Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Z pamiętnika zabójcy

W maju 2015 roku przypadkowi przechodnie znaleźli w Jeziorze Lusowskim pod Poznaniem ciało 60-letniego mężczyzny. Sekcja zwłok nie wykazała żadnych wcześniejszych obrażeń, nie było świadków zdarzenia, ustalono, że mężczyzna chorował na serce. Wszystko wskazywało, że Wojciech L. podczas wędkowania wpadł z mostu do wody i się utopił. Sprawę potraktowano jako nieszczęśliwy wypadek i umorzono. Co zatem spowodowało, że pięć lat później wrócili do niej śledczy z poznańskiego Archiwum X?

Zaczęło się od całkiem innego zdarzenia, na pierwszy rzut oka niemającego z tamtym nic wspólnego.

Opowieść Maćka

W maju 2020 r. dokonano włamania do baru z kebabem w Tarnowie Podgórnym koło Poznania. Sprawcy zostali bardzo szybko ustaleni i trafili do aresztu. W trakcie przesłuchania policjant skojarzył, że jeden z włamywaczy, Grzegorz L., ma takie samo nazwisko jak nieszczęsny wędkarz, który utopił się w tej okolicy pięć lat wcześniej. Okazało się, że zatrzymany jest jego adoptowanym synem.

Podczas przeszukania mieszkania Grzegorza L. znaleziono jego notatnik, a w nim zapiski, które spowodowały, że policjanci z Tarnowa Podgórnego zainteresowali sprawą Grzegorza L. śledczych z poznańskiego Archiwum X. Notatnik był rodzajem pamiętnika pisanego przez bliżej nieokreślonego Maćka, który przedstawiał historię swojego życia. W wieku czterech lat został adoptowany przez małżeństwo Marię i Wojciecha L., ale szczęśliwe dzieciństwo trwało bardzo krótko. Ojczym często się upijał, kradł pieniądze, wynosił z domu wartościowe przedmioty, bił żonę i przybranego syna. Maciek opisuje, jak w trakcie jednej z burd pijany ojczym połamał matce ręce, a nim rzucił o ścianę, w wyniku czego zapadł w śpiączkę, miał guza mózgu i był operowany. Po tym wydarzeniu Maria L. wzięła rozwód z mężem. Maciek został z matką. Kilka lat później matka zachorowała na nowotwór.

W rozdziale zatytułowanym „Odejście ukochanej mamy” Maciek opisuje okres jej choroby, ma wyrzuty sumienia, że dostarczał jej kłopotów, kaja się za swoje złe zachowanie, za nieposłuszeństwo, za to, że trafił do więzienia. W rozdziale „Ostatnia droga” opisuje pogrzeb matki i wszystkie czynności, które musiał w związku z nim załatwić. Ale dla śledczych najważniejszy był rozdział zatytułowany „Zemsta po latach”.

„Zemsta po latach”

Od śmierci matki upłynęło kilka lat, adoptowany Maciuś był już dorosłym Maciejem, gdy pewnego dnia przypadkowo spotkał swojego ojczyma w ośrodku zdrowia. Wezbrała w nim wtedy cała nienawiść, jaką do niego czuł za to, że zniszczył życie jemu i matce. Usłyszał, jak ojczym komuś mówi, że wybiera się na ryby. Wiedząc, w jakim miejscu ojczym przeważnie wędkuje, postanowił się tam na niego zaczaić. Kiedy Wojciech L. ustawił wędki na pomoście, Maciek, upewniwszy się, że nikt go nie widzi, podszedł do niego.

„Spojrzał mu oczy i mówiąc: «To za mnie i mamę!»”, popchnął go do jeziora. Wojciech zniknął pod taflą wody. Maciek nawet nie myślał, co zrobił, dotarło to do niego dopiero na drugi dzień, kiedy dowiedział się od sąsiadów, że ojczym nie żyje. Co gorsze, Maciej nie poczuł nawet ulgi, nie miał wyrzutów sumienia, poszedł na pogrzeb” – napisał Grzegorz L., autor opowieści.

Prawda czy fikcja

Kiedy śledczy z Archiwum X uzyskali informację, że Grzegorz L., siedząc w areszcie za napad na bar z kebabem, chwalił się kolegom, że przyczynił się do śmierci swojego ojczyma, postanowili zweryfikować informacje o życiu fikcyjnego Maćka. Okazało się, że Maciek, tak samo jak Grzegorz L., jest adoptowanym dzieckiem Wojciecha i Marii L., identyczne było ich dzieciństwo, te same powody rozwodu rodziców, taka sama choroba matki, ten sam dzień jej śmierci i pogrzebu, a okoliczności śmierci ojca takie same jak Wojciecha L.

Według opisu w notatniku fikcyjny Maciej miał mieć na łydce lewej nogi wytatuowane imię „Ramzez”, dokładnie taki tatuaż i w tym samym miejscu miał prawdziwy Grzegorz L. Ustalono też, że w dniu opisanym w pamiętniku Grzegorz L. rzeczywiście spotkał swojego ojczyma w ośrodku zdrowia, gdzie ten odbierał receptę. Wszystko to jednoznacznie wskazywało, że Grzegorz L. opisał swoje życie, ukrywając się pod imieniem Maciej. A zatem opis okoliczności śmierci ojczyma jest również autentyczny.

Na podstawie zebranego materiału w maju 2020 r. prokurator podjął z umorzenia sprawę śmierci Wojciecha L. Wznowione śledztwo dostarczyło dodatkowych dowodów. Jeden ze współoskarżonych w sprawie o napad na bar z kebabem zeznał, że Grzegorz. L. opowiadał, jak wepchnął ojczyma do jeziora w akcie zemsty, a sąsiadka opisała, jak będący pod wpływem alkoholu Grzegorz z płaczem przyznał się do tego, że zabił ojczyma.

Wyrok

Ekspertyza grafologiczna potwierdziła zgodność pisma w pamiętniku z materiałem porównawczym pisma Grzegorza L. Przeprowadzono również badania wariografem. „Analiza reakcji psychofizjologicznej badanego Grzegorza L. w teście poligraficznym dotyczącym posiadanej przez niego wiedzy na temat okoliczności śmierci jego ojczyma (…) pozwala sformułować wniosek, że Grzegorz L., przecząc na pytania krytyczne, reagował w sposób, w jaki typowo reaguje osoba wprowadzająca w błąd (odpowiadająca nieszczerze na pytania dotyczące rozpatrywanego zdarzenia)” – podsumował biegły.

W 2021 r. prokurator skierował do sądu akt oskarżenia, w którym zarzucał Grzegorzowi L., że zabił swojego adopcyjnego ojca, zrzucając go z pomostu do wody „w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie” i żądał 25 lat więzienia. Grzegorz nie przyznał się do winy, twierdząc, że opis zbrodni, na który powoływał się prokurator, jest jedynie fikcją literacką.

Sąd uznał, że zarówno z zapisków oskarżonego, jak i innych materiałów dodatkowych nie wynika jednoznacznie, że zrzucając ojczyma do wody, Grzegorz L. chciał go zabić. Woda w tym miejscu miała metr głębokości, a do zgonu przyczynił się fakt, że pokrzywdzony chorował na serce. Sąd Okręgowy w Poznaniu zmienił kwalifikację czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci i 31 stycznia 2023 r. skazał Grzegorza L. na karę dwóch i pół roku pozbawienia wolności.

Elżbieta Sitek