Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Zginął od kul bandyty

Takie dramaty nie rozgrywają się każdego dnia. Na pewno nie na polskich ulicach. Ranek, zgłoszenie, interwencja, zatrzymanie, broń w ręku przestępcy i strzał do umundurowanego policjanta. To u nas?! Tak, 4 maja w Raciborzu.

Interwencja jakich miliony. Przyszło zgłoszenie, że pijany lub pod wpływem narkotyków wsiadł za kółko. Element groteskowy – ubrany w coś przypominającego policyjny mundur. Patrol trafił na niego przy Chełmońskiego, gdy próbował kontrolować kierowców. Podjechali oznakowanym busem, byli w mundurach. Bandyta znienacka zaczął strzelać. Michał Kędzierski zginął na miejscu. Jego partner natychmiast otworzył ogień, postrzelił i obezwładnił sprawcę. Post factum wiemy, że napastnik był notowany za przestępstwa narkotykowe, znieważenie i naruszenie nietykalności policjanta, groźby i inne przestępstwa kryminalne, a w domu miał cały arsenał. Dziś nie znamy jeszcze motywów jego działania, ale możemy przypuszczać, że gdyby nie interwencja Policji, zapewne użyłby tej broni wobec kogoś innego. Zwykłego obywatela, którego funkcjonariusze mają chronić. I asp. Michał Kędzierski wypełnił to zadanie, płacąc najwyższą cenę.

Miał dopiero 43 lata! Dziesięć z nich w policyjnym mundurze. Dla niego pewnie tych najpiękniejszych, bo w nim czuł się najlepiej.

– Znam Michała od 20 lat, gdy jeszcze pracował w miejscowym radiu. Zawsze dopytywał o pracę w Policji. Robiąc wtedy swoje reportaże, jeździł z nami na interwencje. Opisywał codzienną służbę. Niebezpieczeństwa, jakie w niej występują. Służba w Policji była jego marzeniem, które spełniło się w grudniu 2011 r., gdy wstąpił w nasze szeregi. Najsilniej związany był z wydziałem prewencji, ale doświadczenie zdobywał także w wydziale kryminalnym. Posiadał również doświadczenie w zespole prasowym. Zastępował mnie jako rzecznika prasowego KPP. Zawsze pozytywnie kreował wizerunek formacji – wspomina nadkom. Mirosław Szymański.

W całej jednostce chyba nikt tak dobrze nie znał Michała i nie przyjaźnił się z nim jak . asp. Jarosław Markiewicz. Często razem pełnili służbę, mieli wspólne zainteresowania.

– Pewny towarzysz broni. Wspaniały kolega, człowiek, z którym każdy policjant chciałby iść na interwencję. Postawą, pewnością podpartą wiedzą praktyczną i teoretyczną wzbudzał respekt. Kiedy trzeba, potrafił być zdecydowany, ale łagodnym usposobieniem potrafił wyciszać trudne sytuacje. Jakiś czas był policjantem operacyjnym, ale najlepiej czuł się w prewencji, w mundurze i radiowozie – mówi mł. asp. Jarosław Markiewicz. – Ostatnio postanowiliśmy sobie zrobić naszywki do patrolu. Takie zwykłe, proste naszywki. Ale Michał tym żył. Projektował, rysował je na kartce ołówkiem i kredkami, nie w komputerze. Pewnie ta kartka jeszcze leży na jego biurku…

Uroczystości pogrzebowe odbyły się 7 maja w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Raciborzu. Bohaterskiego policjanta pożegnał osobiście Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk. Ale myślami byli na tym pogrzebie wszyscy polscy policjanci – o 12.00 załogi radiowozów w całym kraju włączyły sygnały świetlne i dźwiękowe, oddając honor koledze, który odszedł na wieczną służbę. Ten wyraz solidarności ma głęboki sens, który rozumieją wszyscy noszący niebieski mundur – podjęli się służby, w której każdy nowy dzień może być tym ostatnim. Dla każdego z nich.

Cześć Jego Pamięci!

ANDRZEJ CHYLIŃSKI