Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Operacja „Skocznia 2017”

Puchar Świata w Skokach Narciarskich

 

Po tegorocznym zwycięstwie Kamila Stocha w Turnieju Czterech Skoczni, a potem dwa razy w Wiśle, kibice z całej Polski po prostu musieli być od 20 do 22 stycznia br. na Pucharze Świata w Skokach Narciarskich na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Na ich przyjazd przygotowała się także Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie, która zarządziła operację „Skocznia 2017”.

W Komendzie Powiatowej Policji w Zakopanem służy 184 funkcjonariuszy i choćby wszyscy mieli pracować bez snu przez trzy dni, to na zabezpieczenie święta polskich skoków byłoby ich za mało. Dlatego potrzebne były wzmocnienia z innych jednostek małopolskiej Policji.

W ramach operacji „Skocznia 2017” prowadzono podoperacje „Trasa” i „Zakopane”. Do zadań funkcjonariuszy skierowanych do podoperacji „Trasa” należało zabezpieczenie dróg dojazdowych oraz obsługa kolumn VIP.

TRZY ODCINKI

W ramach podoperacji „Zakopane” wyznaczono trzy odcinki „Miasto”, „Miasto – ruch drogowy” oraz „Skocznia”. Na noc na ulice skierowano dodatkowe patrole, w dzień wzmocniono obsługę zdarzeń. Ale i tak wszystkie drogi prowadziły pod Wielką Krokiew. Policjanci rozdzielali publiczność idącą na zawody, pilnowali, by kibice poruszali się tylko chodnikami i zabezpieczali buforowo ulice okalające skocznie. Pilnowali także  infrastruktury skoczni.

SPOKÓJ PIĄTKOWEJ NOCY

Choć w piątek zawodnicy tylko trenowali i mieli kwalifikacje do konkursu indywidualnego, Policja musiała zabezpieczyć okolice skoczni. 10 tysięcy kibiców na trybunach i drugie tyle w pobliżu było testem dla wszystkich służb porządkowych. O ile drogi dojazdowe i otoczenie skoczni zabezpieczali policjanci, to skoczni i trybun pilnowało 300 pracowników prywatnej firmy ochrony wynajętej przez organizatora. W piątek małopolska policja do operacji „Skocznia 2017” skierowała 82 funkcjonariuszy.

– W sobotę i niedzielę będzie dwa razy więcej policjantów – powiedział insp. Michał Gwalik, komendant powiatowy Policji w Zakopanem. Spokój potrzeby był także zawodnikom. I go mieli.  Kamil Stoch, Maciej Kot oraz dyrektor drużyny Adam Małysz chętnie ustawili się do wspólnego zdjęcia z policjantami (patrz okładka).

Gdy już pod skocznią robiło się pusto, do policjantów przyszedł dyrektor PŚ w skokach Walter Hofer. Chciał, by zawodnicy mogli wracać samochodami do hotelu „COS Zakopane” krótszą drogą.

– Nie jest to możliwe, będą musieli jechać wyznaczoną przez nas trasą, bo ul. Bronisława Czecha będzie przechodził największy tłum kibiców i zawodnicy musieliby przejechać przez jego środek – odmówił kom. Przemysław Kurowski, dowódca odcinka „Skocznia”.

SKUTECZNY APEL

W sobotę, już przed godz. 10, na rondzie Jana Pawła II, z którego drogi prowadzą pod Kuźnice, na Łysą Polanę i pod skocznię, policjanci drogówki co chwilę musieli powstrzymywać kierowców od wjazdu w ul. Bronisława Czecha. Przed godziną 11 przyjechali funkcjonariusze Oddziału Prewencji Policji w Krakowie.

Gdy rozpoczął się konkurs, na trybunach było 25 tys. widzów, a w pobliżu skoczni drugie tyle. Policjanci bacznie przyglądali się trybunom. Obserwowali, czy ktoś nie odpala racy.

– Czerwony, jaskrawy punkt zawsze dobrze widać – powiedział kom. Przemysław Kurowski, dowódca odcinka „Skocznia”, który w zabezpieczaniu zawodów o PŚ w Zakopanem uczestniczy od 2007 r. – Nie było ani jednej. Chyba pomógł nasz apel do kibiców, który przekazaliśmy za pośrednictwem grupy prowadzącej doping. Zrobili to na swój sposób, ale najważniejsze, że przekaz dotarł.

Polscy zawodnicy drużynowo zajęli drugie miejsce. Dobre nastroje udzieliły się kibicom, którzy nie stwarzali służbom porządkowym większych problemów. Były tylko dwa przypadki naruszenia nietykalności pracownika ochrony i policjanta, a zatrzymani sprawcy trafili „na dołek”.

Tego dnia bezpieczeństwa pilnowało łącznie 149 funkcjonariuszy, wśród których było także ośmiu ze Straży Granicznej i czterech ze straży miejskiej.

SUKCES NIE TYLKO STOCHA

Niedziela była podobna, z tą tylko różnicą, że na trybunach zasiadł także prezydent Andrzej Duda. Przybycie głowy państwa wiąże się z nadzwyczajnymi środkami zapewniającymi bezpieczeństwo. Lożę VIP sprawdził m.in. st. asp. Stanisław Iskrzycki i jego pies Taco z Nieetatowej Grupy Rozpoznania Minersko-Pirotechnicznego Komendy Miejskiej Policji w Nowym Targu. Wśród funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu byli snajperzy, ale tych trudno było dostrzec. Zresztą nie tylko ich, bo wielu operacyjnych służby kryminalnej wmieszało się w tłum. Łącznie 180 funkcjonariuszy.

Ponieważ to był drugi dzień zawodów i kibice już wiedzieli, jak mają się poruszać w okolicy skoczni, było z nimi mniej problemów. Mimo że konkurs indywidualny wygrał Kamil Stoch, nikt nie odpalił rac! Natomiast organizatorzy dostrzegli fałszywe wejściówki na okaziciela. Nieznacznie różniły się odcieniem czerwieni. Ktoś sprzedawał je po 500 złotych.

– Pojawienie się fałszywych wejściówek i nielegalny handel biletami to są sprawy, o których przed kolejnymi zawodami będę rozmawiał z organizatorami – powiedział insp. Michał Gwalik. – Ale porównując raporty z poprzednich lat, widzę, że tak spokojnie nie było tu już dawno.

ANDRZEJ CHYLIŃSKI
zdj. autor