Stoją za tym wieloletnie doświadczenie dzielnicowego, dobra znajomość procedur i przepisów, ale też doświadczenie życiowe – mówił komendant powiatowy Policji w Iławie insp. Mirosław Mozarczyk.
Każdy może czynić dobro i pomagać ludziom – mówi asp. szt. Tomasz Grysz z Komendy Powiatowej Policji w Iławie.
Starszy dzielnicowy Komendy Powiatowej Policji w Iławie asp. szt. Tomasz Grysz służbę w Policji rozpoczął w 2006 r. i od początku był związany ze służbą w prewencji. Obecny komendant już po dwóch latach służby, w 2009 r., jako jego bezpośredni przełożony, rekomendował go na dzielnicowego, a teraz towarzyszył mu podczas uroczystości wręczenia statuetek wyróżnionym w ogólnopolskim konkursie „Policjant, który mi pomógł” podczas centralnych obchodów Święta Policji.
– Tomek potrafi pochylić się mocno nad problemem człowieka, zadziałać w sposób ponadstandardowy, nietuzinkowy. To, co go cechuje i wyróżnia, to bardzo ludzka postawa i to, że w najtrudniejszych sytuacjach potrafi być przede wszystkim człowiekiem – podkreślał iławski komendant.
Niebieski anioł z Iławy
– Kiedyś uratowałem kobietę w autobusie, który stał na światłach awaryjnych. Zatrzymałem się, żeby kierować ruchem, bo myślałem, że autobus się zepsuł. Okazało się, że kobieta, która była w ciąży i z małym dzieckiem w wózeczku, zasłabła. To był okres pandemii. Straciła przytomność, powiadomiłem rodzinę, zabezpieczyłem dziecko i pojechałem na SOR za nią, rodzina przyjechała i zajęła się dzieciątkiem. Wszystko wyszło dobrze. W gazecie złożyła mi podziękowanie i nazwali mnie wtedy niebieskim aniołem – mówi st. asp. Tomasz Grysz.
Iławski policjant został również wyróżniony w 2023 r. medalem im. podkom. Policji Andrzeja Struja za wyjątkowo ofiarną akcję ewakuacji mieszkańców objętego pożarem hotelu. Uratowano wówczas 30 osób, a sam policjant trafił wówczas do szpitala.
Teraz został ponownie doceniony dzięki zgłoszeniu do tegorocznej edycji konkursu „Policjant, który mi pomógł”. Zgłoszenia dokonał mężczyzna, którego była partnerka, chcąc ograniczyć mu kontakty ze wspólnymi dziećmi, zainicjowała procedurę „Niebieskie Karty”, w tym wskazywała również na podejrzenie stosowania przemocy seksualnej wobec córek. Dzielnicowy był osobą, która zapewniła mężczyźnie wsparcie. Spowodował, że w toku prac grup diagnostyczno-pomocowych doszło do ustalenia faktycznej sytuacji rodziny. Dzięki pomocy dzielnicowego życie rodzinne mężczyzny się ustabilizowało, uczestniczy w wychowaniu dzieci i ma poprawne relacje z partnerką. W zgłoszeniu policjanta do konkursu mieszkaniec Iławy napisał: „(…) Poświęcił swój czas, odkładając inne sprawy. (…) Moje córki są zadowolone, uczestniczę w ich wychowaniu i życiu i cieszę się życiem (…)”.
To była trudna sprawa, bo prowadzona w dwóch różnych miastach.
– Każdy może czynić dobro i pomagać ludziom. Przez te 17 lat wiele było sytuacji i spraw, w których ludziom się pomagało. To jest nasza codzienność. Nie wymagamy za to żadnych dowodów wdzięczności.
A to, że raz na jakiś czas ktoś z nas zostanie zauważony – wyróżniony, to bardzo wartościowe dla tego policjanta. I dobrze, bo idzie to w eter, że są ludzie, którzy nie stawiają na pierwszym miejscu popularności, pieniędzy czy kariery, tylko chcą po prostu dobrze zrobić swoją pracę i komuś pomóc, nawet po godzinach – mówi laureat konkursu.
Asp. szt. Tomasz Grysz zna dobrze swój rejon, wie, komu co potrzeba. – Mam samotne matki, które uciekły od sprawców, mieszkają na stancji i często prawie nic nie mają. Wtedy szybko organizujemy to, co potrzeba. Mam takich ludzi w rejonie, że zanim się czegoś pozbędą, dzwonią i pytają, czy ktoś czego nie potrzebuje – a to ciuchy po dzieciach, meble czy farby do ścian. Poza tymi ośmioma godzinami w pracy, popołudniami albo w weekendy często wsiadam w samochód i co potrzeba, to przewiozę, podrzucę i połączę ludzi.
Nie spieszę się
– Jako policjant mam więcej narzędzi pozwalających pomóc osobom potrzebującym – mówi wyróżniony. I kilka razy powtarza podczas rozmowy, że pomóc nie można tylko wtedy, gdy życie przerywa śmierć. – Na to już nie mamy wpływu. Poza tym wyjatkiem możemy walczyć z wszystkimi problemami, wszystko rozwiązać i na wszystko znaleźć rozwiązanie, tylko trzeba pozwolić dać sobie pomóc. I uwierzyć, że będzie lepiej.
Gdy pytam Tomasza Grysza o to, jakie cechy powinien mieć dobry dzielnicowy, odpowiada, że – empatia, oczywiście jest podstawą, ale najważniejsze jest umieć dotrzeć do tej osoby tak, żeby poczuła się bezpiecznie i potrafiła się otworzyć. Widzę, że coś się zdarzyło niedobrego w rodzinie, ktoś ucieka oczami, nie chce mówić, to nie wymuszam, nie napieram. Mówię, że wszyscy jesteśmy tacy sami, mamy prawo się bać, popełniać błędy, czasem opowiadam o swoich doświadczeniach. I często ta osoba widzi nie tylko policjanta, lecz także osobę, która wie, co to znaczy znaleźć się w trudnej sytuacji życiowej i która potrafi zrozumieć. Zawsze też zapewniam, że to, co usłyszę, zostanie między nami, jeżeli ta osoba nie będzie chciała, żeby coś z tym dalej zrobić. Ale muszę poznać problem, żeby umieć pomóc. Nie spieszę się. Jak prowadzę taką interwencję czy rozmowę, nie mogę jej przerwać. Nie patrzę wtedy na zegarek. Zapewniam ją też, że pieniądze czy lokal zawsze się znajdą, jeżeli nie będzie mogła zostać tu, gdzie aktualnie przebywa. Poradzimy sobie ze wszystkim. Bardzo rzadko zdarzało mi się, że komuś nie udało się pomóc. I takie sprawy, wpisane w nasz zawód, tkwią w głowie i ciężko o nich zapomnieć.
Życiowe doświadczenie
– Nauczyłem się w życiu być twardym i bronić przed złymi ludźmi. Kiedy ktoś mnie niesprawiedliwie potraktuje, staję się jeszcze twardszy, po to, by być jeszcze lepszy.
Życie go nie rozpieszczało. Urodził się w Warszawie, w której mieszkał w dzieciństwie. Przeszedł z bratem przez dom dziecka i marzył o karierze piłkarskiej. Z Legii Warszawa jako zawodnik w transferze przeszedł do Jezioraka i tak trafił do Iławy. Zawodową grę w piłkę przerwała kontuzja, ale…
– Zawsze ciągnęło mnie do munduru. W wojsku byłem kierowcą sanitariuszem i też pomagałem. Tak mi się mundur kojarzył – mówi asp. szt. Tomasz Grysz.
– Przez to, co przeszedłem w dzieciństwie, łatwiej mi się postawić w miejscu osoby potrzebującej, pomyśleć, czego bym oczekiwał i jak chciałbym, by do mnie ktoś podszedł, gdybym potrzebował takiej pomocy. Jak zostałem dzielnicowym, zobaczyłem, że to jest chyba moje przeznaczenie. Nie wzrusza mnie dostawanie premii czy awansów, ale to, jak pomogę człowiekowi i widzę go później, jak się uśmiecha. Dla takich momentów człowiek pracuje i chce dalej to robić i dalej pomagać.
Podczas uroczystości wręczenia statuetek wielkiego serca trzymanego w dłoniach, które jest symbolem konkursu, asp. szt. Tomaszowi Gryszowi towarzyszyła żona, o której mówi, że to jego „Iskierka”.
– Wszędzie jest ze mną i zawsze mnie wspiera. Mieć taką kobietę przy boku, która nigdy nie zawiodła, nigdy nie odrzuciła, czeka, pomaga i pilnuje też, żeby człowiekowi woda sodowa nie uderzyła do głowy w różnych sytuacja, to lepiej niż trafienie szóstki w totka.
Na koniec rozmowy aspirant sztabowy mówi: – Codziennie się spełniam. Cieszę się, że rano się obudziłem zdrowy i że pójdę dalej naprawiać świat – tyle, ile jeszcze mogę.
Izabela Pajdała
zdj. autorka, Krzysztof Chrzanowski