Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Sądy 24-godzinne

- Docieranie trybu - Policjant decyduje

Sądy 24-godzinne zaczęły działać. Policja i prokuratura mają 48 godzin, aby sprawca stanął przed obliczem Temidy. Mimo początkowych obaw postępowanie w trybie przyspieszonym sprawdza się, choć niepewności pozostają.

ŻEBY NIE DOSTAĆ GOLA W SĄDZIE

14 marca br. w jednym z dużych centrów handlowych ochrona zatrzymała dwie 19-latki, które próbowały ukraść płyty DVD. Ujęto je za liniami kas, a bezpośrednim świadkiem był ochroniarz. Wezwano Policję, która o 10.30 zatrzymała amatorki gier komputerowych. Panny zostały przewiezione do KRP Warszawa-Śródmieście przy ul. Wilczej.

- Do nas na górę trafiły około 13.00 - mówi sierż. Paweł Zaleski ze śródmiejskiej sekcji dochodzeniowo-śledczej. - Gdy na dole koledzy wypełniali protokoły, my przyjmowaliśmy już zawiadomienie od pracownika ochrony. To kolejna kradzież w tym sklepie, więc znamy już obsługę, bierzemy numer telefonu od człowieka. Przesłuchujemy też policjanta - on wie, że ma stawić się w sądzie. Nie ma jasnej opinii, czy należy przesłuchiwać policjanta, który zatrzymał sprawcę, ale żeby nie dostać gola w sądzie, żeby z tego powodu rozprawy nie odraczać, robimy to.

PRACA SPOŁECZNA ZA DVD

Potem jest przesłuchanie przez prokuratora i około 16.00 młode kobiety razem z wnioskami podbitymi przez prokuratora jadą do sądu. Akta są tam złożone o 16.30. Stawiają się świadkowie - ochroniarz i policjant. Mecenasi dogadali się, że nie ma potrzeby przesłuchiwania świadków. Oskarżone złożyły wyjaśnienia i krótko po 19.00 sąd wydał wyrok - kara sześciu miesięcy ograniczenia wolności polegać ma na obowiązku wykonania 20 godzin prac społecznych miesięcznie.

- Sprawa była klarowna - podsumowuje sierż. Zaleski. - Wszystko, całą procedurę, udało się zamknąć w jednej służbie. Ale może być gorzej, gdy policjant po nocy będzie musiał stawić się w sądzie, w czasie gdy ma wolne. Potrzebne są jakieś procedury. Wszystko na razie się dociera. Jest trochę spraw, które są jasne dowodowo, ale nie podpadają pod tryb - sprawcami są albo nieletni, albo czynni narkomani, albo np. podejrzany nie został zatrzymany na gorącym uczynku. Myślę, że jeszcze miesiąc, może dwa będzie takiego "macania", a potem wszyscy będą wiedzieli już, jak działać. (...)

- Jest mniej papierkowej roboty, to fakt - przyznaje asp. sztab. Andrzej Król, naczelnik Sekcji Dochodzeniowo-Śledczej w KRP Warszawa-Śródmieście. - Nie wydajemy postanowienia o wszczęciu, nie wydajemy postanowienia o przedstawieniu zarzutu, a sprawę rejestrujemy dopiero, gdy podbity przez prokuratora wniosek trafia do sądu. Wszystko jest kwestią dogadania. Po pięciu dniach doszliśmy do porozumienia i o karty karne dbają prokuratury. Na razie prokuratorzy przyjeżdżają do nas na przesłuchania, ale słyszałem już głosy, że woleliby, aby odbywało się to u nich. Z tym może być więcej zachodu - bo nasz teren obejmują dwie prokuratury: z Kruczej i Wiśnickiej na Ochocie. A to kolejne kilometry do przejechania. Trzeba dać konwój, przypilnować, przywieźć, ale ogólnie innych problemów na razie nie mamy i nie zamierzamy mieć. Przeżyjemy marzec, zobaczymy, jakie są uwagi, co możemy skorygować i od kwietnia postaramy się, aby było jeszcze lepiej.

PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor

Policjant decyduje

 

Rozmowa z insp. Andrzejem Trelą, dyrektorem Biura Kryminalnego KGP

Kiedy będziemy wiedzieli, ilu zatrzymanych przez Policję trafia do sądu w trybie przyspieszonym?
- Będziemy to analizować na podstawie danych z systemu Temida, rejestracji wszczętych i zakończonych postępowań oraz na podstawie KSIP. Pierwsze informacje powinny być na początku kwietnia, a potem w cyklu miesięcznym. Nie chcemy absorbować policjantów dodatkową statystyką.

Czy wiadomo, jakie koszty poniesie Policja w związku z tą zmianą w prawie?
- Koszty postępowania są liczone cały czas na ogólnych zasadach. Nie sądzę, żeby znacznie się zmieniły. W trybie przyspieszonym potrzebny jest konwój do prokuratury, potem do pdoz (pomieszczenie dla osób zatrzymanych - red.) i do sądu, ale dla policjanta, który jest świadkiem, postępowanie skończy się po jednym posiedzeniu. Nikt dotąd nie przeanalizował, ile czasu zajmuje policjantom obecność w sądach w charakterze świadków w normalnym trybie. Funkcjonariusz, najczęściej prewencji, jest wtedy na służbie, ale nie na ulicy, gdzie jest najbardziej potrzebny. W trybie przyspieszonym zdarzy się to raz, w zwykłym - kilkakrotnie.

Policjant zatrzymuje pijanego kierowcę. Kiedy ten trzeźwieje, policjant kończy służbę. A do sądu musi stawić się w swoim wolnym czasie.
- To już nie jest wolny czas, tylko służba. Czas, kiedy policjant stawia się do sądu w charakterze świadka, jest czasem służby.

Postępowanie przyspieszone zepsuje Panu mierniki w służbie kryminalnej, na przykład dobrowolne poddanie się karze.

- Miernik nie jest celem samym w sobie i nie może być zasadniczym kryterium oceny. Miernik stosowania art. 335 k.p.k. wprowadziliśmy, by upowszechnić tę bardzo dobrą, konsensualną formę w postępowaniu karnym. Kilka garnizonów policyjnych pokazało, że trzy czwarte postępowań można tak zakończyć. Wtedy policjant w ogóle nie musi pojawiać się w sądzie, oskarżony nie jest doprowadzany, nie trzeba go poszukiwać. Art. 335 nakłada wiele obowiązków na dochodzeniowców, ale uwalnia policjantów prewencji i czyni tańszym postępowanie karne. Nie można go zastosować w postępowaniu przyspieszonym. Komendant główny Policji prawdopodobnie nie będzie wprowadzał tego miernika, bo nie ma już takiej potrzeby.

Przepisy nie precyzują jasno, kto: policjant czy prokurator, ma wnioskować o kartę karną zatrzymanego. Wiem, że w warszawskim Śródmieściu od dziś (16 marca - red.) zajmuje się tym prokurator.
- Z perspektywy Warszawy nie możemy decydować o tym, jak rozwiążą te sprawy komendanci powiatowi czy miejscy gdzieś w Polsce. To jest kwestia dogadania się. Tryb przyspieszony jest możliwością. O tym, czy go stosować, pierwszy decyduje kierownik jednostki Policji. Jeśli wiadomo, że nie będzie w stanie wezwać świadków w stosownym terminie albo będą inne przeszkody, nikt nie zmusi go do wdrożenia trybu przyspieszonego.

Jedną z przesłanek do odstąpienia od tego trybu jest na przykład gotowość sprawcy i pokrzywdzonego do mediacji.

Jak Pan ocenia przygotowanie Policji do nowej procedury?
Jestem przekonany, że Policja jest dobrze przygotowana do stosowania trybu przyspieszonego. 1500 osób, głównie średniej kadry kierowniczej, zostało przeszkolonych i będą następne szkolenia. Na stronie policja.pl - KGP - Biuro Kryminalne są wszystkie potrzebne policjantom informacje.

Są już widoczne jakieś przeszkody niezależne od Policji?
- Od dawna postulujemy, by areszty śledcze przyjmowały nie od 8.00 do 16.00, ale na przykład od 12.00 do 20.00. Najwięcej doprowadzeń ma miejsce po południu i w przyspieszonym, i w normalnym trybie. Jeżeli chcemy mieć więcej policjantów na ulicy, nie możemy ich zmuszać, by po 16.00 w pdoz pilnowali człowieka, który powinien być już w areszcie, ale areszt już nie przyjmuje. Na prośbę komendanta głównego minister spraw wewnętrznych i administracji wystąpił w tej sprawie do ministra sprawiedliwości. Na razie czekamy.

Już w pierwszym dniu z Kamienia Pomorskiego dostaliśmy informację, że tamtejszy sąd nie honoruje kart karnych przesyłanych faksem. A punkt informacyjny Krajowego Rejestru Karnego jest w Szczecinie, sto kilometrów dalej. W tym miejscu cała procedura jest skazana na porażkę. Komendant główny tego samego dnia wystąpił do ministra SWiA, a ten do ministra sprawiedliwości z prośbą o uregulowanie tej sprawy. I czekamy.

Dziękuję za rozmowę.

IRENA FEDOROWICZ
zdj. Andrzej Mitura

 

Czekamy na listy, artykuły, wypowiedzi (gazeta.listy@policja.gov.pl). Najciekawsze z nich zamieścimy na naszych łamach.

Archiwalne wydania POLICJA 997 w postaci plików PDF, można pobrać z archiwum strony.