W kolejnym artykule z serii „Z perspektywy biegłych” analizujemy temat zabezpieczania śladów chemicznych na przykładzie dwóch spraw, które trafiły do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji.
Octan butylu to substancja ciekła, łatwopalna. Jest praktycznie w każdym domu, przechowywany najczęściej w łazience, w małym pojemniku opisanym jako „bezacetonowy zmywacz do paznokci”. Ma właściwości odtłuszczające, więc przede wszystkim wysusza i podrażnia skórę. Przy jego nieprawidłowym użytkowaniu można się spodziewać opóźnionych objawów i skutków narażenia na jego działanie, tj.: kaszlu, mdłości, wymiotów, bóli głowy, utraty świadomości, duszności, zamroczenia i egzem skórnych. Pewien mężczyzna wpadł na pomysł, by zaaplikować go żonie do wszystkich jej kosmetyków. I dolewał zmywacz m.in. do podkładu do twarzy, szamponu, odżywki do włosów, kremów do twarzy czy pasty do zębów. Łatwo się domyślić, jakie to rodziło skutki – świąd i pieczenie skóry, zaczerwienienie i pękanie naskórka.
Innym środkiem chemicznym o łatwym dostępie jest kwas siarkowy – substancja silnie żrąca, powodująca oparzenia skóry, oczu i dróg oddechowych. Ma bardzo szerokie zastosowanie w przemyśle – do produkcji nawozów, detergentów, barwników i leków, a także jako katalizator czy środek do oczyszczania olejów i osuszania gazów. Najłatwiej dostępny jest ten używany w akumulatorach.
W badanym przypadku mąż polewał nim wkładki higieniczne żony. Gdy kobieta zaczęła mieć komplikacje zdrowotne, przyniosła je na posterunek Policji zabezpieczone w zwykłym woreczku, po którego otwarciu czuć było drażniący zapach. Ostatnio w mediach była też głośna sprawa 56-letniej kobiety, która koleżance z pracy dolewała do herbaty i kawy m.in. preparat do usuwania kamienia i rdzy. W analizie potwierdzono obecność substancji chemicznych. W tej sytuacji dysponowano nagraniem z kamery wideo, które zawężało już pole badań chemicznych. Powyższe przypadki spraw należały do tzw. nn-ek, czyli niezidentyfikowanych i nietypowych śladów chemicznych, których nie można w prosty sposób wstępnie zakwalifikować do konkretnej specjalności, np. substancji łatwopalnych, alkoholi, środków odurzających, mikrośladów czy materiałów wybuchowych.
Zasada:
Podobne rozpuszcza podobne. Tworzywa sztuczne, wymazówki i opakowania plastikowe są wytwarzane z frakcji ropy naftowej. Gdy pochodne ropy naftowej, np. paliwa, umieścimy w opakowaniu z tworzywa sztucznego, może to spowodować rozpuszczenie tego opakowania.
Apel:
• Nie używać wymazówek do zabezpieczania śladów do badań chemicznych.
• Nie wsypujemy substancji sproszkowanej bezpośrednio do koperty bezpiecznej lub papierowej (zawiera paski klejowe, jest nieszczelna, mogą się pojawić straty przy przesypywaniu).
Zalecane jest stosowanie torebek strunowych.
Jeżeli nie wiesz, co zrobić i jak, dzwoń do laboratorium, zapytaj i upewnij się, jak zabezpieczyć ślady pochodzenia chemicznego.
Wydział Badań Chemicznych CLKP – tel. 47 721 55 15; 47 721 50 78.
Badania substancji nn wymagają szerokiego wejścia w sprawę. To wymusza analizę tego, co się działo przed zdarzeniem czy na miejscu zdarzenia. W tych badaniach chemicznych materiał poglądowy, protokoły oględzin z miejsca zdarzenia są dla biegłego bardzo istotne. Dostarczają informacji, na którą inni mogą nie zwrócić uwagi. Pozwala to zobaczyć, skąd pobrano materiał, jaki był ten ślad pierwotnie i czy była to próbka np. z dużej czy z małej ilości materiału dowodowego.
O zabezpieczaniu śladów chemicznych, szczególnie tzw. substancji nn z nadkom. mgr inż. Anetą Czapnik, biegłą z Wydziału Badań Chemicznych Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji biegłą z Wydziału Badań Chemicznych Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji rozmawia Izabela Pajdała
Zacznijmy od sprawy ze zmywaczem do paznokci. Co dostaliście do badań i czy udało się wyodrębnić tę lotną substancję? Jak zabezpieczać bezstratnie takie materiały?
Aneta Czapnik: Pomysłowość tego sprawcy była duża. Do nas trafiły szampon, odżywka do włosów, szczoteczka do zębów i pasta. Octan butylu przy dłuższej ekspozycji powoduje negatywne skutki dla zdrowia. Przy tak bogatej matrycy dowodu mimo wszystko udało się wyodrębnić i zidentyfikować lotne substancje (które nie powinny występować w składzie produktu, ponieważ zostały zabezpieczone w oryginalnych zamkniętych opakowaniach). Etykiety były dla nas dodatkową wskazówką. Podkreślę, że dla nas etykiety są bardzo ważne. Nie zalecamy przelewania. A przelewa się, bo równolegle są też zlecane badania dowodu daktyloskopijne, a czasem genetyczne. Jeżeli jednak tak się dzieje, warto załączyć do materiału dowodowego zdjęcia etykiet z opakowań oryginalnych. Zdjęcia materiału dowodowego są nieocenioną pomocą w trakcie badań.
Pojawia się znów odwieczne zderzenie dyscyplin.
A.C.: Trudno czasem zrozumieć, dlaczego jest coś robione w taki, a nie inny sposób, na przykład dlaczego odzież z denata po podpaleniu zostaje zakwalifikowana do Wydziału Badań Genetycznych CLKP, czyli zabezpieczona w sposób przewiewny, przez co ślad lotnych substancji do badań chemicznych zostaje utracony. A chodzi w tym wypadku nie o identyfikację tej osoby, która nosi to ubranie (bo przecież można pobrać materiał genetyczny bezpośrednio z tkanek), tylko o to, czym została podpalona, a wcześniej polana nieznaną substancją, żeby np. zatrzeć ślady zabójstwa.
Substancje nn to nie tylko ciecze?
A.C.: Tak, dostajemy np. sprawę, w której sąsiedzi prowadzą wieloletni konflikt i ktoś czuje się zagrożony. Pamiętam takie śledztwo, gdy dostaliśmy białą substancję do badania, ponieważ jeden z sąsiadów drugiemu podsypał nią iglaki. Po badaniach okazało się, że to kryształy substancji nieorganicznej w postaci soli kuchennej. Jednak, wbrew pozorom, sam proces badania takiego śladu nie jest prosty. Niewielka ilość, wymieszanie z glebą czy korą, brak wiedzy na temat toksyczności powodują, że nie każde policyjne laboratorium chce lub ma metody, aby przystąpić do badań, w których nie można całkowicie zużyć śladu. Więc trafia do nas, do CLKP.
Wróćmy do tego zderzenia dyscyplin, ponieważ wpływa ono na rodzaj stosowanego przez techników kryminalistyki zabezpieczenia. Słyszę, że zależy Wam na tym, żeby technicy zabezpieczali ślady chemiczne, nie używając wymazówek z odciętą końcówką, stosowanych w badaniach genetycznych. Jednocześnie technik kryminalistyki nie zawsze może przewidzieć, na jakie badania zostaną dalej skierowane zabezpieczane dowody.
A.C.: Porównując kryminalistykę w Policji 20 lat temu, a w dzisiejszych czasach, można zauważyć, że brakuje kompleksowych szkoleń skierowanych do techników policyjnych i dochodzeniowców. Jednocześnie jest bardzo duża rotacja na tych stanowiskach. Jeżeli technik zabezpiecza na wymazówkę (która nie jest chemicznie obojętna) ślad substancji łatwopalnej i wkłada ją do koperty papierowo-foliowej z napisem „pakiet osuszający”, to raczej powinien spodziewać się, że część śladu odparuje, bo takie jest zadanie tego zestawu przeznaczonego do badań genetycznych. Jednocześnie zachodzi tu jeszcze zjawisko rozpuszczania się tworzywa przez substancje ropopochodne i w efekcie może to spowodować, że otrzymamy fałszywie pozytywną opinię. Musimy zwracać na to uwagę. Problem z rodzajem nośnika i jego opakowania dotyczy nie tylko substancji ropopochodnych, ale też kwasów lub zasad, które są substancjami żrącymi. Niszczą one włókna bawełniane wymazówek i koperty papierowe. Po dosyć krótkim czasie mamy zdegradowane opakowanie, a sam materiał może zakontaminować lub ulec degradacji, i – co równie ważne – stanowić zagrożenie dla dochodzeniowca i osób pracujących bezpośrednio z materiałem.
Czyli najlepiej zabezpieczać do szklanego opakowania?
A.C.: Tak! Szklane opakowanie do substancji chemicznych jest jak najbardziej wskazanym opakowaniem. Jeżeli mamy plamy substancji i pachną tą ropopochodną substancją, najlepiej wykorzystać sączki chemiczne, które są obojętne chemiczne. Z kwasami i zasadami jest trudniej, bo najlepiej byłoby bezpośrednio zabezpieczać za pomocą szklanych pipetek do szklanego pojemnika, np.: probówki, fiolki.
Ale może nie być tyle materiału.
A.C.: Jeżeli jest już plama, to najlepiej zabezpieczyć ją z podłożem. I jak najmniej ingerować w ten ślad. Odzież polana przez sprawcę kwasem, bo takie zdarzenia też mieliśmy, czy fragmenty dywanów lub uszkodzonego chemicznie mebla – te ślady najlepiej zabezpieczać wraz z podłożem.
Przy śledztwach popożarowych i powybuchowych może to być kłopotliwe i trudne.
A.C.: Przy substancjach łatwopalnych w epicentrum zdarzenia będziemy mieli już pozostałości po spaleniu substancji organicznych, czyli węgiel. Przy substancjach żrących zachodzą reakcje – kwasy, zasady reagują z materiałami, powodując „zużywanie się” kwasu. Tak naprawdę powinniśmy odejść od epicentrum zdarzenia i pobrać próbki tak, aby mieć widoczny zapas substancji, najlepiej niezmienionej. Jest to troszeczkę inny sposób postępowania niż w śledztwach powybuchowych. W tych popożarowych musimy sobie wyobrazić, jak zadziałała substancja, że w epicentrum mamy częściowo spirolizowane [piroliza – to proces terminowego rozkładu materii organicznej w warunkach beztlenowych lub przy ograniczonym dostępie pod wpływem wysokiej temperatury – przyp. red.] produkty drewniane czy tworzywa sztuczne, które mogą ulegać rozpadom w wysokich temperaturach, co może spowodować wydanie fałszywie pozytywnej ekspertyzy. Analiza tych materiałów jest dość trudna, a interpretacja wyników wymaga podejścia kryminalistycznego.
To wymaga myślenia bardzo kompleksowego i szerokiego.
A.C.: Zawsze słyszałam, że myślenie ma przyszłość (uśmiech). Tak, myślenie jest bardzo ważne od samego początku – od badania miejsca zdarzenia, ponieważ oględziny miejsca zdarzenia są najczęściej czynnością niepowtarzalną. Bo np. dostajemy protokół, szukamy mikrośladu lakieru samochodu, ale nie został wpisany tam kolor auta. Albo np. wystąpił pożar stacji TIR-ów i brak jest istotnej informacji, jakiego paliwa używano. Wiadomo, że ja to sobie znajdę i sprawdzę, ale jednak jest to kolejna poszlaka i – co istotne – jej waga jest większa, gdy stwierdzono to na miejscu zdarzenia.
Czyli nieśmiertelna zasada – co możesz zrobić i ustalić na miejscu zdarzenia, to zrób to.
A.C.: Oczywiście, po to, aby wzmocnić ten ślad, który zabezpieczasz, albo go odrzucić. Miałam takie zdarzenie – dwa razy robiono oględziny pożaru i na zdjęciach widziałam taki element z nawiniętym sznurkiem, częściowo spalonym, przekładanym z miejsca na miejsce. Na trzech zdjęciach było go widać w różnych miejscach. Okazało się, że jest to pochodnia, którą wykorzystano do podpalenia samochodów. Nikt jakoś nie zwrócił na to uwagi. I gdybym nie miała tego materiału poglądowego, to nie miałabym takiej informacji.
Można powiedzieć żartobliwie, że chemię widać też na zdjęciach.
A.C.: Czasami tak, chociaż raczej sposób działania sprawcy. Powinniśmy się za każdym razem zastanowić, po co te ślady zabezpieczamy. Nie popadać w rutynę. Mam wrażenie, że obecnie dominuje tendencja tabelkowa: daktyloskopia, biologia – odhaczone, bo tego wymaga statystyka. Może dlatego, że to upraszcza i tak bardzo wymagającą służbę techników kryminalistyki.
Powtórzmy zatem, w jaki sposób powinny być zabezpieczane poszczególne substancje chemiczne.
A.C.: Czy to łatwopalne, czy substancje nn, czy narkotyki – do tego są przeznaczone szklane opakowania, szczelne i niereagujące z materiałem dowodowym. Jeżeli materiał jest chłonny, to sączki – i też do słoika, probówki. Nie do pakietów osuszających!
A substancje sproszkowane?
A.C.: Ważne, żeby nie wsypywać substancji sproszkowanej bezpośrednio do koperty bezpiecznej lub papierowej (ponieważ zawiera ona pasek klejowy, jest nieszczelna i mogą powstać straty przy przesypywaniu). Zalecane jest w tym przypadku stosowanie torebek strunowych.
A jak zabezpieczyć odzież do badań chemicznych?
A.C.: Odzież najczęściej przychodzi zabezpieczona w dwa worki foliowe. Nie jest to jednak wystarczające zabezpieczenie. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem są wycięcie fragmentu odzieży z plamą (bo przecież te ubrania i tak są już zniszczone) i włożenie go do słoika. Ale jest jakiś dziwny opór przed tym, mimo że ślad z innego podłoża bez problemu się wycina, a z ubrania, które się nie mieści do słoja, już nie. Ten worek foliowy jest dla nas trudny, bo trzeba uważać, żeby go miejscowo nie przegrzać, nie spowodować dodatkowej pirolizy. Sam jest nośnikiem związków, które często wchodzą w skład substancji łatwopalnych, bo jest wyprodukowany z polimerów, a polimery pochodzą z ropy i… koło się zamyka. Mamy więc te same składowe budujące opakowanie co materiał dowodowy. A podobne rozpuszcza podobne. Jak jeszcze mamy substancję łatwopalną ropopochodną, ona może już sama w sobie rozpuszczać tworzywa sztuczne.
Mamy prawidłowo zabezpieczone i zapakowane ślady. Zostaje nam dostarczyć je do laboratorium.
A.C.: To też ważny temat, bo zdarzało się, że otwarty kanister z benzyną jako materiał porównawczy przychodził pocztą wraz z materiałem dowodowym. Substancji łatwopalnej czy nn nie wysyłamy tak jak innych materiałów dowodowych pocztą, tylko odpowiednio oznaczamy i najlepiej osobiście przywozimy do laboratorium, bo są to substancje, które mogą doprowadzić do kontaminacji i stwarzają bezpośrednie zagrożenie pożarowe.
Jeszcze jedna kwestia. A co w sytuacji, gdy na miejscu zdarzenia – mimo dużej wiedzy i dobrego wyszkolenia technika kryminalistyki – dowody zostają przepakowane na polecenie i wytyczne prowadzącego śledztwo? Znane są takie przypadki chyba wszystkim technikom.
AC: Niestety zdarza się czasem taki brak zaufania do wiedzy technika. Niepotrzebnie. Warto wtedy skontaktować się z biegłym nawet telefonicznie, jeszcze podczas oględzin, i wyjaśnić wątpliwości na miejscu, aby nie stracić bezpowrotnie tych śladów.
Dziękuję za rozmowę.
W CLKP wykonuje się badania chemiczne, które dotyczą spraw związanych ze zwalczaniem przestępczości na potrzeby Policji, prokuratury i sądów.
Badania żywności wykonują takie instytucje, jak: Państwowa Inspekcja Sanitarna, Inspekcja Weterynaryjna, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa.
Badania leków: Główny Inspektorat Farmaceutyczny.
Badania kosmetyków (skład zgodny z etykietą): Główny Inspektorat Sanitarny.