Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Wizyta

Dwa dni, 25 i 26 marca br. spędził w Polsce prezydent USA Joe Biden. Bezpieczeństwo i spokój podczas jego wizyty były zasługą funkcjonariuszy wielu służb. Trochę żartem można powiedzieć, że dzięki nim największym „zagrożeniem” okazała się chyba pikantna pizza, którą Biden zjadł ze swoimi żołnierzami. Była zaskakująco ostra.

Zazwyczaj wizyty tak ważnych osób w Polsce jak prezydenci USA planowane są z miesięcznym wyprzedzeniem. Tego rodzaju operacje wymagają zaangażowania w miejscu wizyt dodatkowych sił i środków, opracowania tras przejazdów, wyłączenia z ruchu znacznych części miasta. Tym razem na wszystko nie było tyle czasu, bo decyzja o przylocie Joe Bidena do Polski zapadła 21 marca br., czyli zaledwie cztery dni przed wizytą.

Pierwszym etapem była wizyta w podrzeszowskiej Jasionce i spotkanie z amerykańskimi żołnierzami 82. Dywizji Powietrznodesantowej i Prezydentem RP Andrzejem Dudą w G2A Arena. Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie w ramach operacji „Granica” prowadziła podoperację „Wizyta”. Policjanci ruchu drogowego i oddziałów prewencji zabezpieczali rejon Portu Lotniczego Rzeszów-Jasionka oraz drogi dojazdowe do lotniska. Wspierali ich funkcjonariusze pionów kryminalnych i kontrterrorystycznych.

Wieczorem prezydent USA przyleciał do Warszawy. W tym momencie dla stołecznych policjantów rozpoczęła się operacja „Wizyta 2”. Joe Biden z lotniska na Okęciu przejechał do centrum miasta i zamieszkał w hotelu Marriott, czyli tam gdzie ostatnio zawsze zatrzymują się amerykańscy prezydenci przyjeżdżający do Warszawy. Następnego dnia udał się do Pałacu Prezydenckiego, na Stadionie PGE Narodowym spotkał się z uchodźcami z Ukrainy, a wieczorem wygłosił przemówienie na dziedzińcu Zamku Królewskiego. Były to więc miejsca i trasy przejazdu doskonale znane nie tylko polskim służbom, ale także amerykańskiej Secret Service, dbającej o bezpieczeństwo prezydenta USA. To na pewno ułatwiło zadanie polskim i amerykańskim służbom, ale o rutynie nie było mowy.

Wcześniej sprawdzono bardzo dokładnie pod względem pirotechnicznym trasy przejazdu, hotel, miejsca spotkań i Stadion PGE Narodowy. Część ulic całkowicie wyłączono z ruchu kołowego, a na wielu wprowadzono ograniczenia poruszania się pieszych. Wśród przechodniów i turystów zainteresowanych przejazdami prezydenckiej kolumny pracowali nieumundurowani policjanci. Snajperów nie sposób było wypatrzeć, choć też byli na swoich stanowiskach.

Wizytę prezydencką zabezpieczali funkcjonariusze oddziałów prewencji z niemal całego kraju, dla których pobyt w Warszawie był tylko krótkim przestojem w drodze na służbę lub ze służby na wschodniej granicy.

ANDRZEJ CHYLIŃSKI

zdj. autor