Na jednej z plantacji kobieta zasłabła z wycieńczenia. Nie wiadomo, czy jeszcze żyła, kiedy strażnicy zapakowali ją do dostawczego samochodu i wywieźli w nieznanym kierunku. Nikt jej odtąd nie widział. Jej nazwisko widnieje obok ponad stu osób, które uznano za zaginione od 2000 roku we Włoszech.
- Wiele jeszcze przed nami - mówi insp. Andrzej Trela, dyrektor Biura Kryminalnego KGP, które ze strony Policji koordynuje śledztwo w sprawie polsko-włoskiego handlu ludźmi. - Przesłuchaliśmy już ponad 300 świadków, zostało blisko 700. Do zakończenia postępowania przygotowawczego jeszcze daleko. Wynika to zarówno z liczby koniecznych do przesłuchania świadków w Polsce i we Włoszech, a także innych czynności dowodowych w obu krajach. To zajmie co najmniej rok.
(...)
- Polacy jeżdżą na włoskie plantacje od czterech, pięciu lat - mówi podinsp. Przemysław Molenda, jeden z policjantów, którzy współpracują z Włochami. - Nie od razu był to bezprawny proceder. Ktoś pracował na plantacji, sprowadził tam parę osób. Znajomy Włoch zapłacił mu parę groszy za następnych. I okazało się, że z tego można żyć. Potem przybrało to rozmiary masowe.
(...)
SPIRALA DŁUGU
- To wynalazek szatański - tłumaczy oficer. - Polacy musieli płacić za warunki, w których przyszło im żyć: za nocleg, wodę, prąd. Od pierwszego dnia pobytu. Kto miał gotówkę, płacił od razu, inni mieszkali "na kredyt". Każdego dnia ich dług rósł o kilka, kilkanaście euro.
Robotnikom płacono głodowe stawki, a najczęściej nie płacono im wcale. Ci, którzy dopytywali się o zapłatę, byli bici. Inni nie pytali.
(...)
ZASTRASZENI
Policjanci, którzy byli w rejonie Foggii, opowiadają, że większość plantacji nie była ogrodzona. Po co? Dokąd mieli uciekać zastraszeni ludzie, którzy nie mieli pieniędzy, nie znali języka, nie dysponowali nawet telefonem?
To nie robotnicy nazwali swoich nadzorców kapo. Oni sami się tak określali, by wzbudzić strach. Byli wśród nich Włosi, Polacy, Ukraińcy. Nie musieli się nad ludźmi znęcać. Wystarczyło, że "dla przykładu" raz czy dwa kogoś pobili. Nawet nie zabierali Polakom paszportów. Nie było potrzeby.
(...)
18 lipca o 2.00 w nocy włoscy i polscy policjanci uderzyli. Zatrzymali 37 podejrzanych (werbowników, kierowców, strażników, organizatorów, zarządców obozów) - 17 w Polsce i 20 we Włoszech. W areszcie jest jeden włoski obszarnik. - Unieszkodliwiliśmy trzon międzynarodowej organizacji przestępczej - mówi dyrektor Trela.
(...)
IRENA FEDOROWICZ
zdj. archiwum
Na początku września włoski minister spraw wewnętrznych zlecił policji podjęcie kolejnego śledztwa w sprawie warunków, w jakich pracują w rejonie Foggii robotnicy z Polski, Rumunii i krajów Afryki. Według włoskiej prasy jest ich tam około 5 tysięcy.
Żeby zdążyć
Handel ludźmi to już nie historie z dalekich krajów, ale rzeczywistość, która dotknęła także Polaków. W Komendzie Głównej Policji powstał we wrześniu zespół do walki z tym procederem. W ramach Biura Kryminalnego tworzy go 14 osób. Cztery z nich od marca zajmują się sprawą wykorzystywania ludzi do niewolniczej pracy we włoskim regionie Apulia.
To największa dotąd sprawa dotycząca handlu ludźmi, jaką prowadzi Policja. W KGP koordynowały ją dotąd... cztery osoby. Gospodarzem polskiej części śledztwa jest krakowska Prokuratura Okręgowa, a prowadzi je kilku policjantów tamtejszej KWP. I na tym można by skończyć wyliczanie fachowców od handlu żywym towarem w polskiej Policji.
Jointa nie było
W marcu tego roku stało się jasne, że Polacy pracujący na południowym wschodzie Włoch, w rejonie miasta Foggia, padli nie tylko ofiarami oszustów. Naszych rodaków sprzedano do niewolniczej pracy na plantacjach warzyw i owoców.
(...)
- Prowadzimy tzw. lustrzane śledztwo - tłumaczy Trela. - Współpraca układa się modelowo, a przykładem była akcja, do której doszło 18 lipca o drugiej w nocy.
Tę porę Włosi wyznaczyli z bardzo konkretnego powodu. Wtedy w polskich barakach w rejonie Foggii jest pobudka. Godzinę później robotnicy są rozwożeni na pola. Wtedy kaci i ofiary rozpierzchają się po tysiącach hektarów i jak ich odszukać?
Obie strony były zgodne, że zatrzymania w obydwu krajach muszą nastąpić w tym samym momencie.
(...)
Wszystko odbyło się zgodnie z prawem, ale i zgodnie z planem. O tym, jak ważna była wtedy każda minuta, świadczy opowieść polskiego oficera, który uczestniczył w akcji we Włoszech.
- Byłem w ekipie, która zatrzymała jednego z głównych podejrzanych - mówi. - Punktualnie o 2.00 weszliśmy: włoskie AT, karabinierzy ze specjalnej grupy ROS i my. O 2.03 zadzwonił telefon skutego już Włocha. Nie zdążył go odebrać. (...)
Czwórka oficerów z KGP, od których wszystko się zaczęło, stale się szkoli. Uczyli ich już policjanci z Hiszpanii i Holandii, prawnicy z Uniwersytetu Warszawskiego, działacze pozarządowych organizacji, wśród nich La Strady, która handel ludźmi monitoruje od lat.
(...)
Archiwalne wydania POLICJA 997 w postaci plików PDF, można pobrać z archiwum strony.