Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Co śpiewali kibice

Polscy kibice pozytywnie zapisali się na kartach zakończonego właśnie turnieju finałowego ME w Piłce Nożnej UEFA EURO 2020. Wspierały ich w tym zespoły polskich policjantów spottersów – realizujących zadania w Sankt Petersburgu oraz Sewilli i oficerów łącznikowych w Policyjnym Centrum Wymiany Informacji w Hadze.

Tegoroczna policyjna operacja zapewnienia bezpieczeństwa podczas piłkarskich Mistrzostw Europy różniła się od tych prowadzonych w poprzednich latach tym, że była rozrzucona po całym kontynencie europejskim i sięgała aż do Azji. Kilka meczów rozegrano też w stolicy Azerbejdżanu – Baku. Wynikało to z formuły organizacyjnej turnieju przyjętej przez UEFA jeszcze w 2013 r.: 11 stadionów w 11 miastach i 11 państwach.

Brak jednego gospodarza turnieju (opcjonalnie dwóch, jak w przypadku Austrii i Szwajcarii w roku 2008, czy Polski i Ukrainy w 2012 r.) stanowił poważne wyzwanie dla służb policyjnych nie tylko państw goszczących turniej, ale i tych z krajów uczestniczących czy tranzytowych dla przemieszczających się kibiców. Oczywistym największym wyzwaniem było przeprowadzanie rozgrywek w czasie pandemii SARS-CoV-2.

Obowiązki zorganizowania Międzynarodowego Policyjnego Centrum Wymiany Informacji (IPCC – International Police Communication Center) spoczęły na Europolu, wspieranym przez sieć NFIP i „Think Tank”. Każdy z krajów uczestniczących w ME lub goszczących ich uczestników (jak w przypadku Azerbejdżanu i Rumunii, których reprezentacje nie zakwalifikowały się do turnieju finałowego) mógł wydelegować do IPCC w Hadze dwóch oficerów łącznikowych.

TEAM SPOTTERS POLAND

Za udział przedstawicieli polskiej Policji w operacji zapewnienia bezpieczeństwa UEFA EURO 2020 odpowiedzialny był Główny Sztab Policji KGP. Ze względu na duże odległości między miastami meczowymi Reprezentacji Polski (Sankt Petersburg i Sewilla) wyselekcjonowano dwie delegacje spottersów, które realizowały zadania odpowiednio na terenie Federacji Rosyjskiej i Królestwa Hiszpanii. Dodatkowo dwóch policjantów oddelegowano do Hagi (Królestwo Niderlandów), gdzie w siedzibie Europolu funkcjonowało IPCC. Wszyscy oni tworzyli „Team Spotters Poland”.

O tym, ilu policjantów z danego kraju ma przyjechać na miejsce rozgrywania spotkań, decydowali gospodarze. Normą jest zapraszanie dwóch funkcjonariuszy, ale w ocenie Rosjan i Hiszpanów polscy kibice mogli sprawić kłopoty, dlatego poproszono o przysłanie liczniejszych delegacji.

BYLIŚMY TAM DLA NASZYCH KIBICÓW

– Głównym zadaniem polskich policjantów było dbanie o naszych rodaków, czasami wręcz chronienie przed działaniem miejscowej policji. Mieliśmy pomagać w kontaktach między polskimi kibicami a stroną rosyjską lub hiszpańską, tłumaczyć naszym kibicom, jak mają się zachowywać

i czego oczekują od nich organizatorzy, a także, aby nie dochodziło do żadnych nieprzewidzianych i groźnych sytuacji. Nie mieliśmy dolewać oliwy do ognia, tylko interweniować na ich korzyść – mówi naczelnik Wydziału Operacyjnego Głównego Sztabu Policji KGP podinsp. Wojciech Dobrowolski, który kierował polską delegacją w Sankt Petersburgu. – Tak się złożyło, że szybko mogliśmy pokazać, jak pracujemy, i dzięki temu nawiązaliśmy dobry kontakt zarówno z kibicami, jak i miejscową policją.

Polskich kibiców poważnie obawiali się Rosjanie. Według oficjalnych informacji około 2500 Polaków kupiło bilety na pierwszy mecz ze Słowacją. Przed jego rozpoczęciem do delegacji polskiej Policji przyjechało dwóch dowódców operacji, obaj w randzie generała, aby omówić sprawy bezpieczeństwa.

– Chcieli m.in., by nasi kibice poruszali się w grupach 40-osobowych i obowiązkowo w maseczkach. Jeden z naszych funkcjonariuszy doskonale mówiący po rosyjsku, odparł: „Ależ oczywiście, że w maseczkach. Tak samo jak wszyscy ludzie na ulicach Sankt Petersburga”. Tylko tam nikt nie chodził po ulicy z maseczką na twarzy… – wspomina podinsp. Wojciech Dobrowolski.

Kontakt z kibicami w Sankt Petersburgu nawiązali na długo przed pierwszym gwizdkiem, w tym przypadku było to 36 godzin przed meczem... Jeden z polskich policjantów, obserwując fora internetowe, trafił na informację, że kibice wynajęli sobie lokal na 50 osób. To był bar w praktyce „zaanektowany” przez polskich kibiców.– Przekazaliśmy tę informację Rosjanom – kontynuuje naczelnik Wydziału Operacyjnego GSP KGP. – Polscy kibice generalnie dobrze reagują na Policję za granicą, ale też są to raczej inni kibice niż ci, z którymi mamy do czynienia w kraju. Wprawdzie też spożywają alkohol, ale zazwyczaj w granicach niepowodujących utraty kontroli nad zachowaniem. Są weseli, przeważnie rozśpiewani, ich celem nie są awantury. Tacy właśnie kibice byli w tej restauracji. Dobrze się bawili, ale czasami wychodzili na zewnątrz i wchodzili na ulicę. Gdy jeden z nich rozpoczął swój recital na jezdni, Rosjanie chcieli interweniować. Jednak nasi funkcjonariusze pełniący wówczas służbę w mundurach (w kamizelkach byli jedynie na stadionie) ich powstrzymali. Kibice to zauważyli. Przekonali się, że nie jesteśmy przeciwko nim, tylko po ich stronie.

ZDZIWIENI ROSJANIE

Wszystko szło w dobrym kierunku. Polscy kibice zobaczyli, że polscy policjanci ich chronią, a rosyjscy policjanci, że ich polscy koledzy mają wpływ na swoich kibiców.

– Wśród polskich kibiców był człowiek, który organizował przemarsze zbiorowe. On ustalał miejsce zbiórki i na forach internetowych zachęcał, aby przyszli w to miejsce – wspomina podinsp. Dobrowolski. – Te przemarsze były barwne, z przyśpiewkami. To podoba się przechodniom na ulicach. Przed meczem ze Słowacją wyznaczyli sobie miejsce zbiórki na wielkim placu przed Ermitażem. Zakładali, że będzie tam około 200 osób. Rosjanie zasugerowali, że to nie jest najlepsze miejsce do zbiórki. Wskazali inne. My kibicom podpowiedzieliśmy, że jak spotkają się na tak wielkim placu, to nie będzie ich widać, a oni przystali na zaproponowane przez nas i Rosjan miejsce.

Rosjanom bardzo się podobało, gdy nasz policjant podchodził do szefa grupy kibiców prowadzącego doping i mówił mu, by np. grupa nie szła ulicą, a chodnikiem, a ten zgadzał się i sprawa była załatwiona. Gospodarze byli w szoku, że polscy policjanci są w stanie nawiązać takie porozumienie z liderem grupy kibiców i mają jakikolwiek wpływ na to, co robią kibice.

Przed kolejnym przemarszem rosyjscy policjanci poprosili polskich kolegów:

– Powiedzcie im, żeby nie było rac, bo pewnie mają.

– Już im powiedzieliśmy – odparł polski policjant.

– I co?

– Nie będzie rac!

– Na pewno?!

– Na pewno.

– O super, wy to jesteście! – mówili z uznaniem Rosjanie.

OSTRZEŻENIE DO SEWILLI

W Sewilli było inaczej. Tam w wyniku pracy operacyjnej policjantów w Polsce dotarła wieść, że może przyjechać grupa potencjalnie niebezpiecznych kibiców ze Śląska Wrocław. W 2013 r. Śląsk grał w pucharach z Sewillą, a kibice hiszpańskiej drużyny zabrali naszym flagi podczas spotkania wyjazdowego.

– Polscy kibice z Wrocławia do tej pory pamiętają tamtą zniewagę, a my zdobyliśmy informację, że będą urządzać polowania na miejscowych kibiców. To była utopia, bo co może zrobić 30-osobowa grupa na obcym terenie? Nic – mówi podinsp. Wojciech Dobrowolski. – Policja hiszpańska jednak bardzo wzięła to sobie do serca, a nasi kibice szybko zostali namierzeni i całe ich poruszanie po mieście było monitorowane, z czego kibice doskonale zdawali sobie sprawę i dzięki temu nie doszło do incydentów z ich udziałem.

W CENTRUM

W Hadze praca szła innym rytmem. Tam, w siedzibie Europolu, oprócz przedstawicieli 24 krajów – uczestników turnieju, swoje stanowiska mieli także łącznicy z miast turniejowych, UEFA i Interpolu.

– Nasze zadanie generalnie polegało na obsłudze kanałów wymiany informacji między policjantami z terenu Polski, spottersami z delegacji na terenie Sankt Petersburga i Sewilli oraz IPCC w Hadze. W praktyce, z wykorzystaniem specjalnych narzędzi informatycznych, przygotowywaliśmy przedmeczową ocenę ryzyka („pre-match assessment”) na dzień przed spotkaniem. Po meczu sporządzaliśmy raport („post-match report”). Ponadto na bieżąco koordynowaliśmy wymianę informacji, prowadzoną „na gorąco”, w czasie rzeczywistym. Dzięki wsparciu informacyjnym kolegów z Polski, szczególnie z garnizonu śląskiego, udało się doprowadzić do sytuacji polegającej na tym, że wszystkie mecze naszej reprezentacji obarczone były niskim ryzykiem wystąpienia naruszeń bezpieczeństwa i porządku – mówi . insp. Dariusz Wójcik z GSP KGP delegowany do IPCC w Hadze. – Do samego końca naszego pobytu w Centrum polscy kibice nie dołożyli nam dodatkowej pracy.

TEGO NIE DA SIĘ ZAPOMNIEĆ

W Sankt Petersburgu działo się jednak najwięcej. Któryś z kibiców zgubił telefon i to polscy funkcjonariusze go znaleźli. Jeden ze spottersów podszedł do maszerujących kibiców i powiedział o zgubie, dzięki czemu odnalazł się wdzięczny właściciel. Wtedy prowadzący marsz i doping, wyposażony w tubę, powiedział: „To są polscy policjanci, którzy nam tutaj pomagają. Byli też w Rosji 2018 r. Policja nie jest zawsze zła, Policja też jest dobra” i zaczął śpiewać: „Dziękujemy Policji! Jesteśmy z Policją!”.

Polscy kibice nie dawali Policji powodów do interwencji. Oczywiście z drobnymi wyjątkami. Podczas tego samego przemarszu przed meczem ze Szwecją jeden z nich wyszedł przed pozostałych i wyjmując zza pazuchy butelkę wódki, zaczął nią dyrygować, pijąc alkohol prosto z butelki. Podpity nie chciał słuchać rad policjantów i nadal zachowywał się w nieodpowiedni sposób.

– Gdy wysiedliśmy na stacji metra pod stadionem, polski policjant podszedł do rosyjskich kolegów i powiedział: „Zróbcie z nim coś, bo on już teraz jest ciężki do opanowania, a jak wejdzie na stadion, będą jeszcze większe kłopoty”. Rosjanom nie trzeba było powtarzać tego dwa razy. Zatrzymali mężczyznę do wytrzeźwienia. To było działanie z naszego wskazania, ale w trosce o ewentualny wizerunek naszych kibiców. Ten mężczyzna na pewno tego dnia narobiłby kłopotów – mówi podinsp. Wojciech Dobrowolski.

Polscy piłkarze nie dali się zapamiętać swoją grą na boiskach i odpadli z turnieju już po fazie grupowej. Za nimi do kraju wracali kibice i policjanci.

– Porównując policję w Hiszpanii i Rosji, mogłoby się wydawać, że rosyjska jest bardziej rygorystyczna. Jednak Rosjanie przymykają oko na wiele zachowań, nie chcą robić sobie problemów z obcymi kibicami. Słuchając ocen gospodarzy zarówno w Rosji, jak i Hiszpanii, można powiedzieć, że polskie delegacje wyróżniały się aktywnością i kreatywnością – mówi podinsp. Wojciech Dobrowolski. – A ja nigdy nie zapomnę tego śpiewu naszych kibiców: „Jesteśmy z Policją”. Jako Policja dużo tam wygraliśmy – dodaje.

STWORZYLIŚCIE WIELKĄ MARKĘ

Po powrocie do kraju policjanci spottersi występujący pod szyldem „Spotters Team Polska” uczestniczyli w odprawie podsumowującej udział Policji w zabezpieczaniu turnieju UEFA EURO 2020. Brali w niej udział Komendant Główny Polski gen. insp. Jarosław Szymczyk, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek, zastępca Komendanta Głównego Policji nadinsp. Roman Kuster, komendant wojewódzki Policji w Gdańsku nadinsp. Andrzej Łapiński, a gospodarzem odprawy był dyrektor Głównego Sztabu Policji KGP insp. Maciej Nestoruk. Obecni byli dyrektorzy oraz zastępcy dyrektorów biur Komendy Głównej Policji oraz policjanci czuwający nad bezpieczeństwem piłkarzy i całego sztabu polskiej reprezentacji piłki nożnej podczas pobytu w bazie w Sopocie.

Wszystkim tym policjantom gen. insp. Jarosław Szymczyk wraz z prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem oraz nadinsp. Romanem Kusterem wręczyli listy gratulacyjne i podziękowali za dobrze wypełnioną służbę. Szef Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk bardzo wysoko ocenił pracę funkcjonariuszy.

– Robicie kapitalną robotę wizerunkową, jesteście wspaniale odbierani. W czasie tych mistrzostw płynęło wiele sygnałów od naszych kibiców, cieszących się, że was widzą. Bo prawdziwemu kibicowi Policja nigdy nie przeszkadza – powiedział gen. insp. Jarosław Szymczyk. – Dziękuję wam, bo stworzyliście wielką markę polskich spottersów.

ANDRZEJ CHYLIŃSKI

zdj. „Team Spotters Poland”, Andrzej Chyliński, pexels