Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Chce pracować (nr 121/04.2015)

Aspirant Łukasz Skrzelecki pół roku temu podczas kontroli drogowej stracił nogę. Przejeżdżająca ciężarówka wciągnęła go pod koła. Nie załamał się. Zbiera pieniądze na protezę i chce nadal pracować w Policji.

Skrzelecki osiem lat jest policjantem. Poprzednio był dzielnicowym, a ostatni rok pracował w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Dąbrowie Górniczej. 22 września 2014 r. służbę rozpoczął rano, o 5.00.

PECHOWA SŁUŻBA

– Pogoda była paskudna, padał deszcz – mówi asp. Skrzelecki. – Kierowca lawety był jednym z pierwszych, którego kontrolowałem w ramach prowadzonych tego dnia działań „Alkohol i narkotyki”. Widziałem, że z przeciwnej strony nadjeżdża ciężarówka. Stanąłem z boku. Samego momentu wypadku nie pamiętam, tylko jakieś głuche uderzenie… A potem, że chciałem pójść do radiowozu, ręką zbierałem zmiażdżoną stopę i palce… Podbiegła do mnie koleżanka z patrolu, krzycząc „co ci się stało w głowę?!”. Nie wiedziałem, że skóra była rozdarta i było widać czaszkę. W szpitalu na głowę założyli kilkanaście szwów. Ale najgorsze usłyszałem od lekarza: „Musimy amputować nogę”. Nie widziałem takiej opcji! Mam dopiero 32 lata. Kocham sport, dużo biegałem, walczyłem na macie, dwa miesiące wcześniej poznałem wspaniałą dziewczynę Justynę… A co teraz?!

Zmiażdżonej stopy nie udało się uratować. Lekarze amputowali nogę poniżej kolana. Operacje były cztery. Walka toczyła się także o przywrócenie krążenia w uratowanej części nogi.

– Gdy było już trochę lepiej, któregoś dnia obudziłem się i zapomniałem, że nie mam nogi. Chciałem na niej stanąć. Polała się krew, ale lekarz powiedział, że skoro noga nie rozleciała się, to dobry znak.

NIE ZOSTAŁ SAM

Na szczęście poszkodowany policjant nie został sam. Justyna była u niego każdego dnia. Nie opuścili go koledzy z pracy, zwłaszcza st. asp. Marcin Milik i przełożeni. 14 lutego w ramach organizowanej przez Wydział Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach wspólnie z Fundacją Krajowe Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego z Warszawy imprezy w katowickim „Spodku” pod nazwą „Bezpiecznie – chce się żyć” przeprowadzono aukcję, której celem była pomoc w zbieraniu pieniędzy na leczenie, rehabilitację i protezę nogi dla Skrzeleckiego. Do wylicytowania były m.in.: dzień spędzony w Wiśle z Adamem Małyszem, jazda testowa z mistrzem kierownicy Kajetanem Kajetanowiczem, strój kolarski z ostatniego Tour de Pologne czy replika szabli generalskiej. Z tych i innych działań (także Fundacji „Nadzieja”) udało się zebrać dla policjanta około 23 tys. złotych.

– Dziś trudno powiedzieć, ile pieniędzy będzie potrzeba na protezę. Sam tzw. kielich, do którego wkłada się nogę, kosztuje kilkanaście tys. złotych – mówi Skrzelecki. Liczy, że uda mu się uzbierać więcej, m.in. z ubezpieczenia „Policja 2008”, w którym płacił najwyższe stawki.

Przyjaciel Artur Miśkowicz założył na Facebooku stronę „Zbieramy pieniądze na protezę dla Łukasza”. Ma ona już ponad 3,5 tys. polubień…

– Nawet nie wiedziałem, że wokół mnie jest tylu życzliwych ludzi – przyznaje wzruszony policjant, którego 16 marca zaprosił komendant wojewódzki Policji w Katowicach nadinsp. Jarosław Szymczyk. Podczas tego spotkania asp. Łukasz Skrzelecki otrzymał szablę, która była licytowana w czasie imprezy w „Spodku”. Jak się okazało, szablę wykonał i podarował na licytację, a potem kupił, by teraz wręczyć policjantowi przedsiębiorca z Dąbrowy Górniczej Tadeusz Bujoczek.

DOŚWIADCZENIE NALEŻY WYKORZYSTAĆ

W tej chwili asp. Łukasz Skrzelecki jest na pełnopłatnym zwolnieniu lekarskim. Nie ma jeszcze rozstrzygnięcia postępowania powypadkowego, bo nie ma m.in. opinii biegłych.

– Chcę pracować – mówi wprost Skrzelecki. – W domu bym nie wytrzymał.

Skrzeleckiego z własnym losem nie zamierza pozostawić także naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach mł. insp. Andrzej Trzciński. Uważa, że warto wykorzystać jego wiedzę i zaangażowanie w służbę.

– Wiem, że Łukasz jest ambitny, a jego doświadczenie można wykorzystać choćby w pracy z młodszymi kolegami – mówi mł. insp. Trzciński. – Pracują w naszym garnizonie funkcjonariusze po amputacjach, więc nie byłby pierwszym. Wiem, że wykonywał czynności służbowe najlepiej jak potrafił, ale uległ wypadkowi. Nie oznacza to końca życia i wyrzucenia ze służby. Widziałbym go choćby na stanowisku dyżurnego w KWP.

ANDRZEJ CHYLIŃSKI
zdj. Mariusz Miszczyk

Aspirantowi Łukaszowi Skrzeleckiemu można pomóc, przekazując 1% podatku.
KRS 0000223179 – cel: „Powrót do służby”
lub dokonując wpłaty na konto:
07 1140 2017 0000 4102 1308 6843