Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Tata, daj czadu!

– W czasie maratonu staram się, aby nie zgubić trasy i żeby żaden zawodnik nie uciekł mi za daleko. Cały czas myślę o wyścigu. Tu, oprócz kondycji, potrzebna jest odpowiednia taktyka.

Daniel Osik dzień przed policyjnym maratonem w Kiekrzu wyjawia mi tajniki swojej strategii. – Jeżeli widzę, że rywal jest mocny i będzie się ciągnął i siedział mi na nogach, to próbuję go zmęczyć przyspieszeniami – mówi, uśmiechając się. – Jeżeli odskoczę na 5–10 metrów i utrzymam ten dystans, to on już mnie raczej nie dogoni. A jak widzę, że jest naprawdę mocny, to zostaje mi tylko finisz i wtedy albo on, albo ja.

Następnego dnia st. sierż. Daniel Osik wygrał VIII Mistrzostwa Polski Policji w Pływaniu Długodystansowym, rozgrywane na Jeziorze Kierskim. Zresztą po raz kolejny z rzędu.

Pierwszych ruchów w wodzie uczył go ojciec Tadeusz Osik, dziś trener kadry narodowej polskich sprinterów, wtedy szkoleniowiec Olimpii Poznań. Osik senior zwrócił się do kolegi z klubu Tadeusza Mazura – trenera pływania, aby ten podszkolił dalej dwóch jego synów: Daniela i Łukasza. I tak obaj zamiast bieżni wybrali na miejsce treningów pływalnię.

– Pierwszy basen, 25 metrów, przepłynąłem grzbietem – wspomina policyjny mistrz. – Pamiętam, w nagrodę dostałem okularki pływackie. Miałem wtedy siedem lat. Jak na obecne warunki to późno.

(...)

Po szkole średniej, z wynikami sportowymi bez problemu dostał się na AWF. Po pół roku jednak zrezygnował.

– Taki jakiś głupi kaprys miałem – wspomina dzisiaj. – Pomyślałem, że tak jak ojciec i dziadek pójdę do Policji. Odradzali mi, ale się uparłem. Zacząłem w 1996 r. od „konwojówki”, bo tam skierował mnie kadrowiec. W tym czasie zaocznie skończyłem AWF. Potem trafiłem do komendy na Wildzie. Miałem pracować w kryminalnym, ale jak naczelnik zobaczył, że mam studia, to powiedział – „nie mamy ludzi w dochodzeniówce” i na ponad półtora roku ugrzązłem w papierach. Musiałem szybko szukać ratunku, bo to w ogóle nie była robota dla mnie. Szczęściem udało mi się przenieść do komisariatu wodnego i tu dopiero odżyłem.

Daniel Osik pracuje tu już pięć lat. Jego umiejętności przydają się wreszcie w służbie.

(...)

Pływanie długodystansowe ma w Wielkopolsce długą i piękną tradycję. W sezonie co weekend rozgrywane są zawody na okolicznych jeziorach zaliczane do Grand Prix Wielkopolski. W ubiegłym roku Daniel Osik wygrał klasyfikację końcową mężczyzn od 25 do 34 lat. Rodzina dopinguje go, choć jak sam przyznaje, treningi odbywają się kosztem czasu poświęcanego domowi.

W ubiegłym roku na policyjnych mistrzostwach w Kiekrzu mundurowy mistrz był z rodziną. „Tata, daj czadu!” wykrzyczane tuż przed startem do maratonu przez czteroletniego wtedy Mateusza Osika, choć kierowane do Daniela, dodało skrzydeł (płetw?) wszystkim płynącym tatusiom.

– Dlaczego pływam maratony? – Daniel zamyśla się na krótko. – Bo to lubię. Robię to dla siebie, ponieważ przynosi mi to satysfakcję. Uwielbiam się ruszać, lubię sport, wysiłek i zmęczenie, wtedy czuję się lepiej.

Paweł Ostaszewski
p.ostaszewski@policja.gov.pl
zdj. autor

Jest to fragment artykułu. Całość w tradycyjnej, drukowanej wersji miesięcznika „Policja 997”.