Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Zew na front – wojna 1920 r.

W sierpniu mija 89. rocznica „cudu nad Wisłą”. W operacji tej, o czym nie wszyscy wiedzą, mieli swój udział również ochotnicy w policyjnych mundurach. Walczyli krótko, ale z najwyższym oddaniem, przynosząc chwałę swej formacji.

(...)

213. POLICYJNY PUŁK PIECHOTY

Powstał jako jeden z pierwszych. Składał się z 33 oficerów i 1352 szeregowych pochodzących głównie z okręgów PP: warszawskiego, łódzkiego i kieleckiego. Jego dowódcą mianowany został były pułkownik armii rosyjskiej nadkom. Brunon Betcher z Łodzi, a zastępcą podinsp. Ryszard Gallera, ówczesny komendant łódzkiej policji. W skład pułku wchodziły trzy bataliony dowodzone przez J. Mordasa, F. Polniszka i J. Schucha.

(...)

SZWADRON POLICJI KONNEJ

Równolegle z tworzeniem policyjnego pułku piechoty decyzją komendanta głównego Policji z 7 sierpnia 1920 r. w Łodzi przystąpiono do formowania ochotniczego szwadronu policji konnej.

(...)

WŚRÓD „HUZARÓW ŚMIERCI”

11 sierpnia 1920 r. policyjni kawalerzyści wyruszyli na front jako 3. szwadron Dywizjonu „Huzarów Śmierci” 1. Armii (oficjalna nazwa tego oddziału to Dywizjon Jazdy Ochotniczej). Dowodził nim por. Józef Siła‑Nowicki, kawalerzysta, oficer z legendarnego wołyńskiego Dywizjonu Jazdy Kresowej mjr. Feliksa Jaworskiego. Żołnierz o niesłychanej odwadze, bezwzględności wobec wroga i pogardzie dla śmierci. Nieprzypadkowo jego huzarzy nosili na umundurowaniu granatowe naszywki z trupią czaszką i skrzyżowanymi piszczelami. Te same groźne insygnia widniały na dywizyjnych proporczykach. Jedne i drugie miały oddziaływać na wroga, wzbudzać w nim strach i odbierać wolę walki.

(...)

W dywizjonie por. Siły‑Nowickiego szczególnie wyróżniał się szwadron policyjny. Zarówno pod względem wyszkolenia wojskowego, jak i wyekwipowania i uzbrojenia. Stąd też był on najczęściej wysyłany przez dowództwo do służb patrolowych, podczas których prawie zawsze dochodziło do drobnych, ale gwałtownych utarczek z oddziałami bolszewickimi. Huzarzy śmierci szybko zyskali opinię bezwzględnych, bezlitosnych wojowników, którzy „nie biorą jeńców”. Choć to ostatnie nie do końca odpowiadało prawdzie, nikt nie zaprzeczał. Z prostej przyczyny – strach z reguły obezwładnia przeciwników, lekceważenie rozzuchwala.

3. policyjny szwadron „Huzarów Śmierci” pod dowództwem kom. Jezierskiego przebywał na froncie polsko‑bolszewickim około miesiąca. Już 13 sierpnia otrzymał jeden z najtrudniejszych do obrony odcinków – przyczółek mostowy na Narwi, który mimo wielokrotnych ataków bolszewickich utrzymał aż do nadejścia oddziałów piechoty. Huzarzy walczyli także pod Serockiem, Nieporętem, Beniaminowem, Wólką Radzymińską, Aleksandrowem i Radzyminem. 20 sierpnia, wraz z pozostałymi szwadronami, „oczyszczali” Puszczę Kurpiowską z niedobitków sowieckich, a cztery dni później pod Myszyńcem zmierzyli się z liczniejszym i uzbrojonym w artylerię wrogiem. Dywizjon huzarów zdobył tam kilkanaście dział, karabiny maszynowe, około 200 koni i „kilka kilometrów taborów”.

25 sierpnia huzarzy, uskrzydleni kolejnymi sukcesami, bez kompleksów skrzyżowali szable z bolszewicką kawalerią w pobliżu miejscowości Leman. Dywizjon, wspomagany przez piechotę 77. pułku, starł się wówczas z trójszwadronowym zgrupowaniem „czerwonych kozaków”, którzy przez wiele tygodni nękali będące w odwrocie polskie wojska. Zemsta naszych huzarów była straszliwa. Bój przeżyło tylko stu sowieckich „bojców”, którzy w porę odrzucili broń.

*
Policyjny szwadron pozostawał w strukturze Dywizjonu „Huzarów Śmierci” do 13 września 1920 r.

(...)

Dowódca „Huzarów Śmierci” por. Siła-Nowicki specjalnym rozkazem podziękował policjantom za wspólną służbę, a ponadto przedstawił do odznaczenia za waleczność dowódcę 3. szwadronu i czterech jego podwładnych: Stefana Bykiewicza, Józefa Smołagę, Antoniego Panewczyńskiego i Adama Bednara. Wszystkich, niestety, nie mógł.

Jerzy Paciorkowski
zdj. „Na Posterunku”

Jest to fragment artykułu. Całość w tradycyjnej, drukowanej wersji miesięcznika „Policja 997”.