób miejsce pobytu rodziny, w mieszkaniu babci pani Krystyny zjawili się enkawudziści.
– Szczęśliwym trafem mama była wtedy ze mną gdzieś w mieście – mówi córka przedwojennego policjanta. – Rodzina mojej matki to sybiracy, babunia 17 lat spędziła na zesłaniu. Wiedzieli, o co chodzi. W domu był jeszcze mój brat. Siostra mamy powiedziała, że to jej dziecko. Babunia załatwiła nam przewodników i ja z mamą po drabinach przerzucanych między krami przeszłyśmy na drugą stronę Bugu. Pamiętam, że bardzo ryczałam, że zatykano mi buzię kostkami cukru. Mój braciszek był za mały na taką przeprawę. Został, jako dziecko mojej cioci, siostry mamy, po sowieckiej stronie rzeki. Potem, gdy zmieniał się front, wracałyśmy. W 1943 r. mama zabrała z nami mojego brata.
(...)
CMENTARZ DLA OJCA
Pani Krystyna rosła w patriotycznej atmosferze. W domu słuchało się „wywrotowych rozgłośni”. Babcia nie ustawała w poszukiwaniach zięcia. Dzieci w oficjalnych dokumentach podawały, że był urzędnikiem samorządowym. Starały się o rentę po ojcu, bez efektu. W urzędzie wystawiono akt zgonu, który informował, że Feliks Miszczak zmarł… 9 maja 1945 r.!
– Jakaś nadzieja się tliła – mówi Krystyna Brydowska. – Łudziliśmy się, że może wyszedł z Armią Andersa, ale przecież dałby znać… Ciężko było wychowywać się i bez ojca, i bez matki. Dobrze, że mieliśmy babunię.
(...)
Na początku lat 90. dostała z PCK kartkę, że ojciec został zamordowany 20 kwietnia 1940 r. w Kalininie (Twerze).
– Ta wiadomość zrobiła na mnie piorunujące wrażenie – pani Krystyna nie kryje wzruszenia. – Wewnętrznie zamarłam. Nie było już odwołania. Teraz wiadomo było już na pewno…
I znowu popłynęły łzy.
(...)
Feliks Miszczak, podobnie jak 6295 jeńców obozu w Ostaszkowie, ma już godne miejsce spoczynku. Polski Cmentarz Wojenny w Miednoje został uroczyście otwarty 2 września 2000 r. Postanowieniem z 5 października 2007 r. prezydent RP mianował st. przod. Feliksa Miszczaka na stopień aspiranta (pierwszy stopień oficerski w PP). 29 września br. w ramach ogólnopolskiej akcji „Katyń… ocalić od zapomnienia” Feliks Miszczak otrzymał swój dąb pamięci przy Zespole Szkół Transportowo‑Komunikacyjnych im. Tadeusza Kościuszki w Lublinie. Teraz stanie się częścią zbiorowej pamięci uczniów i absolwentów tej szkoły.
Paweł Ostaszewski
zdj. autor i z archiwum Krystyny Brydowskiej
Jest to fragment artykułu. Całość w tradycyjnej, drukowanej wersji miesięcznika „Policja 997”.
Dęby pamięci
Dąb poświęcony asp. Feliksowi Miszczakowi to 1245. drzewko upamiętniające ofiarę zbrodni katyńskiej. W połowie października br. w całej Polsce było już takich dębów 1529. Do akcji rozpoczętej przez Stowarzyszenie PARAFIADA oraz Urząd Miasta i Gminy Radzymin włączają się szkoły, organizacje społeczne, kluby sportowe, towarzystwa miłośników miast, instytucje samorządowe. Program „Katyń… ocalić od zapomnienia” zakłada posadzenie 21 473 dębów na siedemdziesięciolecie zbrodni katyńskiej, przypadające w przyszłym roku. Jedno drzewo upamiętnia jednego człowieka zgładzonego przez Sowietów w zbrodni katyńskiej. Akcja została objęta honorowym patronatem prezydenta RP.
Na stronie www.parafiada.pl w zakładce „Katyń… ocalić od zapomnienia” znajdują się wszelkie informacje dla chętnych, którzy chcą uczcić pamięć polskich oficerów, policjantów i pograniczników zamordowanych na „nieludzkiej ziemi” w 1940 r. Można stąd pobrać formularze zgłoszeniowe, formularze sprawozdania z uroczystości, a nawet wzory zaproszeń na ceremonię sadzenia dębu oraz przykłady tabliczek informacyjnych, które powinny znaleźć się przy drzewku.
Swoistymi „rekordzistami” programu są Stowarzyszenie „Kielecka Rodzina Katyńska”, które zadbało o pamięć o 60 bohaterach i Starostwo Powiatowe w Łasku (65 drzewek!). Policjanci chętnie włączają się do organizacji uroczystości, zwłaszcza gdy dąb upamiętnia funkcjonariusza PP. Jednak w wykazie instytucji, przy których posadzono dęby, nie natknąłem się na żadną komendę, komisariat czy szkołę Policji.
Paweł Ostaszewski
zdj. z archiwum Krystyny Brydowskiej