W tym numerze rozmawiamy z sierż. Kamilem Stolarskim z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku, który zdobył drugie miejsce w tegorocznym plebiscycie #SuperDzielnicowy.
Polska Policja ma bogatą historię istnienia, a stanowisko dzielnicowego wydaje się najbardziej rozpoznawalne przez społeczeństwo. W przedwojennej Policji zakres jego zadań odpowiadał zadaniom posterunkowego. Dzielnicowy to „swój policjant” czy też „policjant z sąsiedztwa”, któremu jesteśmy w stanie zaufać i przekazać wiele cennych uwag dotyczących bezpieczeństwa na poziomie lokalnym. W policjach innych państw funkcjonują podobne stanowiska służące realizacji zbliżonych zadań określanych filozofią community policing.
Czy nasi laureaci wpisują się w założenia tej filozofii?
Warto zauważyć, że faktycznie zwycięzcami w plebiscycie okazała się ponad połowa polskich dzielnicowych, ponieważ właśnie tyle nominacji odnotowaliśmy. Po kilku latach obserwacji plebiscytu i jego laureatów można stwierdzić, że o zwycięstwie w znacznej mierze decydują aktywność i osobowość nominowanych dzielnicowych, a bez wątpienia są to ludzie nietuzinkowi – stąd też rozszerzenie formuły samego plebiscytu do TOP 5, ale również pomysł na przybliżenie sylwetek pozostałych laureatów.
Od kiedy pełni Pan służbę w Policji i od kiedy jest Pan dzielnicowym?
Swoją przygodę z Policją rozpocząłem stosunkowo niedawno, bo w grudniu 2020 r. w Komendzie Miejskiej Policji w Żorach – jak to się mówi – na ulicy, bo jako policjant ogniwa patrolowo-interwencyjnego. To tam uczyłem się policyjnego fachu i zdobywałem pierwsze doświadczenia. Korzystając z okazji, chciałbym serdecznie pozdrowić koleżanki i kolegów z tej jednostki, którą wspominam z sentymentem. Przez ten czas naprawdę wykonaliśmy kawał dobrej policyjnej roboty. Jednym z bardziej zapamiętanych przeze mnie zdarzeń była interwencja, podczas której udało nam się wraz z kolegami zabezpieczyć teren i bezpiecznie ewakuować mężczyznę z płonącego mieszkania w bloku. W pamięci zapadła mi również służba na granicy z Białorusią, w której brałem udział w ramach adaptacji zawodowej w Oddziale Prewencji Policji w Katowicach. Po kilku latach przeniosłem się do Komendy Miejskiej Policji w Rybniku, gdzie 1 sierpnia 2024 r. objąłem stanowisko dzielnicowego.
Skąd pomysł na Policję i na stanowisko dzielnicowego?
Przyznam, że w mojej rodzinie nie było tradycji mundurowych, jednak w mojej głowie pomysł na służbę pojawił się już w dzieciństwie. Zawsze ciągnęło mnie do formacji mundurowych – były mi bliskie i wiązałem z nimi swoją przyszłość. Początkowo myślałem o wojsku, jednak ostatecznie postawiłem na Policję, która zapewnia zdecydowanie większy kontakt z drugim człowiekiem i jego problemami. Od dziecka byłem wychowywany tak, by wartości narodowe i szacunek do munduru były czymś naturalnym i ważnym. Stanowisko dzielnicowego zaproponowano mi w ramach awansu, jednak wiązało się to z przejściem do sąsiedniej jednostki. Potraktowałem tę propozycję jako wyzwanie i szansę na rozwój oraz zdobycie nowych doświadczeń. Służba na tym stanowisku pozwala mi patrzeć na policyjną pracę z innej perspektywy. To ważny etap rozwoju zawodowego, często powtarzam, że dobry policjant to doświadczony policjant, a wydział prewencji to fundament naszej formacji.
Czym się Pan zajmował przed wstąpieniem do Policji?
Wcześniej pracowałem w bardzo popularnym na Śląsku zawodzie – byłem górnikiem w kopalni węgla kamiennego. Kiedy podjąłem decyzję o rezygnacji z kopalni i wybrałem Policję, wiele osób było zaskoczonych. Niektórzy pytali, dlaczego zostawiam dobrze płatną pracę dla służby mundurowej. Dla mnie odpowiedź była prosta – chciałem robić coś, co ma głębszy sens i daje satysfakcję. Od zawsze byłem niespokojną duszą, jestem również ratownikiem i instruktorem pierwszej pomocy. W przeszłości mocno rozwijałem się w dziedzinie sportu, ukończyłem kilkadziesiąt szkoleń i zdobyłem między innymi uprawnienia trenera personalnego. W przyszłości rozważam dalszą naukę z zakresu ratownictwa medycznego lub kryminalistyki i kryminologii.
Nie samą służbą człowiek żyje, w jaki sposób Pan się relaksuje?
Po służbie staram się być aktywny. Lubię podróżować i uprawiać sport, szczególnie bieganie. Od zawsze bliskie były mi biegi z przeszkodami, tzw. OCR [z ang. Obstacle Course Racing – rodzaj biegu przełajowego urozmaiconego naturalnymi przeszkodami terenowymi – przyp. red.]. Dwukrotnie brałem udział w mistrzostwach Polski w tej dyscyplinie. Zdarza się jednak, że po intensywnym dniu wybieram coś spokojniejszego i sięgam po książkę. Lubię kryminały, horrory i reportaże oparte na faktach. Poza tym zajmuję się amatorsko pisarstwem. Moje zamiłowanie do kryminałów i tematów związanych ze służbami mundurowymi staram się przelewać na papier. Moja pierwsza książka, kryminał z elementami horroru liczący około 360 tysięcy znaków, jest już napisana i czeka na korektę oraz dalszy etap wydawniczy. Kto wie, może w przyszłości uda mi się napisać dobrą książkę o naszej pracy.
Skąd pomysł na udział w plebiscycie?
Pomysł był dość spontaniczny. O plebiscycie dowiedziałem się kilkanaście dni przed oficjalnym rozpoczęciem, kiedy jak co dzień sprawdzałem pocztę elektroniczną. Wśród wiadomości znalazło się pismo informujące o kampanii i samym plebiscycie. Pomyślałem sobie: czemu nie? Często oglądałem serial „Dzielnica strachu”, więc temat był mi bliski. A że jestem osobą otwartą, postanowiłem spróbować swoich sił. Lubię wychodzić poza rutynę służbową i robić coś więcej. Aktualnie zajmuję się organizacją kampanii społecznej „Razem Bezpieczniej na Kolei” realizowanej w ramach konkursu „Kultura bezpieczeństwa w transporcie kolejowym” prowadzonego przez Urząd Transportu Kolejowego. A to, że pochodzę z rodziny kolejarzy, tym bardziej zmotywowało mnie, by spróbować swoich sił. To będzie świetna inicjatywa profilaktyczna, która wpłynie na bezpieczeństwo i świadomość zagrożeń, jakie mogą występować w transporcie kolejowym. Jest to nasze lokalne działanie w powiecie rybnickim, ale kto wie – może przyniesie zamierzony rezultat i z czasem zyska potencjał, by rozwinąć się w regionie, a może nawet w całej Polsce. Wszystko przed nami, ale trzeba myśleć optymistycznie.
Co zatem zdecydowało, że zwyciężył Pan w regionie i zdobył tak wysoką lokatę?
Myślę, że kluczowe okazały się dobre relacje z mieszkańcami i zaufanie, którym zostałem przez nich obdarzony. Od początku starałem się być obecny w rejonie, rozmawiać z ludźmi i reagować, gdy potrzebowali pomocy. To, że docenili moją pracę, jest dla mnie naprawdę dużym wyróżnieniem. Nie prowadziłem żadnej spektakularnej kampanii. Informowałem o plebiscycie podczas spotkań i wizyt w terenie, a że często uczestniczę w prelekcjach w szkołach i spotkaniach rady dzielnicy, udało się dotrzeć z informacją do sporej grupy osób. Rozdawałem ulotki i kolorowe plakaty przygotowane przez organizatorów. W okresie kampanii pełniłem również obowiązki dzielnicowego w drugim rejonie służbowym, dzięki czemu miałem kontakt z jeszcze większą liczbą mieszkańców. To pozwoliło mi dotrzeć do szerszej społeczności i lepiej zaprezentować ideę plebiscytu.
Jak Pan ocenia kampanię i sam plebiscyt, którego został laureatem? Czy jest on potrzebny?
To bardzo dobra inicjatywa, która pokazuje służbę dzielnicowych z nieco innej strony. Zbliża nas do mieszkańców i pozwala im zobaczyć, że nasza służba to nie tylko interwencje i notatki. To także motywacja, by dalej działać, rozwijać się i być coraz bliżej ludzi. Każda forma pokazania prawdziwego wizerunku Policji jest bardzo cenna. Dzięki takim akcjom mieszkańcy widzą, że dzielnicowy to nie tylko funkcjonariusz w mundurze, ale przede wszystkim człowiek, który zna lokalne problemy i naprawdę chce pomóc w ich rozwiązaniu. Z każdą kolejną edycją widać coraz większe zainteresowanie plebiscytem, co pokazuje, jak bardzo się rozwija i jak ważne jest budowanie pozytywnych relacji ze społeczeństwem.
Czy i co by Pan zmienił w formule #SuperDzielnicowego?
Według mnie sama formuła plebiscytu jest bardzo ciekawa i co najważniejsze – sprawdza się w praktyce. Jeśli miałbym coś zasugerować, to może warto byłoby rozważyć wprowadzenie w przyszłych edycjach elementu prezentacji laureatów, pokazania, co konkretna osoba zrobiła dla swojej społeczności w postaci krótkich wystąpień, kampanii społecznych czy spotkań z mieszkańcami, które pokazałyby zaangażowanie zwycięzców. Byłyby to ciekawe urozmaicenie i motywacja dla innych, a przy okazji pozwoliłyby lepiej zaprezentować realny wkład dzielnicowego w życie lokalnej społeczności, a nie tylko sam wynik głosowania.
Jaki według Pana jest cel kampanii społecznej #DzielnicaBEZstrachu?
Przede wszystkim chodzi o to, by mieszkańcy zainteresowali się problematyką bezpieczeństwa i poznali swojego dzielnicowego, aby wiedzieli również, do kogo mogą bez obaw zwrócić się w razie potrzeby. Często niestety spotykam się jeszcze z sytuacją, w której ludzie nie wiedzą, jak się nazywa ich dzielnicowy. Taka kampania to świetna okazja, by przełamać ten dystans i pokazać, że za każdym numerem telefonu czy adresem e-mail stoi konkretny człowiek – policjant, który służy pomocą.
Jak zareagowali mieszkańcy na Pana zwycięstwo?
Wielu mieszkańców oraz pracowników instytucji, z którymi współpracuję, pogratulowało mi osobiście. Cieszyli się razem ze mną i okazali dużo życzliwości. To było bardzo miłe doświadczenie i dało mi sporo motywacji do dalszej służby.
Czy nawiązanie bliższych kontaktów ze społecznością podczas plebiscytu ułatwia służbę?
Oczywiście, że tak. Pozwala to lepiej poznać ludzi, ich potrzeby i oczekiwania. Im lepszy kontakt z mieszkańcami, tym skuteczniejsza współpraca. W końcu bezpieczeństwo tworzymy wspólnie – policjanci i społeczność, którą chronimy. Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim, którzy mnie nominowali i oddali na mnie swój głos. To dla mnie miłe wyróżnienie, ale i ogromne zobowiązanie. Życzę sobie i swoim mieszkańcom, byśmy jak najczęściej mogli współpracować, nie tylko w ramach plebiscytów, lecz przede wszystkim w codziennym działaniu na rzecz bezpieczeństwa. Korzystając z okazji, pozdrawiam wszystkich współpracowników i przełożonych z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku – mundurowych i cywilnych.
Dziękuję za rozmowę.
mł. insp. Arkadiusz Kopczyński
radca Wydziału Prewencji Biura Prewencji KGP
zdj. Viktoriia Stolarska