Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Polowanie na czerwonego pająka

Rozcinał brzuchy swoim ofiarom tak, że wnętrzności wylewały się na zewnątrz, przez co przyrównywano go do Kuby Rozpruwacza. Podobieństwo było pozorne. Lucjan Staniak miał bowiem swój styl. Do historii przeszedł jako "Czerwony Pająk". (...)

"NIE MA ŚWIĘTA BEZ POGRZEBU"

To było wspólne motto listów - choć zawarte tylko w pierwszej wiadomości. Staniak zabijał bowiem z zegarmistrzowską precyzją. Może nie tyle w potocznie przyjętym znaczeniu tego zwrotu (gdyż zdarzały mu się wpadki, z których jedna stała się istotnym dowodem dla sądu), co z racji ściśle przewidzianej daty, w której ginęła jego ofiara. Pierwszy mord miał miejsce w 20. rocznicę ogłoszenia manifestu PKWN, drugi - 20 lat po wyzwoleniu Warszawy przez Armię Czerwoną, a... czwarty - 1 maja 1965 r. (...)

MODUS OPERANDI

Z historycznym Kubą Rozpruwaczem, do którego go przyrównywano, łączyła Staniaka skłonność do potwornego okaleczania swoich ofiar.

Jankę P. - młodą hotelową recepcjonistkę, która z poznańskiego dworca autobusowego jechała do swojego chłopaka na wieś - uśpił chloroformem, zgwałcił i zakłuł śrubokrętem. Ciało okaleczył, po czym wepchnął do paczki i pozostawił na dworcu wśród innych przesyłek. Milicja nie ujawniła szczegółów obrażeń - uznano, że są zbyt makabryczne. (...)

KRONIKA ŚMIERCI

Charakterystycznym elementem w poczynaniach "Czerwonego Pająka" były listy, które słał przy okazji każdego z zabójstw. Pierwszy - "Nie ma szczęścia bez łez, życia bez śmierci. Strzeżcie się! Sprawię, że będziecie płakać" - trafił do Mariana Starzyńskiego, redaktora naczelnego "Przeglądu Politycznego", który wziął go za zapowiedź zamachu na siebie. Chodziło jednak o Danusię. Dwa dni po znalezieniu w olsztyńskim parku jej zgwałconego i wypatroszonego ciała do redakcji warszawskich "Kulis" doszedł liścik: "Wybrałem soczysty kwiatuszek w Olsztynie i zrobię to ponownie gdzie indziej, ponieważ nie ma święta bez pogrzebu". (...)

Dwukrotnie milicjanci niemal deptali psychopacie po piętach. Ciało Janki P. znaleziono blisko godzinę po mordzie. Natychmiast zarządzono obławę w poszukiwaniu mężczyzny poplamionego krwią, wychodząc z założenia, że nie mógł jej uniknąć przy zadawaniu tak okrutnych obrażeń. Nikogo jednak nie znaleziono. (...)

Był w tym czasie w Łodzi, gdzie na dworcu ogłuszył butelką, a później zamordował i potraktował jak inne swoją ostatnią ofiarę - studentkę łódzkiej filmówki. Działał już chaotycznie, czując na plecach oddech tropicieli - na butelce zostawił odciski palców. Stały się jednym z istotnych dowodów podczas procesu.

na podst. Crime Library i www.zbrodnia.of.pl
PRZEMYSŁAW KACAK

Czekamy na listy, artykuły, wypowiedzi (gazeta.listy@policja.gov.pl). Najciekawsze z nich zamieścimy na naszych łamach.

Archiwalne wydania POLICJA 997 w postaci plików PDF, można pobrać z archiwum strony.