Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Praca to moja pasja

W październiku 2018 r. ukazał się na naszych łamach pierwszy wywiad z oficerem łącznikowym polskiej Policji, akredytowanym w innym państwie. W tym numerze naszym rozmówcą jest insp. Paweł Olczak, radca-minister w Ambasadzie RP w Oslo, oficer łącznikowy polskiej Policji z akredytacją w Królestwie Norwegii oraz Królestwie Szwecji.

Jak trafił Pan do Policji?

– Po ukończeniu studiów ekonomicznych w Łodzi zrodził się pomysł, aby zrobić coś dobrego dla Policji, tworzył się wtedy przecież pion zwalczania przestępczości gospodarczej. Życie zweryfikowało jednak możliwości, a marzenia i plany, jakie człowiek snuł przed poznaniem Policji jako instytucji, zderzyły się z rzeczywistością. Trafiłem do Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Zaczynałem od patrolowania ulic przez stanowisko asystenta, specjalisty, eksperta, byłem nawet kierownikiem sekcji kontroli i dochodzeń, cały czas w Wydziale Finansów KWP w Łodzi.

Poznaliśmy się na początku tego wieku, gdy zajmował się Pan polskimi kontyngentami policyjnymi w KGP.

– To był czas, gdy wszystko się tworzyło jeżeli chodzi o udział polskiej Policji w misjach pokojowych. Sam wziąłem udział w kilku wyjazdach (patrz ramka – przyp. P.Ost.). Służyłem w Bośni i Hercegowinie oraz w Kosowie. Między wyjazdami padła propozycja, aby zająć się kontyngentami policyjnymi z drugiej strony, zza biurka. W KGP tworzyliśmy przepisy, różnego rodzaju regulacje po to, żeby móc kierować naszych policjantów na misje w oparciu o standardy ONZ, a później EU. W 2007 roku, chcąc rozwijać się w pionie współpracy międzynarodowej, przystąpiłem do rekrutacji na stanowisko oficera łącznikowego polskiej Policji w Rumunii i zostałem radcą Ambasady RP w Bukareszcie. Po niespełna roku okazało się, że spośród oficerów, którzy spełniają odpowiednie wymogi i warunki, ogłoszona jest rekrutacja na stanowisko oficera łącznikowego w Wielkiej Brytanii. Wygrałem tę rekrutację i tak od 2008 r. znalazłem się w Ambasadzie RP w Londynie. Trwało to ponad pięć lat, potem wróciłem do kraju, gdzie pracowałem w Biurze Międzynarodowej Współpracy Policji KGP. W komendzie głównej dalej zajmowałem się współpracą międzynarodową, ze szczególnym uwzględnieniem rejonu nordyckiego. Po zakończeniu realizacji projektu, którym kierowałem, wyznaczono mnie na stanowisko oficera łącznikowego w Norwegii.

Dlaczego właśnie Norwegia?

– Do czasu mojego przybycia do Królestwa Norwegii polska Policja nie miała tam swojego łącznika. Uśmiecham się trochę, biorąc pod uwagę jeszcze moje doświadczenia z Londynu, gdzie też nie było przede mną oficera łącznikowego akredytowanego formalnie i usytuowanego w strukturach ambasady.

Czyli tworzy Pan stanowiska od podstaw. Po rozmowach z innymi oficerami łącznikowymi, które publikowaliśmy na naszych łamach, wiem, że to niełatwe zadanie.

– Doświadczenie w budowaniu stanowiska było jednym z argumentów, który zaważył o moim wyborze. To naprawdę trudne zadanie. Niezbędne są tu pewne umiejętności i doświadczenie, ale także predyspozycje, które pozwalają stworzyć sieć kontaktów, bez których żaden oficer łącznikowy nie jest w stanie pracować. To zawsze zajmuje sporo czasu, ale procentuje podczas wykonywania zadań.

Czy trzeba było znać język norweski?

– Posługuję się bez problemu językiem angielskim. Kiedyś dobrze mówiłem po niemiecku, ale nie używam go zbyt często, więc uległ trochę zapomnieniu. Komunikuję się w języku rosyjskim, a z uwagi na służbę na Bałkanach także w serbsko-chorwackim.

Norwegia to bardzo ciekawy kraj pod względem językowym. Znam podstawy norweskiego, ale tam wszyscy mówią po angielsku, i to bardzo dobrze. Podczas moich wyjazdów zawsze starałem się komunikować w języku lokalnym i takie też miałem plany związane z Norwegią. Życie jednak weryfikuje zamierzenia i nawet gdy człowiek wchodzi tu do sklepu zrobić jakieś proste zakupy, od razu zostaje rozpoznany jako cudzoziemiec. Personel z miejsca przestawia się na język angielski i tyle pozostaje z planów komunikacji po norwesku.

A wracając do pytania – dlaczego Norwegia? Polacy stanowią w tym niespełna 5,5-milionowym kraju największą, liczącą około 100 tys. ludzi, grupę etniczną. To prawie 2 proc. społeczeństwa. Za nami są przybysze z Subkontynentu Indyjskiego, a jeszcze dalej Szwedzi. Liczby te w stosunku do naszych rodaków zmieniają się jeżeli chodzi o sezon. Te 100 tys. Polaków to oczywiście osoby zarejestrowane w Norwegii. Każdy przebywający tu ponad trzy miesiące musi się zarejestrować. Polacy, których poznaję na miejscu, mają wśród Norwegów bardzo dobrą opinię jeżeli chodzi o fachowość wykonywanej pracy.

Od roku moja akredytacja obejmuje także Królestwo Szwecji. Po analizie wydarzeń, rozeznaniu potrzeb postanowiono, abym mógł działać także tam. Sprawy z obszaru przestępczości zorganizowanej, w tym przemytu, wiążą oba kraje pod kątem współpracy policyjnej.

Jak układa się współdziałanie z policjami norweską i szwedzką?

– Bardzo dobrze, to są niezwykle konkretni ludzie. Policja jest, podobnie jak u nas, a inaczej niż np. w Wielkiej Brytanii, służbą krajową, scentralizowaną. W Norwegii wszystkie służby, które u nas działają np. w Ministerstwie Finansów czy Ministerstwie Sprawiedliwości skupione są pod parasolem „policja”. Jest np. tzw. policja imigracyjna czy Policyjna Służba Bezpieczeństwa (PST), ale wszystkie podlegają pod Ministerstwo Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa Publicznego.

Rozpoczęcie mojej służby w Królestwie Norwegii zbiegło się z bardzo ważnym elementem zmian administracyjno-strukturalnych norweskiej Policji. Z 27 dystryktów policji stworzono 12. Norweska Służba Policyjna (Politi-og lensmannsetaten) to norweska cywilna agencja policji. Składa się z centralnej dyrekcji policji krajowej, siedmiu agencji specjalistycznych i dwunastu okręgów policyjnych. Agencja rządowa podlega Ministerstwu Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa Publicznego i zatrudnia 16 000 pracowników, z czego 8000 to policjanci. Oprócz podstawowych uprawnień policyjnych służba ta odpowiada za: kontrolę graniczną, koordynację operacji poszukiwawczych i ratowniczych, zwalczanie terroryzmu, patrolowanie autostrad, nakazy egzekucyjne, dochodzenia i śledztwa w zakresie prawa karnego i ściganie przestępstw.

W krajach mojej obecnej akredytacji działa stowarzyszenie oficerów łącznikowych (FLEASE – Foreign Law Enforcement and Security Executive). Jest nas około 60 osób. Stowarzyszenie z siedzibą w Sztokholmie tworzą oficerowie łącznikowi różnych krajów, usytuowani przy swoich placówkach dyplomatycznych i akredytowani w krajach nordyckich.

Co udało się polskiemu oficerowi łącznikowemu zrobić przez tych kilka lat w Skandynawii?

– To trudne pytanie, bo nie o wszystkim mogę opowiedzieć. Kraje nordyckie ze względu na różnicę cen i uwarunkowania ekonomiczne są bardzo atrakcyjnym rynkiem towarów i usług.

Prawdę mówiąc, znakomicie funkcję oficera łącznikowego definiuje przydomek nadany jeszcze podczas pełnienia służby w UK – „extinguisher” (gaśnica), czyli w wolnym tłumaczeniu: dynamiczne podejmowanie i realizacja zadań pilnych w ekstremalnie krótkim czasie, głównie w oparciu o posiadane, dobre kontakty interpersonalne.

Głównymi obszarami działalności w tym rejonie akredytacji są: współpraca organów ścigania zajmujących się zwalczaniem zorganizowanych grup przestępczych w zakresie organizacji przemytu i wprowadzenia do obrotu, głównie na terytorium Norwegii/Szwecji, znacznych ilości narkotyków, alkoholu oraz wyrobów tytoniowych oraz w zakresie wyłudzeń i wymuszeń, a także prania pieniędzy pochodzących z działalności przestępczej. Ważna jest współpraca służb policyjnych oraz imigracyjnych w zakresie zwalczania przestępczości w obszarze handlu ludźmi, a także organizacji oraz czerpania korzyści i przymuszania do prostytucji oraz oszustw związanych z tzw. organizacją miejsc pracy oraz miejsc zamieszkania. Oficer łącznikowy bierze także udział w czynnościach koordynacyjnych oraz wymianie informacji między organami ścigania w zakresie osób poszukiwanych i zaginionych. Kolejne obszary działalności to współpraca w zakresie zwalczania przestępczości ekonomicznej oraz współpraca służb zajmujących się zwalczaniem przestępczości internetowej, ze szczególnym uwzględnieniem zwalczania przestępczości pedofilskiej.

Jak rodzina podchodzi do Pana służby poza Polską?

– Moja rodzina nie jest duża, mam córkę, która jest już dorosła. Moja małżonka aktywnie uczestniczy w moim życiu zawodowym już od wielu lat i wspiera mnie w tym działaniu. Ponieważ niedawno przyszła na świat nasza wnuczka, staramy się (szczególnie małżonka) spędzać z nią jak najwięcej czasu.

Służba oficera łącznikowego nie jest pracą od 8.00 do 16.00. Dzień zaczyna się niby spokojnie, a różne wydarzenia sprawiają, że nie wiadomo, jak i kiedy się skończy. To jest olbrzymie wyzwanie i jednocześnie wielka odpowiedzialność, jeżeli ktoś coś takiego lubi, a dla mnie – mówiąc wprost – praca jest moją pasją. Gdybym tego nie lubił, nie pracowałbym w takim charakterze i nie starał się o taką pracę. Rodzina stanowi bardzo ważny element tej układanki. Każdą wolną chwilę, których brakuje przy tego typu pracy, staram się spędzać właśnie z bliskimi. To dla mnie najlepszy i jednocześnie najmilszy sposób relaksu.

Dziękuję za rozmowę.

PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor

 

Insp. Paweł Olczak

Pochodzi z Łodzi, tam ukończył liceum oraz studia na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego. Do Policji trafił w 1992 r. niemal zaraz po studiach. Zaczynał w Wydziale Finansowym KWP w Łodzi. W rodzinnym mieście służył do 2001 r. W tym czasie skończył studia w WSPol. w Szczytnie i został mianowany na pierwszy stopień oficerski.

Potem zainteresował się służbą na policyjnych misjach pokojowych. Służył pod flagą ONZ – był dowódcą Stacji Novi Grad w 1999 r., dowódcą Stacji Prijedor w 2001 r. w Bośni i Hercegowinie oraz dowódcą Jednostki Specjalnej Polskiej Policji w Kosowie w 2003 r. podczas IV rotacji.

Od 2002 r. był kierownikiem Sekcji Kontyngentów Policyjnych Wydziału Inspekcji i Organizacji Szkolenia Biura Kadr i Szkolenia KGP. Potem został zastępcą naczelnika Wydziału Rozwoju Współpracy Międzynarodowej Biura – Gabinet Komendanta Głównego Policji, a następnie naczelnikiem Wydziału Kontyngentów Policyjnych Biura Międzynarodowej Współpracy Policji KGP.

W 2007 r. został oficerem łącznikowym polskiej Policji w Rumunii, następnie w Wielkiej Brytanii, a od marca 2017 r. jest polskim łącznikiem w Norwegii. Od 1 stycznia 2019 r. jego akredytacja została rozszerzona o terytorium Szwecji.

Paweł Olczak jest pasjonatem podróży, zwłaszcza tych zorganizowanych samodzielnie, tzn. z żoną. Kilka lat temu razem weszli np. na Kilimandżaro, dwa lata temu dołożyli do tego Etnę na Sycylii. Podróżowali też po USA, choć, jak podkreślają, Polska też ma wiele wspaniałych zakątków, do których chętnie się wraca.