Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Ochrona prawna policjanta - Przerwane kariery

Mają za sobą lata nienagannej służby. Obaj są w stopniu inspektora i obaj byli komendantami powiatowymi, gdy nagle zarzuty prokuratorskie przekreśliły ich zawodową przyszłość. I chociaż sprawę przeciwko Andrzejowi Kląskale prokuratura umorzyła, a Władysława Szczeklika sąd uniewinnił, to kariery nikt im już nie wróci.

 

 
 

Oczyszczony z zarzutów insp. Andrzej Kląskała odchodzi na emeryturę. Czy nie ma innego rozwiązania? Czy Policję stać na to, żeby tracić takich ludzi?


- Honor munduru był zawsze dla mnie największą wartością. To nie ja go zniszczyłem - mówi Kląskała.

Z CZARNYM PASKIEM NA OCZACH

Wyciąga z teczki wycinki prasowe. Na pierwszej stronie gazety jego zdjęcie w mundurze i z czarną opaską na oczach.

W artykule pod zdjęciem określenie "były komendant Andrzej K.". Grubym drukiem podana informacja, że prokuratura zarzuca mu przekroczenie uprawnień i przysporzenie korzyści majątkowej dla fundacji, że grozi mu do 10 lat więzienia. Tak inspektora Andrzeja Kląskałę, komendanta powiatowego ze Świdnicy, przedstawiała jesienią ubiegłego roku lokalna prasa.

Po zarzutach prokuratorskich został zawieszony, a po miesiącu przywrócony do służby przez komendanta wojewódzkiego. Jednak nagonka prasowa spowodowała, że sam zrezygnował ze stanowiska w przekonaniu, że bezpodstawne zarzuty szybko zostaną wyjaśnione.

Śledztwo, w którym był jednym z trzech podejrzanych, trwało, a on przez sześć miesięcy był w dyspozycji przełożonych. W maju tego roku prokuratura sprawę umorzyła. Zarzuty się nie potwierdziły. Kląskała został całkowicie oczyszczony. Ale nie był już komendantem, a w chwili, gdy artykuł ten dotrze do czytelnika, prawdopodobnie nie będzie też policjantem.

(...)

 

Z ostatniej chwili: Po rozmowie z komendantem głównym Policji Władysław Szczeklik wraca do służby. Znaleziono rozwiązanie satysfakcjonujące obydwie strony. Do sprawy wrócimy.

 
ZA, A NAWET PRZECIW

Stawiając zarzuty, prokurator miała pewność, że popełniono przestępstwo. ,,Na sprawstwo podejrzanego wskazuje całość materiału zgromadzonego w sprawie" - napisała w uzasadnieniu. Siedem miesięcy później ten sam materiał dowodowy oceniła wprost przeciwnie. W postanowieniu o umorzeniu śledztwa napisała: "W omawianej sprawie przy obecnym materiale dowodowym brak jest moż-liwości przypisania podejrzanym takiego zamiaru" (popełnienia przestępstwa - red.).

(...)

SAMOTNOŚĆ W "FIRMIE"

- Nie da się uniknąć przypadków, że niewinny człowiek dostaje się w tryby organów ścigania - mówi prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Ale gdyby prokuratura przestrzegała procedur, a prokuratorzy byli dobrymi fachowcami, takie sprawy wyjaśniano by szybko, nie doprowadzając do skrzywdzenia człowieka.
Takie prowadzenie śledztwa miało dla inspektora Kląskały skutki nieodwracalne. Gdyby nie pospiesznie postawiony zarzut, do dziś byłby komendantem.

(...)

KRZYWDA PO RAZ KOLEJNY?

Władysław Szczeklik wyciąga z szafy policyjny mundur. Starannie przykryty folią, żeby się nie zakurzył.

- Nareszcie będę mógł go założyć - mówi. - Nie będzie jakiś przestępca swoimi pomówieniami wyrzucał mnie z Policji.

(...)

W 2007 roku sąd uniewinnił go z oskarżenia o korupcję, o którą w 2001 roku pomówił go przestępca. Szczeklik pięć miesięcy przesiedział w areszcie. Po sześciu latach został uniewinniony, a sąd poddał akt oskarżenia druzgocącej krytyce. W odróżnieniu od Kląskały, którego media "skazały" bez dowodów, Szczeklika media od początku broniły. Broniły go też lokalne władze.

Dziś sprawa jest ostatecznie zamknięta, w czerwcu 2008 r. sąd II instancji oddalił apelację prokuratury, utrzymując w mocy wyrok uniewinniający. Władysław Szczeklik jest całkowicie oczyszczony. Ale jego kariera policyjna została bezpowrotnie przerwana. Tylko czy dzisiaj kogoś to obchodzi?

(...)

- Kiedy kilka lat temu z powodu zarzutów zostałem zawieszony w czynnościach, przełożony przeniósł mnie na stanowisko niższe o cztery grupy i znacznie zmniejszył mi dodatek służbowy - mówi Szczeklik. - Przeżyłem pięć miesięcy aresztu, sześć lat zawieszenia, zmniejszono mi uposażenie, ciągnący się proces naraził moją rodzinę na wielkie koszty, o stratach moralnych nie mówiąc. A teraz oczyszczony i uniewinniony mam dostać kolejną karę za niepopełnione czyny: wrócić do pracy na zaniżony etat lub odejść na również zaniżoną emeryturę - mówi z goryczą.

Na razie jest na długim, zaległym urlopie. Mundur wrócił do szafy.

(...)

- Obydwie te sprawy pokazują słabości polskiego wymiaru sprawiedliwości: pochopne zarzuty, nieudolność w prowadzeniu śledztwa, przewlekłość postępowań, a przede wszystkim słabą kontrolę nad pracą prokuratury. To musi ulec systemowej zmianie - mówi prof. Zbigniew Hołda.

- Pospieszne stawianie zarzutów policjantom, a potem przewlekle prowadzone przez prokuraturę śledztwo, złamało karierę niejednego dobrego gliniarza - mówi wiceminister Rapacki. - A za straty moralne, zawodowe, finansowe, jakie ponieśli, nikt właściwie nie odpowiada. To się musi zmienić.

ELŻBIETA SITEK
zdj. Przemysław Kacak i Andrzej Mitura

Czekamy na listy, artykuły, wypowiedzi (gazeta.listy@policja.gov.pl). Najciekawsze z nich zamieścimy na naszych łamach.

Artykuł w pełnej wersji przeczytacie w tradycyjnym - papierowym wydaniu miesięcznika POLICJA 997.