Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Patrol w siodle

Hipol, Ramzes, Robin, Baker i Humus pełnią służbę w KPP w Tomaszowie Mazowieckim. Te piękne ogiery wraz ze swoimi mundurowymi jeźdźcami patrolują okolice Zalewu Sulejowskiego, miejskie tereny zielone, a także zabezpieczają imprezy masowe w całym województwie łódzkim.

Tomaszowska policja konna (nazwa oficjalna – Zespół Konny Ogniwa Ochronnego Wydziału Prewencji KPP w Tomaszowie Mazowieckim), powstała w 1994 r. i była drugą tego typu, po garnizonie stołecznym, w skali kraju. Początkowo działała tylko w sezonie wiosenno letnim, szybko jednak stała się formacją funkcjonującą przez cały rok. I tak jest do dziś.

ZAPALEŃCY

Aspirant sztabowy Marcin Ławski, obecnie kierownik Zespołu Konnego, jest jednym, ale także jedynym pozostającym do dziś w służbie z dwunastu policjantów, którzy 18 lat temu, jako ochotnicy, zgłosili się na trzymiesięcznie szkolenie z jazdy konnej. Odbyło się ono w Stadzie Ogierów w Bogusławicach.

– Zdobyliśmy tam pierwsze szlify – wspomina Marcin Ławski. – Tylko że po powrocie nie mieliśmy ani gdzie, ani na czym ćwiczyć. Nasz komendant, mł. insp. Zdzisław Wenecki, obecnie na emeryturze, był jednak zapalonym koniarzem. Postawił sobie za cel stworzenie policji konnej. Dzięki uprzejmości Urzędu Gminy w Tomaszowie Mazowieckim udało się załatwić w Smardzewicach teren i pomieszczenia, które swego czasu służyły budowniczym zapory wodnej na Zalewie Sulejowskim. Komendant Wenecki zakupił też dwa ogiery – Pireusa i Procenta.

Pomieszczenia funkcjonariusze sami zaadaptowali na potrzeby policji konnej – część z nich przerobili na biuro, a blaszaną wiatę na stajnię. Boksy dla koni zbili z drewna (własnoręcznie okorowanego), które dostali z nadleśnictwa.

– Pracowało nas sześciu z grupy, która przeszła szkolenie w Bogusławicach – dodaje Ławski. – Budowa trwała miesiąc. Na przełomie czerwca i lipca 1994 r. wyjechaliśmy na pierwsze patrole. Przybyły nam też dwa nowe ogiery – mieszanka rasy hanowerskiej i litewskiej. Były potężne, ważyły 700–750 kg, i... niezbyt wygodne do codziennej, wielogodzinnej jazdy.

Przez dwa lata patrole funkcjonowały tylko w sezonie wiosennym i letnim. W 1996 r. hydrobudowa wypowiedziała tomaszowskiej jednostce umowę. Policja konna przeniosła się na teren znajdujący się również w Smardzewicach, tyle że u podnóża zapory wodnej, który dostała od Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie. Tam powstała prawdziwa stajnia, a także pomieszczenia biurowe. Wreszcie były warunki, by tomaszowskie patrole konne mogły pracować przez cały rok.

NAD WODĄ, W LESIE, W MIEŚCIE

Patrolują tereny nad Zalewem Sulejowskim, 15 km linii brzegowej Pilicy po jej lewej i 10 km po prawej stronie. Przemierzają kilkadziesiąt hektarów lasów. Pełnią również służbę na terenie Tomaszowa Mazowieckiego, m.in. w rezerwacie przyrodniczym Niebieskie Źródła, w parkach, nad przepływającą przez miasto rzeką Wolbórką.

– Jesteśmy wszędzie tam, gdzie trudno dojechać radiowozom, ale gdzie docierają ludzie, którzy nie zawsze przestrzegają prawa – mówi asp. sztab. Marcin Ławski. – Wielu z nich to przyjezdni, spoza naszego województwa. Rozbijają w miejscach do tego nieprzeznaczonych namioty, piją alkohol, zachowują się agresywnie, dochodzi do bójek. Wiele osób tereny zielone traktuje jako wysypiska śmieci, na co też zwracamy baczną uwagę.

Tomaszowska policja konna obsługuje również imprezy masowe na terenie całego województwa łódzkiego (m.in. koncerty zespołów, festyny, mecze piłki nożnej). Policjanci mówią, że podczas zabezpieczania meczu cztery konie zastępują w działaniu jeden pluton! Podczas imprez kulturalno rozrywkowych ludzie, zarówno dorośli, jak i dzieci, niezwykle serdecznie reagują na obecność koni – głaszczą je, robią sobie z nimi zdjęcia, karmią łakociami.

MAJĄ ATEST DRUGIEGO STOPNIA

Aby koń został dopuszczony do służby, musi zdać test sprawności użytkowej, który pozwala na wydanie odpowiedniego atestu – pierwszego lub drugiego stopnia. Atest pierwszego stopnia uprawnia do użytkowania konia w służbie patrolowej w ruchu miejskim o małym natężeniu oraz w zabezpieczaniu imprez masowych o niskim stopniu ryzyka. Kryteria do uzyskania atestu drugiego stopnia obejmują zakres umiejętności niezbędnych do uzyskania atestu pierwszego stopnia i dodatkowo próbę sprawności użytkowej konia we współdziałaniu ze zwartymi pododdziałami Policji. Koń, który otrzymał atest drugiego stopnia, może pełnić służbę patrolową w ruchu o dużym natężeniu, a także być użyty do działań w pododdziałach zwartych Policji związanych z przywracaniem naruszonego porządku publicznego. Atesty wydawane są przez komendanta wojewódzkiego Policji na okres do 12 miesięcy.

8 kwietnia br. wszystkie rumaki z Zespołu Konnego Ogniwa Ochronnego Wydziału Prewencji KPP w Tomaszowie Mazowieckim pomyślnie przeszły test sprawności i uzyskały atest drugiego stopnia. Hipola (rasa wielkopolska), dosiadał asp. sztab. Marcin Ławski, Ramzesa (również rasy wielkopolskiej) st. sierż. Tomasz Kędzierski, Robina (polski koń szlachetny półkrwi) st. sierż. Sławomir Sulgostowski, Bakera (rasa małopolska) sierż. sztab. Marek Zduński, a Humusa (też rasy małopolskiej) sierż. Radosław Kafar.

– Konie policyjne – poza tym, że muszą być bardzo sprawne fizycznie, codziennie co najmniej przez pięć godzin pełnią intensywną służbę – powinny charakteryzować się przede wszystkim spokojem i opanowaniem – mówi Marcin Ławski. – Nie mogą nerwowo reagować na wystrzały, huki petard, szczekanie psów, głośne zachowania tłumu. Nieustannie więc je szkolimy, tym bardziej że konie mają to do siebie, że dość szybko zapominają o nabytych umiejętnościach, trzeba im więc ciągle je przypominać. Jeden dzień w tygodniu poświęcamy więc na pracę z końmi – uczymy je pokonywania przeszkód, oswajamy z hałasem, dymem, hukiem. Oczywiście sami również cały czas doszkalamy się – szukamy informacji w prasie specjalistycznej, w internecie, konsultujemy się ze specjalistami.

KOŃ SIĘ ŚMIEJE

O asp. sztab. Marcinie Ławskim w tomaszowskiej jednostce mówi się, że jest rozśmieszaczem koni.

– Koń ma silnie rozwinięty zmysł węchu – mówi policjant. – Jeżeli więc dotknie się palcem lub jakimś delikatnym przedmiotem jego chrapy, czyli górnej wargi, on zadziera ją, odsłaniając całe uzębienie. A ludziom wydaje się, że koń się śmieje.

Grażyna Bartuszek
g.bartuszek@policja.gov.pl
zdj. Krzysztof Chrzanowski, KWP w Łodzi (1)