Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Wzdłuż wybrzeża

14 śmiałków i prawie 400 km wpław. Wzdłuż całego polskiego wybrzeża. Zakładano, że supermaraton potrwa 7, może 8 dni. Policyjni pływacy pokonali trasę od Świnoujścia do Krynicy Morskiej w dni pięć.

Płynęli bez przerwy, dzień i noc, w systemie sztafetowym, robiąc godzinne zmiany. W maratonie wzięli udział byli zawodnicy, reprezentanci Polski, ale także amatorzy pływania długodystansowego, dla których sport ten stał się życiową pasją. Wszyscy na co dzień służą i pracują w Policji.

POMYSŁ

Cele policyjnej sztafety morskiej były dwa – uczcić 95. rocznicę powołania Policji Państwowej i zebrać środki dla Fundacji Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach.

– Pomysł zrodził się ponad dwa lata temu – mówi Zbigniew Sajkiewicz, dwukrotny paraolimpijczyk, reprezentant Polski w pływaniu na Igrzyskach Paraolimpijskich w Arnhem w 1980 r. i w Seulu w 1988 r., na co dzień pracownik CBŚ KGP (jego sylwetkę przedstawiliśmy we wrześniu 2009 r. w materiale „Maratończyk”). – W pracy mam dużą mapę Polski, patrzyłem na to nasze morze i pomyślałem – a dlaczego by nie popłynąć wzdłuż całego wybrzeża? Hasło rzuciłem na jednych z naszych resortowych zawodów pływackich. Znaleźli się ludzie, którym idea się spodobała. Impreza miała odbyć się w ubiegłym roku, ale nie udało się ze względów logistycznych.

W przygotowania do tegorocznej imprezy włączył się Andrzej „Pułkownik” Kuczyński z Gabinetu Komendanta Głównego Policji, który zajmuje się koordynacją imprez sportowo-rekreacyjnych w Policji. Sprawa ruszyła z miejsca, gdy pomoc zaoferowała Marynarka Wojenna, przeznaczając do wsparcia okręt ratowniczy ORP „Lech”.

ŚMIAŁKOWIE

Do walki z falami, własnymi słabościami, zimnem i zmęczeniem stanęło czternastu śmiałków: Zbigniew Sajkiewicz z CBŚ KGP, Bartosz Bocian z KGP, Katarzyna Kowalczyk (KWP w Krakowie), Dariusz Wesołowski (KWP w Krakowie), Małgorzata Bigos (KWP w Lublinie), Maja Naruk (KWP w Lublinie), Marcin Anders (KWP w Poznaniu), Krystian Mazur (KWP w Poznaniu), Jarosław Prentki (KWP w Poznaniu), Artur Grudziński (KWP w Łodzi), Bartłomiej Jastrzębski (KWP w Łodzi), Adrian Brzóska (KWP w Łodzi), Agnieszka Burdelak (KWP we Wrocławiu) i Marcin Kiepas (KWP w Kielcach).

Najpierw przez tydzień przygotowywali się na zgrupowaniu w Mielnie i Unieściu. Pływali w morzu, tu przeprowadzili pierwszy nocny trening. Niestety na czas nie dojechały pianki, a pływanie maratońskie w wodzie o temperaturze 14 stopni Celsjusza nie należy do miłych doświadczeń. Zawodnicy testowali więc nowy sprzęt na jeziorze Kierskim, gdzie rozgrywane były Mistrzostwa Policji w Pływaniu Długodystansowym. Potem szybko przemieścili się do Świnoujścia i zaokrętowali na ORP „Lech”, który na czas sztafety stał się ich domem.

Uroczysty start wszystkich pływaków, w obecności Komendanta Głównego Policji gen. insp. dr. Marka Działoszyńskiego, odbył się w południe 14 lipca na plaży w Świnoujściu. Start ostry z pokładu okrętu nastąpił tego samego dnia o godz. 15. Maraton rozpoczął jego pomysłodawca Zbigniew Sajkiewicz.

WYŚCIG Z OKRĘTEM

– Przyznam, że pomysł sztafety wydał mi się na początku szalony – mówi dowódca ORP „Lech” kmdr ppor. Robert Pełnikowski. – Najbardziej nurtował mnie problem nocnego zabezpieczenia pływaków. Nie chodziło tylko o kwestię asekuracji, ale o porozstawiane sieci, które nie zawsze są właściwie oznaczone.

Okręt cały czas płynął przed pływakiem, będąc dla niego punktem odniesienia. Z okrętu pilnie obserwowano zawodnika, szczególnie w nocy, gdy migały tylko stroboskopy na bojce ciągniętej przez pływaka i asekurującym go pontonie.

Marynarze płynęli jednym kursem, aby droga była jak najkrótsza.

– Prędkość okrętu dostosowaliśmy do prędkości pływaka – mówi kmdr ppor. Robert Pełnikowski. – Ale i tak dwóm śmiałkom udało się okręt dogonić, a nawet wyprzedzić. To był Artur Grudziński, a ostatniego dnia Kasia Kowalczyk. Oddałem im honor, włączając sygnał tyfonem.

Gdy zawodnicy ścigali się z okrętem, na pokładzie pojawili się inni pływacy i marynarze. Wszyscy dopingowali maratończyka.

– Mimo korków w uszach i szczelnego czepka słyszałem wszystko – Artur Grudziński uśmiecha się. – Czułem radość. Nie tylko dlatego, że właśnie przeganiam okręt, ale że na burcie jest zgrana ekipa, na którą można liczyć.

– Gdy zobaczyłam, że zbliżam się do okrętu, postanowiłam jeszcze przyspieszyć – dodaje Katarzyna Kowalczyk. – Doping wyzwolił we mnie sportowego ducha. Chwilę płynęłam nawet przed okrętem.

NAJGORSZE BYŁO ZIMNO

Do sztafety każdy przygotowywał się indywidualnie: pływanie, bieganie, siłownia, jazda na rowerze.

– Najważniejszy element podczas takiego wyzwania to psychika – mówi Małgorzata Bigos, na co dzień policyjny psycholog w KWP w Lublinie. – Gdy brakuje sił, to ona pozwala nam przetrwać najtrudniejsze chwile. Trzeba zająć głowę myślami, bo to ułatwia pokonywanie długiego, męczącego odcinka w falach, zimnie i ciemnościach.

– Dla mnie najtrudniejszy moment to było wchodzenie do wody nad ranem, np. o godz. 4 – wyznaje Katarzyna Kowalczyk. – Woda 14–15 stopni, a tu trzeba wyjść z ciepłego łóżka i płynąć. Bolące ręce, otarcia – to wszystko można przetrzymać, ale zimno mnie po prostu paraliżuje. Dlatego płynęłam szybko, aby się rozgrzać.

Drobne kontuzje się zdarzały, ale pływacy to twardzi ludzie i nikt nie opuścił swojej zmiany.

– Nie było chwil zwątpienia – mówi Dariusz Wesołowski. – Bardziej była to kwestia przełamania się. Wejścia do ciemnej wody i płynięcia przez godzinę.

– Zwątpienie? Nie! – dodaje Jarosław Prentki. – Na początku, gdy były duże fale, dopadła mnie choroba morska. Kończyłem swoją zmianę i zaczęły się torsje. Dotarłem na okręt, odpocząłem, wziąłem lekarstwo, zmiany nie opuściłem.

DLA FUNDACJI

Policyjna sztafeta pokonała dystans około 370 km w pięć dni, meldując się na plaży w Krynicy Morskiej 19 lipca o 15.30. Tak jak wchodzili do morza wszyscy razem, tak samo wyszli na brzeg. Cały czas utrzymywali tempo powyżej 3 km/h. Na początku było większe, bo pchały ich fale, potem, gdy doszło zmęczenie i prądy wsteczne, trochę spadło, ale nigdy poniżej 3 km/h.

– Przedsięwzięcie było trudne – powiedział po zakończeniu sztafety dowódca Dywizjonu Okrętów Wsparcia 3. Flotylli Okrętów kmdr Krzysztof Jasiński, któremu podlega ORP „Lech”. – Udało się je zrealizować dzięki wspólnemu wysiłkowi Policji i Marynarki Wojennej.

Największą kwotę na konto Fundacji – 10 tys. zł, wpłacił sponsor główny firma Roca Trade sp. z o.o., która dostarczyła także paliwo do pontonów asekurujących pływaków. Firma GC Energy sp. z o.o. zaoferowała 3 tys. zł. Związek Zawodowy Pracowników Cywilnych MSWiA wpłacił 2 tys. zł. Pływaków wsparły też: KSC Polski Cukier S.A., NSZZP i Region IPA CBŚ, które ufundowały pianki i stroje dla zawodników. Policyjne związki zakupiły także olej potrzebny do silników pontonów. Decathlon Targówek i firma Krynica Vitamin dostarczyły napoje izotoniczne. Ubezpieczeniem sztafety zajęły się KBB Polska i Platinium Brokers.

Głównymi organizatorami przedsięwzięcia były: Biuro Gabinet Komendanta Głównego Policji, Region IPA CBŚ i BOA KGP. Do pomocy włączyły się także: KWP w Szczecinie, KWP w Gdańsku i Straż Graniczna. „Policja 997” objęła przedsięwzięcie patronatem prasowym.

PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor