Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

W mundurze czuję się dobrze

Na terenie kraju szkół, w których funkcjonują klasy mundurowe, jest wiele, jednak Zespół Szkół im. Józefa Warszewicza w Prószkowie koło Opola wyróżnia się na ich tle. Przynajmniej trzydziestu absolwentów tej placówki służy dziś w Policji, a niewykluczone, że mundury różnych kolorów założyło więcej z nich.

Liceum o profilu mundurowym to mimo wszystko nadal normalna szkoła średnia, po której można kontynuować edukację w dowolnej szkole wyższej. Absolwent może studiować architekturę, prawo czy medycynę, a to, że w liceum nauczył się technik samoobrony i poznał podstawy obchodzenia się z bronią palną, nie zawęża, lecz poszerza jego horyzonty. O tym, jak było w szkole mundurowej o profilu policyjnym, jak zdobyta tam wiedza wypadła w konfrontacji z prawdziwą policyjną robotą, porozmawialiśmy z czworgiem absolwentów – funkcjonariuszami z terenu KWP w Opolu.

St. sierż. Daria Witkowska, dzielnicowa

Staż służby: 5 lat, KP I w Opolu

– Liceum mundurowe w Prószkowie ukończyłam w 2013 r. To była pierwsza klasa o profilu policyjnym w historii tej szkoły. Można półżartem powiedzieć, że przeprowadzano na nas eksperyment. To, że tu teraz jestem, a na drzwiach wisi tabliczka z moim stopniem, imieniem i nazwiskiem, oznacza, że to był udany eksperyment.

Pierwszy kontakt

– Uczennice i uczniowie liceum, do którego się dostałam, mieli chodzić w różniących się od siebie mundurach. Spódnice i buty na obcasie dla dziewczyn, spodnie i buty taktyczne dla chłopców. Na szczęście pomysł na spódnice i obcasy umarł, zanim został wcielony w życie. Ostatecznie nosiliśmy wygodniejsze wersje ubrania wzorowanego na czarnym policyjnym mundurze ćwiczebnym. Szkoła współpracowała z firmą, która szyła je dla uczniów. Nasi rodzice musieli za nie zapłacić. Równolegle powstała klasa sportowa i tam uczniowie mieli więcej szczęścia, bo sponsor fundował dla nich ubrania sportowe. Chodziliśmy w takim umundurowaniu pięć dni w tygodniu.

Policjanci budzili w nas respekt

– Oprócz zwykłych zajęć z podstawy programowej, jaką realizowali wszyscy uczniowie, mieliśmy przedmioty policyjne. Wykłady prowadzili aktywni zawodowo policjanci. Dowiedziałam się, że w organizacji funkcjonują takie podstawowe piony, jak prewencja, kryminalny i logistyka, że jedni funkcjonariusze specjalizują się w zagadnieniach związanych z nieletnimi, inni posiadają specjalne przeszkolenia z zakresu kontroli ruchu drogowego, a na interwencje domowe wysyłani są ludzie z jeszcze innych komórek. Największe wrażenie robili na nas instruktorzy taktyki i technik interwencji. Oprócz tego, że przekazywali nam umiejętności, to uświadamiali nas, z jakim ryzykiem i agresją będziemy się spotykać w przyszłości, jeśli założymy prawdziwy policyjny mundur. Czuliśmy do nich duży szacunek, bo byli bardzo wiarygodni w tym, jak opowiadali nam o Policji.

Do służby w Policji trzeba dojrzeć

– Zaraz po liceum przystąpiłam do rekrutacji, jednak się nie udało. Wyjechałam za granicę, podjęłam pracę w kilku zawodach. Ukończyłam studia z zakresu pedagogiki i resocjalizacji i pracowałam w domu dziecka. To wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że wcześniej nie byłam gotowa, żeby zostać policjantką. To bardzo trudny i odpowiedzialny zawód. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że służba wymaga poświęcenia i brania na siebie odpowiedzialności za innych. Praca w domu dziecka sprawiła, że pięć lat temu poczułam się gotowa. Dostałam się. Zrealizowałam plan, którego pierwszym etapem była szkoła mundurowa.

St. post. Bartosz Janikowski, ogniwo patrolowo-interwencyjne

Staż służby: 2 lata, KP I w Opolu

– W 2018 r. w liceum o profilu policyjnym zdałem maturę. Miałem już dość precyzyjne wyobrażenie o tym, czym jest Policja, ale i świadomość tego, że nie jest łatwo się do niej dostać. Pomyślałem, że zwiększę swoje szanse, gdy skończę studia na kierunku związanym z bezpieczeństwem wewnętrznym. Licencjat dawał chyba wtedy sześć punktów na start w procesie rekrutacji, zaliczone liceum profilowane kolejne dwa, podobnie jak znajomość języka angielskiego na poziomie B2. Zawsze to o dziesięć punktów większa szansa na sukces. Wiedziałem, po co to robię, i konsekwencja się opłaciła. Z dzisiejszego punktu widzenia uważam, że absolwenci takiej szkoły jak profilowane liceum policyjne powinni być np. na rok czy dwa lata zwolnieni z testu sprawności fizycznej przy naborze do Policji. Mogliby zaliczać go już w szkole średniej – więcej osób byłoby skłonnych od razu spróbować dostać się do służby, wiedząc, że ten etap rekrutacji mają już z głowy.

W szkole Policji nie było szoku

– Gdy zacząłem naukę w profilowanym liceum policyjnym, klasa mundurowa funkcjonowała już od pięciu lat. Trzy dni w tygodniu przychodziliśmy do szkoły ubrani jak uczniowie typowego liceum, czyli jak kto chce. Tylko czwartki i piątki były mundurowe – szczególna dyscyplina, techniki interwencji, prawo policyjne, zajęcia ze specjalistami, np. technikami kryminalistyki, pierwszy kontakt z bronią palną – wszystko pod okiem prawdziwych policjantów. Gdy po latach trafiłem na kurs podstawowy, od razu zauważyłem różnicę między mną a słuchaczami, którzy po raz pierwszy mają kontakt z Policją. Wchodziłem w te zajęcia z mniejszym poziomem stresu. Byłem obyty z mundurem, znałem podstawy stosowania różnych dźwigni, słyszałem o przypadkach użycia ŚPB i rozróżniałem stopnie policyjne moich wykładowców. Było mi znacznie łatwiej, choć przyznam, że nauki było tak dużo, że kilka osób nie wytrzymało presji i porzuciło szkolenie.

Na ulicy nie jest łatwo

– Młodzi policjanci nie mają łatwego życia. Prywatnie można być lubianym i bez problemu nawiązywać relacje z otoczeniem. Ale gdy tylko zakładasz mundur, część społeczeństwa przestaje w tobie widzieć człowieka, który ma imię, nazwisko i odczuwa emocje. Stajesz się twarzą instytucji, którą nie wszyscy szanują. Młody wiek też nie ułatwia życia, bo „ile ty masz lat, żeby mi mówić, co ja mam robić” itp. Policjanci, z którymi mieliśmy zajęcia w liceum, starali się nas przygotować na takie sytuacje.

Policjantem jestem, bo chcę nim być

– Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że są inne, znacznie lepiej płatne pokrewne zawody. I oczywiście, że mam na myśli wojsko. Jeśli dla kogoś, kto chce zawodowo związać się z mundurem, najważniejsze są kwestie finansowe, to oczywiście wybierze wojsko. Ale ja od początku wiedziałem, że chcę nosić właśnie ten konkretny mundur.

Post. Nadiia Oliinyk, ogniwo patrolowo-interwencyjne

Staż służby: 2 lata, KP I w Opolu

– Jako dziecko przyjechałam do Polski z Ukrainy. Nie miałam w najbliższym otoczeniu nikogo, kto nosił mundur, tylko jeden wujek był żołnierzem. O tym, by kiedyś zostać policjantką, pomyślałam, gdy trafiłam na dni otwarte liceum mundurowego w Prószkowie. Był tam zorganizowany taki tor przeszkód, jaki pokonuje się podczas rekrutacji do służby. Pokonałam go i wtedy pojawił się pomysł na to, co zrobić z sobą po gimnazjum.

Lubię siebie w mundurze

– Dostałam się do policyjnego liceum i dziś w naszej rodzinie byłabym już drugą osobą, która nosi mundur. Niestety wujek, o którym wspomniałam, zginął w Donbasie, walcząc z Rosjanami. Zawsze miałam do munduru duży szacunek, ale dziś jest on jeszcze większy. Lubię siebie w mundurze, czuje się w nim bezpiecznie. Dzięki szkole o profilu policyjnym nabrałam przekonania, że to właśnie chcę w życiu robić. Niestety, szkoły nie ukończyłam.

Policjant się nie poddaje

– Trenowałam wówczas intensywnie siatkówkę i podczas treningu doznałam kontuzji kolana. Wiedziałam, że mogę pogłębić uraz podczas zajęć z technik interwencji i zmusiło mnie to do zmiany szkoły w ostatniej klasie. Po maturze postanowiłam spróbować swoich sił. Do testu sprawności fizycznej podeszłam zbyt asekuracyjnie i nie zmieściłam się w czasie, choć mogłam. Rok później niestety popełniłam ten sam błąd. Podjęłam pracę w gastronomii, zmieniłam miasto i pracę, w międzyczasie zostałam mamą. Nie mogłam jednak przestać myśleć o Policji. Po trzech latach nie miałam już ani odrobiny wolnego czasu, ale spróbowałam po raz trzeci i wreszcie się udało. Mam swoją wymarzoną pracę, czuję się tu dobrze i bezpiecznie, bo to stabilny pracodawca i mam czas opiekować się dzieckiem.

St. sierż. Agata Pilawka, dzielnicowa

Staż służby: 7 lat, KP w Ozimku

– Pierwsze cztery lata służby spędziłam w WRD KMP w Opolu. Teraz jestem dzielnicową w KP w Ozimku pod Opolem. Obsługuję część gminy Chrząstowice oraz czasowo drugi rewir na terenie gminy Tarnów Opolski. Coraz częściej pełnię też służbę patrolową. W skrajnych przypadkach z jednego miejsca w rejonie do drugiego trzeba jechać nawet 40 minut, nocą dłużej. Nie narzekam. Chcę tylko powiedzieć, że na to, jak czasem wygląda służba w Policji, żadna szkoła nie przygotuje, tego trzeba doświadczyć.

Mundur dla indywidualistów

– Zawsze lubiłam, gdy wokół mnie działo się coś ciekawego, a ja mogłam brać w tym udział. Najpierw musiałam przekonać rodziców, żeby pozwolili mi się zapisać do szkółki żużlowej. Była też piłka nożna, a z czasem zaczęłam trenować MMA i brazylijskie jiu jitsu. Uznałam, że chciałabym mieć taki zawód, w którym moja aktywność będzie się bezpośrednio przekładać na coś ważnego z punktu widzenia społeczeństwa. Najpierw myślałam o sporcie, potem do głowy przyszła mi Policja.

Rodzice nie byli zachwyceni

– W szkole o profilu policyjnym uczyliśmy się samoobrony, ćwiczyliśmy dźwignie, techniki interwencji, strzelanie, dowiadywaliśmy się, czym jest Policja. Rozwijałam swoje zainteresowania. Już przed maturą wiedziałam, jak się zachować, jeśli wezmę udział w kolizji, jak rozpoznać przemoc domową i komu ją zgłosić, kim jest dzielnicowy i jakie są jego zadania. Utwierdziłam się w przekonaniu, że to jest praca dla mnie. Niestety po skończeniu liceum z kilku powodów musiałam na dwa lata odłożyć marzenia o dostaniu się do Policji. Ale te dwa lata szybko minęły, potem kolejnych siedem, a ja na początku tej rozmowy mogłam przedstawić się jako policjantka w stopniu starszego sierżanta z uprawnieniami policyjnego instruktora taktyki i technik interwencji. Czasem odwiedzam moje stare liceum, w którym to wszystko się zaczęło. Opowiadam uczniom o tym, jak ciekawy jest zawód policjanta.

Tomasz Dąbrowski

zdj. autor