10 lutego 2023 r. późnym popołudniem 14-letnia Oliwia W. zadzwoniła do babci z pytaniem, czy jest u niej mama. Dziewczynka była zaniepokojona, bo matka pojechała rano na działkę i nie odbiera telefonu, co nigdy wcześniej się nie zdarzało. Wieczorem babcia dzwoniła i do córki, i do wnuczki, ale żadna z nich nie odpowiadała. Następnego dnia rano zaniepokojona babcia postanowiła sprawdzić, co się dzieje, ale nie zastała ich obydwu w domu. Telefony również milczały. W domu panował porządek, przed blokiem stał ford focus Aleksandry, ale matkę uderzyło, że był zaparkowany w zupełnie innym miejscu niż zawsze. Okazało się, że razem z córką Aleksandrą i wnuczką Oliwią zagi-nął również ich pies rasy shih tzu. Przeczuwając, że stało się coś złego, kobieta zawiadomiła Policję.
BEZCENNE NAGRANIA MONITORINGU
Częstochowscy policjanci od razu wszczęli postępowanie poszukiwawcze. Działano dwutorowo. Grupa funkcjonariuszy wraz z wolontariuszami z rodziny i znajomych zaginionych kobiet prowadziła przeszukanie terenu w rejonie miejscowości Romanów, gdzie znajdowała się działka Aleksandry W., druga grupa zajęła się zbieraniem informacji, sprawdzaniem monitoringu, bilingów telefonicznych, rozmowami z właścicielami pobliskich działek. Teren poszukiwań był bardzo trudny, pełen zarośli, grzęzawisk i wysokich traw. Do akcji użyto psów tropiących i drona. Kolejne dni poszukiwań, w któ-rych wzięło udział w sumie ponad sto osób, nie przynosiły jednak rezultatu. Z informacji, jakie przekazała policjantom matka Aleksandry W., wynikało m.in., że jej córka przyjaźniła się z sąsiadem z działki, Krzysztofem R. Mężczyzna często pomagał jej w pracach ogródkowych, miał nawet dodatkowy klucz do jej altany.
Istotna dla śledztwa okazała się analiza monitoringu miejskiego. Wynikało z niej, że 10 lutego na stacji benzynowej pojawił się ford focus należący do Aleksandry W., kierowany przez mężczyznę. Zatankował auto, po czym odstawił je na bok i odszedł ze stacji pieszo. Po trzech godzinach ten sam mężczyzna podjechał na stację citroënem. Zaparkował obok focusa i do jego bagażnika przełożył z citroëna łopatę i dwa duże worki. Zostawił citroëna na poboczu stacji i odjechał focusem. Kolejne taśmy monitoringu miejskiego wskazały, że odjechał w kierunku Katowic, a jakiś czas później przemieszczał się w kierunku miejscowości Romanów – tej, w której znajdowały się ogródki działkowe.
Funkcjonariusze chcieli też przeanalizować monitoring funkcjonujący na terenie ogródków, ale okazało się, że dwa dni po zaginięciu kobiet ktoś skasował nagrania.
SĄSIAD ZŁOTA RĄCZKA
Coraz więcej tropów prowadziło do 52-letniego Krzysztofa R. Od kilku lat po rozwodzie mieszkał w swoim domku na działce, naprzeciwko działki Aleksandry W. „Dobry człowiek, grzeczny, uczynny, zawsze pomocny. Złota rączka, potrafił wszystko naprawić” – mówili o nim sąsiedzi. Matka Aleksan-dry W. wspominała, że jakiś czas temu córka przestała się z nim przyjaźnić, ale nie wiedziała, z jakiego powodu.
Szukając czegoś, co mogło naprowadzić na ślad zaginięcia, policjanci przeszukali mieszkanie Aleksandry W. w obecności jej matki. Przeszukanie przyniosło sensacyjne odkrycie – w pokoju dziewczynki znajdowała się ukryta kamera zamontowana w telewizorze. Z informacji matki wynikało, że około rok wcześniej mieszkanie było remontowane. Wykonawcą był… sąsiad złota rączka – Krzysztof R. Mężczyzna został zatrzymany. Zaprzeczał, jakoby miał cokolwiek wspólnego z zaginięciem kobiet. Tymczasem podczas sprawdzania jego telefonu pod kątem, z kim kontaktował się w ostatnim czasie, śledczy znaleźli plik ze zdjęciami rozebranej 14-letniej Oliwii W., a także inne pliki o pornograficznym charakterze. Wyglądało na to, że dziewczynka była filmowana z ukrycia.
13 lutego Krzysztof R. został aresztowany. Poszukiwania kobiet nadal trwały. Po apelu w lokalnych mediach do Policji zgłosił się mężczyzna, który udzielił cennych informacji, gdzie widział opisany samochód. Dzięki temu Policja zawęziła rejon poszukiwań w określonym kompleksie leśnym. 21 lutego natrafiono na damską torebkę, potem na zwłoki psa, wreszcie na płytko zakopane ciała dwóch kobiet.
Choć było oczywiste, że są to Aleksandra i Oliwia, tożsamość zamordowanych musiały potwierdzić badania DNA, ponieważ nikt z rodziny nie był w stanie uczestniczyć w identyfikacji. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu było gwałtowne uduszenie.
DRASTYCZNE USTALENIA
Śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. W mediach pojawiało się wiele spekulacji odnośnie do zbrodni, ale szczegóły śledztwa nie były znane. Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w czerwcu 2023 r. Lista zarzutów postawionych Krzysztofowi R. jest długa. Oprócz największej zbrodni, jaką było zabójstwo Aleksandry i Oliwii, prokuratura zarzuciła mu także kilka innych przestępstw. Przeciwko Oliwii – utrwalanie wizerunku nagiej dziewczynki z użyciem ukrytej kamery, podawanie się za nią na facebooku i kierowanie w jej imieniu obraźliwych treści do różnych osób, a także dopuszczenie się „innych czynności seksualnych wobec małoletniej”. Udowodniono mu także, że był autorem anonimowego pisma wysłanego do pracodawcy Aleksandry. Szkalował jej dobre imię, licząc, że zostanie wszczęte przeciwko niej postępowanie dyscyplinarne.
Krzysztof R. nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Na temat kamery zamontowanej w pokoju dziewczynki twierdził, że zrobił to na prośbę jej matki, która chciała mieć nad córką większą kontrolę. Prokurator wnioskował o wyłączenie jawności postępowania sądowego ze względu na „drastyczne ustalenia w sprawie, które mogłyby obrażać dobre obyczaje oraz naruszyć interes pokrzywdzonych zmarłych i ich najbliższych”. Skład sędziowski zgodził się na ten wniosek jednogłośnie.
MOTYWY ZBRODNI
Jakie były motywy mordercy? Co zaszło między Aleksandrą W. i Krzysztofem R., że tak ją znienawidził? Czego się obawiał? Na każdym etapie – zarówno śledztwa, jak i rozprawy sądowej – Krzysztof R. konsekwentnie milczał. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów był poczytalny.
Krzysztof R. został skazany przez Sąd Okręgowy w Częstochowie za zabójstwo Aleksandry i Oliwii W. oraz za pozostałe pięć przestępstw wymienionych w akcie oskarżenia na karę dożywocia. Ponadto ma wypłacić bliskim ofiar 300 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Orzeczenie sądu I instancji zakwestionowali obrońcy. Stwierdzili, że proces nie dowiódł, iż oskarżony dopuścił się zarzucanych mu czynów, i domagali się uniewinnienia albo powtórzenia procesu. W kwietniu tego roku Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji, uznając, że zebrany w śledztwie materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje na winę Krzysztofa R.
Elżbieta Sitek
zdj. unsplash, AI