Z 1050 (różnego stopnia i specjalności) policjantów, którzy wypowiedzieli się w – przeprowadzonym przez komendę główną – sondażu* aż 79,6 proc. zaliczyło bazę strzelecką do słabych stron Policji; jedynie 20,4 do mocnych. Brak strzelnic lub ich niedostosowanie do potrzeb nowoczesnych, policyjnych strzelań, o czym pisaliśmy w poprzednim numerze, jest z pewnością głównym czynnikiem negatywnie rzutującym na proces zdobywania i doskonalenia umiejętności strzeleckich. Nie jedynym jednak.
Mało podstaw
Problemy zaczynają się już na poziomie szkolenia podstawowego, choćby ze sprzętem. Jest co prawda lepiej niż jeszcze kilka lat temu, bo policyjny „narybek” ma już możliwość zapoznania się z glockami i waltherem, ale obok nadal w użytkowaniu pozostają P 83 i P 64, zwykle starsze niż uczący się nimi władać kursanci.
– To jednostki wyeksploatowane, często ulegające uszkodzeniom, które dawno powinny zostać wycofane – mówi jeden z najlepszych strzelców w Policji podinsp. Adam Morawski z CSP w Legionowie.
Nawet pomijając fatalny stan techniczny P 64 i P 83, należałoby zadać pytanie, jaki w ogóle jest sens wykorzystywania do nauki posługiwania się bronią konstrukcji, których rozwiązania techniczne zupełnie nie przystają do współczesnych modeli – takich, jak właśnie (coraz powszechniejsze w Policji) glocki i walther, z którymi młodzi policjanci zapewne zetkną się wkrótce po kursie podstawowym, w jednostkach?
– Pewno wychodzi się z założenia, że jeśli poradzimy sobie z P 64, który potrafi rozpaść się podczas strzelania, to żaden inny pistolet nie będzie nam straszny – żartuje Łukasz, policjant z 3-letnim stażem. – Tyle że ja nie tak dawno dostałem walthera, jeszcze z niego nie strzelałem i, prawdę powiedziawszy, nie czuję się z nim do końca swobodnie.
Mankamenty sprzętowe mają jednak, zdaniem podinsp. Morawskiego, drugorzędne znaczenie w stosunku do braku odpowiednich strzelnic.
Pozostaje jeszcze inna, ważna kwestia – zakres szkolenia strzeleckiego, jakie przechodzi „narybek”.
– Nie oszukujmy się, zajęcia strzeleckie na kursie podstawowym to absolutne minimum – mówi natomiast Robert, od dwóch lat nieetatowy instruktor wyszkolenia strzeleckiego. – Co to jest te kilkadziesiąt strzałów, które oddaje przychodzący do Policji człowiek, niemający zazwyczaj wcześniej żadnego kontaktu z bronią? Moim zdaniem już na początku każdy policjant powinien przejść co najmniej takie szkolenie, jakie zaliczają w Słupsku nieetatowi instruktorzy. Choć i taki program nie wystarczy, jeśli ludzie nie będą po kursie podstawowym regularnie strzelać.
– Pewno każdy nauczyciel powie, że jego przedmiotu mogłoby być więcej, ja też tak uważam – mówi podinsp. Morawski. –Na kursie podstawowym zajęcia z wyszkolenia strzeleckiego obejmują 80 godzin. Głównie zajęcia praktyczne, niewielka część teoretyczna. Na pewno wystarcza to do nauczenia słuchaczy posługiwania się bronią służbową, ale już nie do utrwalenia nabytych umiejętności. Tymczasem wiemy, jak ułomne jest doskonalenie zawodowe w jednostkach.
(...)
Przemysław Kacak
zdj. Paweł Ostaszewski
* Badanie przeprowadził – na przełomie maja i czerwca 2008 roku – Wydział Opracowań Systemowych i Informacji Publicznej Gabinetu Komendanta Głównego Policji. Dystrybucja narzędzia odbyła się drogą pocztową.
W badaniu uczestniczyli (struktura próby):
– wszyscy komendanci wojewódzcy Policji i dyrektorzy Biur KGP; oraz wylosowane grupy:
– 100 komendantów miejskich/powiatowych/rejonowych,
– 950 policjantów reprezentujących piony: kryminalny i pre-wencji,
– grupa dowódców i policjantów oddziałów prewencji (55 osób).
W badaniu wzięło udział 1050 respondentów (taka liczba ankietowanych zwróciła wypełnioną ankietę sondażową).
Jest to fragment artykułu. Całość w tradycyjnej, drukowanej wersji miesięcznika „POLICJA 997”.